Marrone d'inverno - czyli Marradi w świątecznym klimacie.
poniedziałek, grudnia 03, 2018
Pierwsza edycja Marrone d'inverno już za nami i mam nadzieję, że w następnych latach będą kolejne, bo jak na moje oko - impreza udała się doskonale.
Po zeszłorocznych mercatini di natale, które trudno było zaliczyć do naszych najlepszych imprez, postanowiono coś z tym fantem zrobić i zaproponowano nową festę wciąż jakby mercatini, bo w duchu świąt, ale zarazem festę, w czasie której pierwsze skrzypce grają marradyjskie kasztany - nasz produkt popisowy. Pomysł się chyba sprawdził, bo jak wszyscy wiedzą tutejsze castagne nie mają sobie równych, a poza tym są też składnikiem wielu wspaniałych dań. Jednego nawet ja spróbowałam wczoraj po raz pierwszy - słodka polenta z kasztanów podawana z ricottą lub raviggiolo, czyli ze świeżym słodkim lub słonym serem. Starsi smakowali ze wzruszeniem, młodzi z ciekawością, a jedni i drudzy zachwycali się smakiem i komplementowali "kucharzy".
Ponadto ze straganów kusiły słodkie kasztanowe tortelli, fittelle, castagnaccio, pieczone kasztany, vin brule', ciambellini i wiele więcej. Częścią dekoracji miasta poza klasycznymi światełkami i choinkami były szopki w kasztanowych pniach przygotowane przez sklepikarzy.
Na straganach oczywiście poza jedzeniem można było kupić najcudniejsze świąteczne ozdoby, w większości hand made autorstwa marradyjczyków, można było obejrzeć wystawę i dokształcić się w temacie "fauna, flora i praca w gaju kasztanowym", posłuchać muzyki na żywo, uciąć pogawędkę ze świętym Mikołajem, który pozował z dziećmi do zdjęć i hojnie rozdawał cukierki. Poza Babbo Natale na najmłodszych czekał też teatrzyk lalkowy i zastęp elfów.
Jednym słowem było nam cudnie. Mogłabym dopisać: I ja tam byłam i wino piłam...
I to nawet dwa razy...
Przedpołudniowy spacer był nieco chłodny, w powietrzu wisiała jeszcze wilgoć nocy, nawet jeśli termometr pokazywał 7 stopni miało się poważne wątpliwości, co do jego wiarygodności. Na obiad wróciliśmy więc do domu. Jednak zaraz wczesnym popołudniem mgły i chmury się rozstąpiły, aura zrobiła się dużo bardziej przyjemna, termometr pokazał 12 stopni i można było spacerować po Marradi do wieczora.
Słodka polenta z kasztanów |
W kasztanowym gaju: carbonaia z tyłu i ricciaia na pierwszym planie. |
Słodkie smażone tortelli |
i wszystko to co dają nam kasztany... |
Vin brule' |
Najlepsze na świecie ciambellini - popisowa słodkość Alpini |
castagnaccio |
Dziś, po tych kilku latach tutaj, po kilku grudniach pełnych radosnej atmosfery oczekiwania pełnych spotkań ze znajomymi myślę sobie - jakże krzywdzące było moje mniemanie, że Włosi Bożego Narodzenia obchodzić pięknie nie potrafią. Potrafią, a jakże! Potrafią na nie też pięknie czekać i co ważniejsze główną ideą jest - jakże oczywiste - bycie razem...
NIESPRAWIEDLIWE - to po włosku INGIUSTO (wym. indżiusto)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
7 komentarze
U Pani jak zwykle piekne kadry!
OdpowiedzUsuńJestesmy mlodym katolickim malzenstwem z trojka dzieci. Zapraszamy na nasz kanał na YouTube - CHWYĆ ZACHWYT! Chcemy dotrzec do dzieci i nie tylko. Duzo u nas dzieciecych audycji ale zapraszamy wszystkich niezaleznie od wieku. Od wczoraj rozpoczelismy serie "Droga do Narodzenia". Codziennie, biblijnie! Zapraszamy do nas. Pozdrawiamy serdecznie :)
Jak pięknie ,świątecznie na ulicach miasta♥W Szwecji niestety brakuje mi takich ulicznych pokazów świątecznych.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA jak się w Szwecji świętuje? Zawsze mnie intrygują inne tradycje!
UsuńKilka lat temu tez sie odwazylam upiec castagnaccio, no i... no wlasnie, myslalam ze wyszedl mi zakalec po calosci. Wyrzucilam, oczywiscie nie przyznajac sie nikomu do wpadki. Jako ze cale menu bylo wlosko-jesienne, udalo mi sie jakos "zlapac zakret" i na deser byla slodka polenta fritta z jablkami i cynamonem. Kilka dni pozniej gdy zobaczylam ze castagnaccio tak wlasnie wyglada, az tupalam nogami ze zlosci nad wlasna glupota:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kasiu
Malgosia Neuss
Haha:)) Gratulacje :) Ale rzeczywiście jak ktoś nie wie jaki ma być efekt końcowy, to rzeczywiście castagnaccio wypisz wymaluj zakalec! Ubawiłam się
UsuńCiambellini to takie nasze oponki 🤔? Tak czy inaczej wszystko wygląda smakowicie
OdpowiedzUsuńTak, choć z mocnym akcentem pomarańczowym.
Usuń