Naturalna terapia po szpitalnym poranku
piątek, listopada 09, 2018
Byłam Mario niewypowiedzianie wdzięczna za tę spontaniczną propozycję wyjścia "na chwilę" w góry. Poranek szpitalny mnie wykończył. Oczywiście nie, że narzekam, bo przecież umierająca nie jestem. To tylko kostka, która mam nadzieję, w końcu się naprawi. Chodzi o to, że ja się panicznie boję szpitala. Ja się trzęsę nawet, kiedy idę kogoś odwiedzić. Zapach, odgłosy, kolory, to wszystko źle na mnie działa. Na pewno nie jestem w tym odosobniona...
W szpitalu na szczęście "uwinęłam się" za wszystkim o czasie i co ważniejsze wszyscy byli przemili.
- "Katardzyna Teresa Nołaka"? Aaaa czyli Caterina po prostu!
- Tak. Dokładnie.
Tu zaczął się szczegółowy wywiad. Choroby? Żadnych. Operacje? Tylko dwie cesarki. Rozrusznik serca? Na szczęście nie. Tatuaże, piercing? - nieee. Jesteś pewna, że nie jesteś w ciąży? - na milion procent.
Jak już zapewniłam, że nie mam kolczyków w dziwnych miejscach, nie mam klaustrofobii, sztucznych zębów, nie jestem w ciąży i nie mam w głowie metalowej płytki, przemiła pielęgniarka wręczyła mi kluczyk do garderoby, zapewniając jednocześnie, że moje rzeczy będą bezpieczne, bo w czasie badania kluczyk będzie pod jej opieką.
Kiedy zobaczyłam całe to urządzenie przyszedł mi do głowy taki film Gwiezdne wrota czy jakoś tak, a potem też Tomka ulubiony Interstellar. Krótko mówiąc: "sajens fikszyn"! Swoją drogą człowiek to geniusz, wymyślić coś takiego... Zaraz przypomniała mi się rozmowa z Mikołajem o samolotach, teraz ja miałam ochotę zapytać kogoś mądrego - jak to u licha działa????
- Postaraj się nie ruszać. Założę ci słuchawki, ale hałas i tak będzie trochę słychać. Dam ci do ręki "dzwonek - alarm". Gdyby coś się działo ściśnij. Spróbuj teraz.
Piiiii.
- Dobrze. Wjedziesz tylko do połowy. Postaraj się nie ruszać.
Jak ktoś mówi - "postaraj się nie ruszać", to wiadomo, że zaraz zacznie człowieka swędzieć w głupim miejscu, zrobi się niewygodnie, ecc... Klasyka! Ale przyznam szczerze - byłam zuchem. Leżałam jak trup, żadnego ruchu, siłą woli opanowałam wszystkie swędzenia i poczucie niewygody, a kiedy przeczytałam już wszystkie napisy na "gwiezdnych wrotach", zaczęłam liczyć kwadraty na suficie.
Czułam jak drga mi powieka. To na pewno ze stresu - pomyślałam. Zawsze z bratem żartujemy w takich sytuacjach, że oko nam "wylata". No i mi od tych kosmicznych doświadczeń też "wylatało". Pomidorów muszę jeść więcej - pomyślałam - chyba potasu mi brakuje, a w pomidorach zdaje się jest go sporo... Zapędziłam się w rozważania o niedoborze witamin i minerałów i nim się obejrzałam, zaraz mimo słuchawek usłyszałam z tyłu:
- Już po wszystkim.
- Super.
Było miło, ale szpital to jednak szpital. A dodatkowo stres co dalej. To będzie wiadomo 28 listopada...
Kiedy więc w drodze do domu Mario patrząc na moją zmarnowaną twarz rzucił propozycję spaceru, zaraz się rozpromieniłam.
Od Passo della Peschiera najpierw pod górę szutrową drogą, mijając traktory z naczepami, którymi zwożą teraz bydło z pastwisk pod dach. Potem przez bukowy las błotnistą ścieżką, w której buty zapadały się do połowy. Aż wreszcie granią wśród dąbków karłowatych, jałowców i gołych badyli ginestre. Tu wysoko w górach drzewa straciły już prawie wszystkie liście.
Jaki piękny jest stąd widok... Widać Falteronę, gdzie rodzi się Arno i Fumaiolo, skąd początek bierze Tybr, widać port w Ravennie i Faenzę i Badię w dolinie Acerety...
- Podoba ci się? Ty lubisz takie otwarte przestrzenie...
- Jest przepięknie! Koniecznie trzeba tu wrócić, dojść do samej Acquachety!
- Ten szczyt to powinna być Femmina Morta, a tam dalej, dalej jest to miejsce skąd przy dobrej pogodzie widać dwa morza.
- Tam też musze dotrzeć!
Powietrze zrobiło się jak kryształ, smukłe buki całkiem nagie, strzępki obłoków zaczepione o wierzchołki, znajoma łąka w oddali, mokre liście pod stopami. Tego właśnie potrzebowałam.
REZONANS MAGNETYCZNY to RISONANZA MAGNETICA (wym. rizonanca manietika)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
3 komentarze
To ja, ja pani Kasiu! - identycznie reaguję na szpital! Tam jestem naprawdę chora, nawet jak mi nic nie jest. Pozdrawiam serdecznie, będzie dobrze Annamaria z Gdańska.
OdpowiedzUsuńI ja , i ja też ! Na sama myśl , że trzeba iśc po recepte i zrobić ew podstawowe badania ogarnia mnie paniczny lęk .O wizycie w szpitalu już nie mówię. To jest tak jak w Chlopach '' Reymonta . '' Ludzie , uciekajta doktory jadą !'' ! Pozdrawiam wszystkich podobnych ,Marta
OdpowiedzUsuńHa! Na rezonans nie ma wpływu położenie geograficzne :-D
OdpowiedzUsuńU nas odbywa się identycznie :-D
Czyli czekamy do 28!
Czeko