Pospolite ruszenie
sobota, października 27, 2018
Jak kiedyś wywoływało się pospolite ruszenia, te o których piszą w książkach historycznych? Nie mam pojęcia! Wiem natomiast jak zrobić to jesienią w Marradi. Wystarczy znaleźć grzyba - prawdziwka oczywiście, bo inny grzyb dla marradyjczyka to nie grzyb - zrobić sobie z nim zdjęcie i wrzucić na fejsbuka. A potem wystarczy usiąść gdzieś przy drodze i czekać co się będzie działo. A będzie! Ledwo wyświetli się komentarz "opublikowane", grzybiarze będą już stali w progach startowych.
Opisałabym kilka sytuacji rodem z komedii, ale może ktoś przeczyta to co piszę w nieudolnym tłumaczeniu "wujka google" i gotów pomyśleć, że drwię, a ja się przecież tylko do tego wszystkiego wesoło uśmiecham.
Swoją drogą ciekawa jestem czy ktoś z grzybiarzy coś znalazł, bo ja poza tymi dwoma okazami, które poruszyły marradyjski świat - nic. Nie liczę dwóch kań, jednej wysuszonej kurki i dywanów maślaków, bo jak napisałam wyżej w Marradi GRZYB to znaczy tylko i wyłącznie prawdziwek.
Aż dziwne, że teraz taka nędza, bo aura na grzyby jest wprost wymarzona. Noce ciepłe, deszcze były, więc człowiek zachodzi w głowę - w czym problem? Czyżby się grzybnie wyprodukowały już latem? Taka jest moja teoria. Mario twierdzi, że jeszcze będą ... Zobaczymy kto ma lepszą intuicję.
W gajach znów zapanował spokój. Wszystkie castagne już opadły. Podłoże ścielą teraz rozdziawione jeżyki, wyschnięte wdzianka marradyjskich marroni. Zrobiło się cicho i nostalgicznie. Starym kasztanom dopiero teraz zaczynają powoli żółknąć liście, to dlatego, że wiosną są jednymi z ostatnich drzew strojącymi się w zieleń. Myślę sobie, że marradyjski rok powinien być wyznaczany przez cykl życia kasztanów. Kulminacyjnym momentem, takim sylwestrem Matki Natury jest spadanie owoców. Potem wszystko zaczyna się od początku... Teraz właśnie mógłby to być początek Nowego Kasztanowego Roku.
W lasach teraz pięknie. Wiem, powinnam siedzieć na ..., ale nie umiem. Wybieram delikatne trasy, wspinanie się po stromych zboczach zostawiam Mario. Sama spaceruję wygodnymi ścieżkami i leśnymi drogami. Maszeruję po śladach zwierzyny i zastanawiam się czy jakieś oczyska nie łypią na nas zza krzaków. Wilki teoretycznie nie zbliżają się same do człowieka, ale czy teoria zawsze idzie w parze z praktyką? Wolałabym się nie przekonać na własnej skórze o istnieniu w tej kwestii wyjątków.
Przed nami ostatni październikowy weekend i ostatnia sagra. Mam nadzieję, na chwilę oddechu, jeszcze trochę słońca, odrobinę snu, garstkę zdjęć. Zobaczymy co przyniesie dzień.
DOBREJ SOBOTY!
A tu jeszcze odrobina lokalnej prasy, która pisze o naszej kasztanowej sagrze i publikuje również moje zdjęcie. Foto "pożyczone" z fejsbukowego profilu Andrea Badiali:
foto Andrea Badiali |
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze