Odrobina pychy

piątek, października 19, 2018


Niebo nad naszą doliną znów się rozpogodziło. Może nie oślepiało krystalicznie czystym lazurem, ale jednak trochę słońca i ciepło pozwalające przez cały dzień trzymać drzwi i okna rozdziawione na oścież były miłą odmianą po dwóch dniach londyńskiego klimatu. 
Zaraz przerzuciłam przez szyję aparat i pod pretekstem zakupów w miasteczku, wolnym krokiem "poturlałam" się do Marradi. Znów zrobiło się kolorowo, nastrojowo, a zielone jeszcze wzgórza tak jak zawsze przeglądały się w Lamone. Co tu dużo mówić - pięknie jest u nas... 
W czasie sagry kasztanowej patrzyłam na turystów oblegających jeden z mostów i fotografujących nasze codzienne widoki. Śmiałam się wtedy do Mario, że nawet nasze Marradi ma czasem swoje 5 minut. Nie ma co dziwić się przyjezdnym, jeśli na tym samym moście i ja co jakiś czas przystaję na zdjęcie, choć tymi widokami mogę cieszyć oczy każdego dnia, choć cieszę się nimi już od kilku lat... Nieustannie.

Marradi Lamone

Tymczasem w Domu z Kamienia znów zawrzało. Znów przy stole zrobiło się ciasno i radośnie. 
A. tak jak przy ostatnich odwiedzinach w styczniu poprosił Mario o pizzę. Zdaje się, że nie był pewien poczynionych wtedy notatek z instrukcji naszego pizzaiolo, a może to tylko pretekst, bo ta pizza taka dobra, że zwariować można. Ja sama zajęta innymi obowiązkami dołączyłam do Gości, kiedy pizza była już na pół zjedzona i zabrałam się za klasyczne pomodoro dla "kapryśników". Miło nam było przy stole i wcale rozchodzić się nie chciało, ale świadomość, że następny dzień zacznie się dla nas wcześnie sprawiła, że rozsądek zagonił wszystkich do łóżek. 
Oto dziś A i M jeszcze raz założą na siebie ślubne stroje, a ja postaram się najlepiej jak umiem uwiecznić ich w moim obiektywie. Zacieram też ręce na myśl o jutrze, bo jutro ... jutro to będzie futro, o tym już nie dziś. 

Goście w Domu z Kamienia

Być może ktoś posądzi mnie o pychę, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że często toskańskie cuda muszą konkurować z czymś bardzo banalnym, trywialnym, takim jak na przykład moje skromne progi, moja skromna kuchnia, mój skromny dom. Jeśli ktoś mówi: jeszcze tu wrócimy! I to na pewno nie raz! - to czy może być piękniejsza nagroda za to co robię? 

DOBREGO DNIA! DOBREGO JUŻ ZA CHWILĘ WEEKENDU!

NOTATKI po włosku to APPUNTI (wym. appunti)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

6 komentarze

  1. Te dwie fotki wygladaja niczym obrazy - to chyba najpiekniejsze twoje zdjecia z tych prezentowanych od poczatku istnienia bloga!!
    No i uwielbiam "podgladac" Twoje wnetrza domowe :)
    czeko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zgadzam się z powyższą opinią ... wspomniane dwa zdjęcia wyśmienite ale na blogu znalazłam jeszcze kilka równie pięknych :)

      Usuń
    2. OK. Dodam : DLA MNIE
      :)
      czeko

      Usuń
  2. Kasia mistrzostwo świata z takiej zwykłej (choć bardzo przeze mnie lubianej) drogi zrobić coś takiego. Szacun
    Piotrek

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie! Przepięknie!
    Nie tylko Twoi stali goście mają ochotę na więcej i więcej. Tacy, jak ja, co jeszcze nie byli u Was, też mówią: następnym razem niech to będzie Mugello, Marradi, Biforco, Dom Kasi... następnym razem pojedźmy TAM. Ostatnim razem patrząc z Passo della Consuma w Waszą stronę. To już postanowione :)

    Uściski!
    Asia C.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdjęcia bardzo dobre ... podziwiam kunszt i refleks :)

    OdpowiedzUsuń