Efekt domina
środa, października 03, 2018
Prognozy pogody sprawdziły się co do joty. Poniedziałek i wtorek bardziej przypominały schyłkowy listopad niż początek października. Padało non stop, niebo było bure, a gęste jak kisiel chmury oblepiły jesienne Apeniny. Przeziębienie jeszcze trochę trzymało się Tomka, więc ostatecznie w poniedziałek został w domu na dalsze "czosnkowanie" i "imbirowanie". Tak go tym nafaszerowałam, że już pod wieczór był całkiem w formie i na drugi dzień wrócił do szkoły. Niestety zadziałał efekt domina. Mikołaj wyszedł w poniedziałek ze szkoły z chustką przy nosie. Kichał na potęgę bez chwili przerwy, dokładnie tak samo jak brat kilka dni wcześniej. Wtorek siłą rzeczy to jego musiałam zostawić w ciepłych pieleszach, jednak przeziębienie było zdecydowanie słabsze, bo już pod wieczór miał się zdecydowanie lepiej. A kiedy polepszyło się Mikołajowi, na potęgę zaczęłam kichać ja... Szlag... Nos jak klaun, oczy jak szpareczki, mocno załzawione - oto cudowne skutki szalonych skoków temperatur. Mam nadzieję, że długo mnie trzymać nie będzie. Nie mam czasu na wylegiwanie się w łóżku, tym bardziej, że na pewno przez głupi katar nikt koło mnie z czosnkiem i imbirem nie będzie skakał.
Jak dobrze, że od dziś wraca słońce na mój taras. Choć tyle!!
Tak czy inaczej niezależnie od pogody poranki już zimne i czekam z utęsknieniem na postęp prac remontowych i przede wszystkim na montaż nowego pieca. Wprawdzie w domu nie jest jeszcze tak zimno, żeby odpalać ogrzewanie, niemniej ogień w kominku już przez dwa wieczory dotrzymał nam towarzystwa.
A poza tym znów ogarnęła mnie niemoc. Znów jakby zmęczenie podchodzi mi pod korek i szuka ujścia. Marzę o wakacjach, o tym żeby choć na kilka dni wyłączyć się, nie myśleć o obowiązkach, zamknąć komputer, nie zerkać na telefon... To pewnie przez to przeziębienie. Skończy się kichanie, to i siła wróci.
Mario przynosi z ogródka przy Świętej Barbarze ostatnie pomidory i ogórki. Udało mi się ich nie kupować od lipca! Co za luksus z przydomowym poletkiem. Teraz mam nadzieję, że tak będzie z zimowymi plonami. Jak na razie kapusty, kalafiory i radicchio mają się dobrze. Na pewno lepiej ode mnie.
Dobrego środka tygodnia.
KICHAĆ to po włosku STARNUTIRE (wym. starnutire)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
2 komentarze
Szybkiego powrotu do Zdrowia,pozdrowienia serdeczne dla chlopcow i Mario.
OdpowiedzUsuńOj... to zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za obfite zimowe plony :) Podziwiajaco zazdroszczę takich ogrodowych możliwości :)
Asia C.