Wrzesień na finiszu
piątek, września 28, 2018
Po zimnym czwartkowym ranku nadeszło ciepłe południe. Idealna pogoda na piknik w górach, który planujemy już od poniedziałku... Aura była bajeczna, powietrze jak kryształ, niebo wściekle lazurowe, ale niestety z pikniku w tym tygodniu nic nie wyszło, bo a to to, a to tamto. Jak wszyscy mogli, to wiatr łeb urywał, a jak zrobiło się cudnie, to jeden wracał o tej a drugi o innej, a to ja lekcje, a to Mario szerszenie u kogoś wypędzał, a to technik do kominka miał przyjść, ciągle coś... Może uda nam się w przyszłym tygodniu, w końcu cała jesień dopiero przed nami, a pogoda w najbliższych dniach nie powinna "świrować".
***
Dom z Kamienia zamienił się tymczasem w plac budowy. Rusztowanie, wiadra z cementem, gruz pod nogami... Robota wre, mam nadzieję, że nim nadejdzie prawdziwie brzydka pogoda prace będą skończone, przynajmniej te na zewnątrz. Wczoraj specjaliści obeszli cały dom, pukali, stukali, debatowali co zrobić i jak. Martwię się trochę kominkiem, bo tu sprawa okazuje się bardziej skomplikowana, niż myślałam. Mam nadzieję, że eksperci uradzą coś mądrego.
Mija pięć lat odkąd po raz pierwszy przekroczyłam próg pomarańczowego domu w Biforco. Pięć lat pięknych i trudnych. Mimo tylu "niewygód" bardzo zżyliśmy się z tym miejscem. Lubię widok na bar i na rzekę, lubię taras nasłoneczniony, na którym miło jest nawet zimą, lubię moją spiżarkę wypchaną smakowitościami, lubię przestrzeń, bo tu każdy może znaleźć swój kąt i innym nie wchodzić w paradę... Lubię się tu budzić i kłaść spać, lubię siadać do stołu i słuchać szkolnych opowieści chłopców, lubię stać w progu i obserwować leniwe biforkowe życie...
Mam nadzieję, że po modyfikacjach będzie ładniej, zimą cieplej. To drugie tak naprawdę najważniejsze. Mam też nadzieję, że w tym roku żadne Buriany tudzież jego krewni nas nie nawiedzą. Zima stulecia przynajmniej teoretycznie nie powinna powtórzyć się rok po roku.
***
Przed nami ostatni wrześniowy weekend. Dla nas pół-weekend odkąd Tomek zaczął liceum. Nie mamy jeszcze sprecyzowanych planów, kto wie co się wydarzy... Imprez w okolicy nie brakuje. Wszak właśnie teraz nadchodzi w Italii najsmakowitszy czas... Gdzie nie spojrzeć tam sagra, jedna bardziej apetyczna od drugiej, a już za tydzień zaczną się w Marradi sagry kasztanowe. Jeśli jesteście w okolicy - serdecznie zapraszamy!
NADCHODZI to po włosku ARRIVA (wym. arriwa)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
0 komentarze