Nowożeńcy we Florencji - czar poranka.
poniedziałek, września 24, 2018
I tak oto skończyło się lato, zaczęła jesień, skończył pracowity weekend, zaczął nowy tydzień. Ja poznałam fantastycznych ludzi, a nikon utrwalił kolejne szczęśliwe momenty... Drugi dzień sesji Nowożeńców minął nam we Florencji, gdzie dotarliśmy rankiem, kiedy słońce było jeszcze nisko, kiedy łagodne, miękkie światło dopiero wciskało się nieśmiało we florenckie uliczki i na słynne place...
Ławeczki przy Duomo jeszcze wolne, ludzi przed fasadą garstka, przed Bramami Raju nikogo... Zamiast turystycznego gwaru, jednostajny rumor szczot samochodów myjących ulice, bary jeszcze puste, restauracje dopiero szykujące się do kolejnego pracowitego dnia. Kursujące od lokalu małe dostawczaki ze świeżym pieczywem, bistekkami i warzywami. Przy Santa Croce na schodach grupka ludzi, która zaraz podnosi się i znika gdzieś w głębi, dzika na Mercato Nuovo jeszcze nikt po nosie nie tarmosi, a za nim sprzedawcy dopiero wywieszają skórzane kurtki i torebki, jedwabne krawaty i kaszmirowe szale.
Poranek we Florencji jest magiczny. Postanawiam, że muszę tu kiedyś przyjechać sama, żeby upolować niepopularne florenckie kadry. Wyruszę bardzo rano, złapię pierwszy pociąg i świt powitam w toskańskiej stolicy.
Czar cichego poranka pryska, kiedy docieramy do San Miniato. Słońce jest już wysoko. Żałuję, że nie wyjechaliśmy z Marradi jeszcze wcześniej. Choćby te pół godziny, zanim światło wypali dachy toskańskiej stolicy, a przed kościołem zaroi się od turystów. Swoją drogą mam wrażenie, że moje ukochane miejsce jakim jest właśnie San Miniato al Monte w ostatnim roku odkrywa coraz więcej ludzi. Coraz trudniej i tu spotkać ciszę, choć oczywiście jeszcze się zdarza.
To był przepiękny dzień, upalny i roześmiany. Ostatni dzień lata. Agnieszce, Hubertowi i Kubie dziękuję za wspólny czas. A za każdym przechodniem powtórzę - AUGURI! VIVA GLI SPOSI! Słodkiego, miłego życia!
Przed nami ostatni wrześniowy tydzień w tym roku. Kiedy wieczorem kładliśmy się spać wicher hulał jak oszalały i byłam przekonana, że ranek powita nas już czysto jesiennie. Tymczasem termometr o 5.oo rano pokazał 21 stopni, zupełnie jakby lato nie zamknęło za sobą drzwi i zrobił się miły przeciąg... Dobrego dnia!
RANEK to po włosku IL MATTINO (wym. il mattino)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
1 komentarze
Ta kawa...
OdpowiedzUsuńMajstersztyk 🤗😉