Licealnej przygody ciąg dalszy i inne drobiazgi
piątek, września 21, 2018
Chłopcy w tym tygodniu nie chodzą jeszcze do szkoły na pełen etat. Tak na prawdę o 13.00 są już w domu i możemy razem usiąść do obiadu. Przy stole chłonę ich opowieści o lekcjach, profesorach, kolegach, o tym co kto powiedział i co zrobił. Tomek choć dorasta nie zmienił się w jednej kwestii - wciąż zasypuje mnie pytaniami.
- Pusia, a ty wolałabyś znać siedem języków tak tyle o ile, czy 3 tak bardzo dobrze?
- Wolę 3 bardzo dobrze.
- Ja też. A Pusia zastanawiałaś się kiedyś, jak wyglądają sny osób niewidomych od urodzenia?
- Nie zastanawiałam, ale to rzeczywiście ciekawe pytanie...
itd... itp...
W czwartek w pociągu w drodze do domu Tomek miał swoją "matricolę", czyli taki jakby chrzest bojowy pierwszaka. Na samą wieść o tym zwyczaju zadrżałam, ale Tomek zaraz mnie uspokoił, że nie ma w tym nic złego, nikt (przynajmniej tu w Marradi) głupot nie robi i nie każe ich robić innym. "To dobrze" - ulżyło mi, bo już widziałam w myślach moje dziecko zmuszane do nie wiem czego. "Nie rób nic, co jest niezgodne z prawem, czym możesz ryzykować życie lub zdrowie i nic czym możesz obrazić innych lub też samego siebie". Oczywiście wywody mogłam sobie darować, bo Tomek wiedział to i bez mojego kazania, ale matka to zawsze matka i swoje musi powiedzieć. A zatem Tomka matricola to było zadanie zmierzenia wnętrza wagonu gumką do ścierania. Zabawa ponoć była przednia, jak określił Tomek: "niektórzy pasażerowie patrzyli się na mnie jak na wariata".
Ze szkoły Tomek wciąż bardzo zadowolony, ale poprosiłam, by sam o tym napisał w wolnej chwili, bo chyba jego opowieść będzie zdecydowanie ciekawsza niż moja "z drugiej ręki". Ja dodam tylko kilka słów o samej szkole. Otóż odkryłam ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, że szkoła Tomka jest najstarszym włoskim liceum. Działa już od 1803 roku, ale tak naprawdę pierwsze wzmianki pochodzą z 1544 roku!
Mam nadzieję, że Tomka zachwyt liceum nie osłabnie. Młodszy brat budzi się często razem z nim bladym świtem, a potem w południe wychodzi po niego na stację. Najchętniej dołączyłby do niego już teraz, tymczasem musi zaczekać na ten moment dokładnie dwa lata.
***
Przed nami kolejny weekend, ale tak jak wspomniałam wczoraj, weekend dosyć pracowity. Życie przestawia się na inny rytm, Kuchnia w Kamiennym Domu znów pachnie apetycznie, lato choć upał wciąż cudowny, to jednak powoli powoli pakuje walizki, a ja ... odkładam na kupkę białe sukienki...
Buona giornata!!!
POWOLI POWOLI to po włosku PIANO PIANO
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
1 komentarze
Kasiu, z tym "ostrzeganiem i pouczaniem", to tak jak u mnie. Ja: Witek, tylko pamiętaj... Tak wiem: uważaj na siebie :) Pozdrawiam. Hanka
OdpowiedzUsuń