Artystyczny zawrót głowy - Florencja jeszcze raz!
poniedziałek, września 10, 2018
- Mam wrażenie, że widzę już "sto pięćdziesiątą" Madonnę z Dzieciątkiem - mówiła A. kiedy przechodziłyśmy przez kolejną salę.
- Tak jest. Patrz. "Sto pięćdziesiąta pierwsza".
P. natomiast mówił, że czuje się jak ignorant.
- Tu jest tyle nazwisk, o których nawet nigdy nie słyszałem.
- Ja też tak się czuję, zwłaszcza jak zwiedzam te miejsca z moimi chłopcami, bo oni po lekcjach sztuki wiedzą na ten temat dużo więcej niż ja.
Kolejna sala i kolejna, Michelangelo, Leonardo, Caravaggio, Rubens...
Naprawdę nie sposób ogarnąć umysłem tego całego bogactwa, które kryją Uffizi... Kiedy planowałam dzień z A. i P. i słuchałam ich życzeń, kiedy mówili co chcieliby zobaczyć, zastanawiałam się, w jakim stopniu uda nam się to wszystko zrealizować. Nie chciałam uprzedzać faktów, nie chciałam mówić, że po Galerii to człowiek musi się na dłuższą chwilę zatrzymać, żeby w głowie przestało się kręcić od cudownego nadmiaru sztuki.
Oczywiście jeśli ktoś przelatuje przez kolejne sale jak meserszmit, gna byle szybko i tylko przystaje na chwilę przy "znanych" dziełach, żeby cyknąć zdjęcie, to może i w ten sam sposób "zaliczyć" potem Accademię, Pittich i Palazzo Vecchio i co tam jeszcze sobie życzy i nic mu tam w głowie nie będzie wirować. Tylko przecież to nie o to chodzi...
Trzeba przystawać znacznie częściej i na dłużej, a wtedy zobaczy się zdecydowanie więcej. Stawaliśmy przed średniowiecznymi i renesansowymi obrazami i opowiadaliśmy sobie o twarzach, ich ekspresji, kolorach, perspektywie. Zastanawialiśmy się nad dwuznacznością póz, nad brzydkimi twarzami małych dzieci, nad ukrytą symboliką i nad znaczeniem detali drugiego planu. Rozmawialiśmy o cieniu i świetle...
Ja podzieliłam się historiami, które znam, faktami i legendami, które zostają w głowie dłużej niż notki encyklopedyczne.
Przypatrywaliśmy się twarzom kobiet Botticellego i zastanawialiśmy czy piękna Simonetta jest tylko na dwóch obrazach, czy można znaleźć ją też na innych.
Nasze oczy podziwiały rzeźby i obrazy, ale też samą Galerię. Jej korytarze, sufit, zdobione freskami sklepienia i niepopularny widok na Arno. Galleria miała być początkowo siedzibą biur administracyjno sądowych miasta, stąd jej nazwa - uffici - uffizi. Jej budowę w XVI wieku rozpoczął Cosimo I, a sam projekt zlecił zaufanemu Giorgio Vasariemu. Po jego śmierci kontynuowali prace Alfonso Parigi i Bernardo Buontalenti (ten sam architekt, który wymyślił lody). Natomiast pierwsze zbiory muzealne sprowadził do Galerii i umieścił je na drugim piętrze wielki książę Francesco I.
Spędziliśmy w Galerii sporo czasu i kiedy wyszliśmy, czuliśmy się jak otumanieni od nadmiaru piękna, sztuki, od ilości wrażeń. Żeby ochłonąć usiedliśmy na uboczu, żeby przekąsić cokolwiek i dopiero potem ruszyliśmy dalej. Przeszliśmy przez Santa Croce, skierowaliśmy się w kierunku Piazzale, zatrzymaliśmy na moment w Ogrodzie Róż, w końcu zasapani dotarliśmy do San Miniato al Monte, gdzie zachłysnęliśmy się panoramą miasta i posłuchaliśmy prób dziecięcego chóru szykującego się do koncertu. Następnie ruszyliśmy w dół przez Via de Bardi, minęliśmy Ponte Vecchio i po kilkuset metrach znaleźliśmy się na piazza Santo Spirito, która wczoraj wypełniona była szczelnie straganami ze starociami. Aż jęknęłam z żalu i zachwytu...
Kiedy A. i P. obejrzeli krucyfiks młodego Michała Anioła, powoli skierowaliśmy się w kierunku stacji. Byliśmy wykończeni, ale to był bardzo dobry dzień.
BIURO to włosku UFFICIO (wym. ufficzio)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
5 komentarze
Byłem we Florencji lata temu jeszcze z rodzicami na wakacjach. I od pewnego czasu bardzo chcę wrócić. Widzę, ze warto :D
OdpowiedzUsuńFlorencja my love! Spędziłam kiedyś z rodzicami cały tydzień w jednym z zameczków pod Florencją. Mogłabym się na stałe przenieść do Toskani.. bo prostu bajka!
OdpowiedzUsuńFlorencja mi się marzy od dawna :) Może uda mi się tam zawitać w przyszłym roku :)
OdpowiedzUsuńByłam w Toskanii i aż wstyd się przyznać, że nawet do Florencji nie zajrzałam. Co mną wtedy kierowało? Nie mam bladego pojęcia. Teraz wiem jedno, koniecznie muszę tam pojechać!
OdpowiedzUsuńWłochy to dla mnie raj. Galerie sztuki, muzea... coś wspaniałego! Żałuję tylko, że zawsze są tak tłumnie oblegane- często nie można przejść bez poszturchiwania i przeciskania się...
OdpowiedzUsuń