Onieśmielenie
piątek, sierpnia 03, 2018
To będzie długi dzień... - Z tą myślą zasypiałam w czwartkowy wieczór. Na rano zaplanowane dużo lekcji, potem nowi starzy Goście powrócą na marradyjskie łono, a na koniec gwoźdź programu - część artystyczna wyścigu po złoty ruszt. Część artystyczna, w której swój udział będę mieć po raz pierwszy ja i chłopcy i jeśli o mnie chodzi, jak już wspominałam - nie o zdjęciach tu mowa. Nie tym razem.
Na początku, kiedy padła propozycja obsady do naszego balletto, Tomek kręcił nosem na samo wspomnienie wywijańców na scenie. O dziwo tym razem bez protestu zaakceptował wszystko Mikołaj, który potem ze starszym bratem wchodził w dyskusje:
- Ty się wstydzisz?? Ty? Ty, który w czasie szkolnej recity zrobiłeś z siebie kompletnego wariata? I to sam i jeszcze musiałeś mówić swoje kwestie? Ty się wstydzisz?
- No właśnie, Mikołaj ma rację! - przytaknęłam zaraz. - A ja co mam powiedzieć? Scena to zupełnie nie moje miejsce, ty się tam za czujesz jak ryba w wodzie.
Tomek się tylko uśmiechnął i nic już nie powiedział. Nie miał czym odeprzeć naszych argumentów.
I tak chłopcy zaczęli codziennie ćwiczyć swój układ taneczny. Oni swój, ja swój. Oni mają ten spokój, że stoją w drugiej lini i są tłem sytuacji. Ja natomiast stoję w pierwszej ... O stroju nawet nie wspomnę. Staram się jednak podejść do tematu tak jak marradyjczycy. To tylko zabawa!
W czasie ostatnich 10 dni przechodziłam przez wszystkie fazy: od "będzie dobrze" po kompletną katastrofę. Trochę się uspokoiłam, kiedy zaczęliśmy próby wszyscy razem, kiedy zobaczyłam, że każdy się może mylić, że przecież nie jesteśmy profesjonalistami, tylko amatorami, którzy starają się dać z siebie wszystko.
Wiem też na pewno, że takie wspólne działania zacieśniają więzi. Tworzą się wspólne wspomnienia, których nikt nam nie zabierze. Wyjście do teatru, dobieranie strojów, ubaw po pachy. Pomaganie sobie nawzajem.
Nie marzę dziś o zwycięstwie, bo wiem do czego zdolni są marradyjczycy. Jeśli my w zaledwie 10 dni przygotowaliśmy tak miły spektakl, to wyobrażam sobie co przedstawią inni.
Marzę tylko o tym, by się nie pomylić i żebyśmy dobrze odtańczyli te nasze 6 minut. Nie umiem oddać słowami mojego onieśmielenia. Jak widać nie ma we mnie divy, jest za to wciąż nieśmiały dzieciak, ten sam, którego stres zżerał za każdym razem przed publicznym wystąpieniem. Zdecydowanie łatwiej byłoby mi dziś być drzewem lub halabardnikiem, ale niestety nie ich w naszym programie.
Trzymajcie za nas mocno kciuki.
Jak tylko przeminie trema dzisiejszego wieczora, zabieram się za szycie. Najwyższy czas przygotować kostiumy na noc czarownic. Strachy już zawisły na marradyskich ulicach...
SCENA (np. ta w teatrze) to po włosku PALCOSCENICO (wym. palkoszeniko)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
8 komentarze
powodzenia ;) tylko kto zrobi zdjęcia????????
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki ✊✊ .Pięknie będzie jestem tego pewna ��������
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki ✊✊ .Pięknie będzie jestem tego pewna ��������
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki ✊✊ .Pięknie będzie jestem tego pewna ��������
OdpowiedzUsuńForza Kasia, jak Cie znam podczas tanca i tak pstrykniesz kilka fotek!
OdpowiedzUsuńOj tym razem chyba nie, ewentualnie tych, którzy wystąpią po nas.
UsuńBedzie na pewnie super!! Trzymam kciuki. Fingers crossed :))
OdpowiedzUsuńA Nie wiem jak to po wlosku jest 😆
Po włosku: le dita incrociate:)
Usuń