Pogadanki o Wielkiej Sztuce
piątek, lutego 09, 2018
- Pusia, a co tam jeszcze jest? - pyta Tomek, kiedy rozmawiamy o naszych sobotnich planach.
- Michelangelo oczywiście.
- A Canova?
- Nie wiem. Trzeba sprawdzić.
- Ale wiesz kto to jest Canova?
- Oczywiście, że wiem. Rzeźbiarz.
- Amore e Psiche, Tre Grazie, Perseo Trionfante .... - wylicza i wylicza, a ja robię tylko mądrą minę do nierównej gry.
- Dobrze, dobrze. Dzieł nie znam. Jak zwykle wiesz więcej. Tak czy inaczej dla mnie rzeźbiarz i tak jest i był tylko jeden.
- Jest ich dwóch i to Canova jest większym mistrzem.
- Auć, to bolało! Nie mów tak przy mnie!
To nasze spieranie się oczywiście jest pół serio, a ja radość mam z tego ogromną, bo tyle jest nagle tematów, na które z dzieckiem własnym mogę rozmawiać. Biorę komputer i sprawdzamy razem co i gdzie.
- Amore e Psiche... Jest piękna. Miałeś rację, ale wiesz co? Francuzi nam tę rzeźbę "zakosili"- jak mawia Mario, tak jak i Giocondę. Żeby ją zobaczyć musimy jechać do Luwru.
- A Paolina Borghese, Venere vincitrice?
- Ta piszą, że jest w Rzymie.
- Opowiedzieć ci historię?
- Koniecznie!
- Paolina Borghese, była siostrą Napoleona. Została wyrzeźbiona jako zwycięska Venus, więc musiała pozować pół naga, co oczywiście w tamtych czasach było gorszące. Podobno przyszły do Paoliny jakieś kobiety i żeby nie zapytać wprost czy się nie wstydziła, zapytały tylko czy nie miała "problemu" z pozowaniem. Na co sprytna modelka, wyczuwając wścibskie intencje odpowiedziała, że nie, bo poustawiała dużo piecyków dookoła i było naprawdę ciepło.
- Świetne!
- A znasz historię Venus i Psyche.
- Nie. Opowiadaj!
Tomek opowiedział kolejną wspaniałą historię, ale o tym już innym razem, bo czas dziś nagli. Zazdroszczę mu tych lekcji sztuki. Jakże to wszystko inne. On się uczy o marmurowych posągach, o Renesansie i Baroku, o architekturze, o tych wszystkich cudach, a ja na tak zwanej plastyce robiłam głupie wydzieranki ...
Zamiast pączków w tłusty czwartek też mieliśmy smacznie. Takie rzeczy nie zdarzają się nam każdego dnia, więc radość tym większa. Zostawiam na pokuszenie, na miłe dzień dobry kilka smacznych kadrów.
RZEŹBIĆ to po włosku SCOLPIRE (wym. skolpire)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
7 komentarze
No dobra nie mogę się powstrzymać żadne tam pitu pitu o baroku co za dzieło jest na zdjęciu numero uno ? Piotrek
OdpowiedzUsuńHaHaHa! Na zdjęciu nr 1 jest prawdziwe dzieło sztuki!!! Słynny bicchierino z mascarpone! Jeśli istnieje syndrom Stendhala w wersji kulinarnej to tu masz go jak w banku!!
UsuńIm dłużej na to patrzę to stwierdzam że mam chyba dwa ... syndromy :)
UsuńPiotrek
Tylko pozazdrościć taki lekcji,bo to prawdziwe lekcje wiedzy o sztuce a nie "jakaś" plastyka,na której nie wiadomo co robić ,ale "coś" trzeba.Taka szkoła może być przyjemna:-)
OdpowiedzUsuńMoja córka kocha sztukę jest dla niej taka ważna. Sama tworzy a szkoła ma to w poważaniu i jak nie postrzegasz świata za pomocą liczb i wzorów w polskiej szkole jesteś niczym. Plastyka to żenująca fikcja, dokładnie jak mówisz durne wycinanki z kolorowego papieru na etapie 7 klasy! Aniela
OdpowiedzUsuńDokladnie. Smutne to, albo jakies bzdurne wyklejanki nikt nie wie po co. Kasia praska. Wzieliby te dzieci do muzeum pokazali kilka znanych obrazów chociaz.
Usuńpoproszę więcej pogadanek o sztuce! bicchierino też mnie zaintrygowało... coś dla ciała, coś dla ducha;) Aga
OdpowiedzUsuń