Kiedy rano zobaczyłam, że przed domem zaczęły pracować koparki, przyszło mi do głowy właśnie takie słowo - "odkopki"! Zimno zrobiło się nie na żarty i kiedy w poniedziałek szłam do sklepu śnieg sypał jak oszalały, gnał z wiatrem i wciskał się w każdą szczelinę. Opatuliłam się pandą tak ciasno, że tylko nos mi wystawał i poczułam się w jednej chwili jak wiejska baba z reymontowskich chłopów. Przygarbiona, ciężki chód ... jeszcze mi tylko wiązki chrustu brakowało na plecach...
We wtorek śnieg padał "normalnie", już nie musiałam się aż tak opatulać i kiedy zobaczyłam, że koparki pracują przed domem, pomyślałam, że może to naprawdę historyczna zima i warto ją na serio sfotografować. Znów ruszyłam do Marradi.
Ci, którzy lubią zimowe klimaty byliby wniebowzięci. Ja sama już przestałam rozpaczać. Z naturą nie wygrasz. Niektórzy mówią, że dużo śniegu zimą - dużo grzybów i trufli na jesieni, tylko ten mróz niepotrzebny ... Dziś w nocy rzeczywiście termometr pokazał -11!!!
Po obiedzie co i raz zaczęło przebłyskiwać słońce. Postanowiliśmy oddalić się ciut od Marradi, by złapać więcej niezapomnianych kadrów. Ranger kolejny raz udowodnił, że jest stworzony do takich warunków. Gdybym lubiła zimę, powiedziałabym nawet, że ostatnie płatki śniegu (ostatnie tego dnia) wirujące w nieśmiałym słońcu wyglądały całkiem... spektakularnie.
Jeszcze tylko dwa dni! Oby wytrzymać do piątku! Nawet jeśli potem zapowiadają ulewy...
Ale zanim nadejdą ulewy, przed nami jeszcze czwartek. Wiecie co mówią o czwartku? Że nadchodzi BIG SNOW!!! Nie wiem w takim razie jak nazwać to, co było do tej pory. Nawet koparki mogą okazać się niewystarczające. Gdyby coś, będę wysyłać sygnał satelitarny! Mam nadzieję, że do Wielkanocy nas znajdą.
KOPARKA to po włosku RUSPA (wym. ruspa)