Ruszyłyśmy szlakiem w stronę Cavallary. Od początku było jasne, że na przekór wyczytanym prognozom okulary słoneczne jednak będą nam potrzebne, a po pierwszych krokach zorientowałyśmy się też, że zbędnym balastem będą kurtki. Choć w sumie może nie takim, zbędnym ... Posłużyły nam przecież za siedzisko, kiedy rozłożyłyśmy się z naszym piknikiem na rozgrzanym wiosennym słońcem stoku...
Od "Piani do sotto" bierze początek piękny szlak. Kiedy Ellen powiedziała, że nigdy nim nie szła, ucieszyłam się, że mogę się z nią podzielić czymś nowym. Od strony Lutirano zawiewał ciepły wiatr, nie przypuszczałam, że pogoda zrobi nam taki prezent. Co i raz między liśćmi dawało się słyszeć szelest obudzonych, przestraszonych naszymi krokami jaszczurek. Na rozmiękłej ścieżce natomiast odcisnęły swoją obecność wilki i daniele...
Rozsiadłyśmy się wygodnie twarzą do słońca. Zajadałyśmy z apetytem kanapki z prosciutto, przegryzałyśmy dojrzałym serem i nie mogłyśmy nacieszyć się chwilą.
- To dar, wielki dar.
- To prawdziwe szczęście mieć to na wyciągnięcie ręki.
Rozmawiałyśmy o miejscu w jakie rzucił nas los, o uciekaniu, o potrzebie zapuszczenia korzeni, o opuszczonych ruderach i o życiu w nich wygasłym. Ellen opowiadała o swoim domu, o drzewach figowych wypełniających omszałe mury i utwierdzała mnie w moich marzeniach, przypominając jednocześnie, że potrzeba czasu, cierpliwości ...
To był piękny dzień, w pięknym świecie, wypełniony pięknymi słowami i obrazami. Tak bardzo cieszyłam się chwilą i tym, że dzielę ją właśnie z Ellen. Myślę sobie, że w jakiś sposób nawzajem stałyśmy się dla siebie inspiracją...
Schodziłyśmy z gór, kiedy już słońce obniżało swój lot. Maszerowałam dziarsko i tylko co chwilę na trudniejszych odcinkach oglądałam się na Ellen.
- Wszystko dobrze?
- Dobrze - śmiała się Contessa.
- Ja wciąż zapominam, że jesteś ode mnie "trochę" starsza!
- Jestem pewnie w wieku twojej mamy?
- Trochę młodsza, ale mogłabyś być moją mamą bez żadnych ekscesów. Ja jednak ilekroć się widzimy, kiedy rozmawiamy, razem wędrujemy nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jesteś moją rówieśniczką...
Myślę, że to jednak prawda z tym, że prawdziwy wiek mamy w głowie i w sercu. Jeśli więc tak jest naprawdę nasze dusze muszą być w podobnym wieku.
Tymi sielskimi widokami, ciepłem dmuchającym w twarz żegnamy styczeń 2018...
RÓWIEŚNICZKA to po włosku COETANEA (wym. koetanea)