Rozświetlony Dom z Kamienia
czwartek, grudnia 07, 2017
Każdego roku kiedy zabieramy się za wieszanie lampek, przychodzą mi na myśl sceny z filmu o pewnej amerykańskiej rodzinie szykującej się do świąt. Jak to się dzieje, że choćbyśmy nie wiem jak się starali, to i tak pewne filmowe sceny "niechcący" odtwarzamy na własnym podwórku?
Nie planowałam w środę wieszania lampek, bo to najbardziej przeładowany dzień w moim tygodniowym grafiku, ale … Zamigał za rzeką jeszcze jeden dom i jeszcze jeden … A Mario kręcił się bez ładu i zajęcia sobie szukał, więc mu zaraz zleciłam misję odkopania świątecznych iluminacji, dekoracji i świątecznych rekwizytów.
Przyniósł pudło z lampkami i rozciągnął w salonie kable i kabelki.
Tu kilka dialogów pominę, bo ani ciekawe, ani tym bardziej edukacyjne…
Zajęłam się stroną estetyczną - przeplotłam "po mojemu" sznury lampek pomiędzy prętami tarasowej barierki, a sprawy techniczne - łączenia, podłączania, zabezpieczania zostawiłam Mario. O dziwo szybko udało mu się ze wszystkim uporać, jednak kiedy po kilku minutach zerknęłam przez okno, stwierdziłam, że "czerwona tuba" nie działa.
- Mówiłem, że już w zeszłym roku coś było nie tak.
Po kontroli okazało się, że gumowy sznur działa, ale tylko do połowy. Zabrał się zaraz Pan Majsterklepka do pracy i uciął część, która zastrajkowała. Wychodziłam akurat z Tomkiem na lekcję muzyki, kiedy Mario zadowolony z siebie prezentował efekt pracy.
- Widzisz, skróciłem.
- Bardzo dobrze.
Tak dobrze, jednak nie było, bo okazało się, że światełka nie działają. Zniknął Mario w cantinie sprawdzić, co jest nie tak, zupełnie jak ten pan w filmie. A tymczasem Tomek złapał za leżącą luzem wtyczkę i taki śmiech nas ogarnął, że Mario mógł się tylko przyłączyć i śmiać z samego siebie.
- Ty się sam prosisz, żeby o tobie pisać!
Kiedy lampki udało się podłączyć, okazało się, że działają, ale … znów do połowy, więc Mario się poddał i zaprzestał amputacji kolejnych części. Są dwa sznury i muszą wystarczyć. Choć czasu było jak na lekarstwo, to tak mnie to dekorowanie pochłonęło, że zaraz i świąteczny napis rozwiesiłam, ten sam, który kiedyś wzruszył jedną z moich Czytelniczek… i za okna się złapałam i za pranie firanek i ciach jeszcze gwiazdki wewnątrz i buch skrzaty na komódkę i gdyby nie to, że czas definitywnie się skończył, to byśmy pewnie z rozpędu i choinkę ubrali, a ta ma przecież czekać na 8 grudnia, żeby włoskiej tradycji stało się zadość.
Uff dziś czwartek, jutro święto, przed nami trzy dni laby! Prawie laby… Dobrego dnia!
Ps. Do A.: W tym roku pamiętałam - pomarańcze już się suszą!
SPLATAĆ ZAPLATAĆ to po włosku INTRECCIARE (wym.intrećciare)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
2 komentarze
Każdy ma swoje marzenia...o domu...jeden na wsi na Mazowszu, drugi o kamiennym domu w Toskanii, trzeci o domu w ...(wstawić właściwe). Podnoszę toast za marzenia !!!!
OdpowiedzUsuńNie zgadzam się że dialogi z Mario są nieedukacyjne człowiek z nich bardzo szybko uczy się nowych zwrotów. Natomiast później faktycznie trzeba o wiele dłużej wybijać je z głowy małoletnim :)
OdpowiedzUsuńPiotrek