Zapach mandarynek
poniedziałek, listopada 13, 2017
W niedzielny ranek malowany lazurowym niebem i wszystkimi możliwymi odcieniami ochry, rdzy i karminu nikt nie chciał wierzyć, że zimno, o którym trąbiły wszystkie portale rzeczywiście nadejdzie. Po solidnej porcji pożywnej zupy - zerknijcie do Kuchni w Kamiennym Domu, bo sporo tam ostatnio nowości - ruszyliśmy na krótki spacer. Tylko Tomek, który na szczęście powoli zaczął wracać do żywych, został w ciepłych domowych pieleszach. Obraliśmy drogę w stronę Campigno, ale nim przeszliśmy pięć kroków zerwał się wiatr. Wiatr zimny i przeszywający nie mający nic wspólnego z rozpieszczającym nas w październiku łagodnym scirocco.
- Tylko do mostu i wracamy - zarządziłam wciskając szyję w ramiona.
- Dobrze, że z powrotem mamy wiatr w plecy.
Przeszliśmy zamaszystym krokiem zaledwie dwa kilometry i zaraz wróciliśmy do domu. Miało się ochotę rozpalić tylko ogień w kominku i już nosa za drzwi nie wystawiać. Gęste chmury pochłonęły wzgórza z Campigno i dolinę z Crespino, a to nie wróżyło nic dobrego. Skrzynkę z mchem jaki zbierał dzień wcześniej Mikołaj na lekcję historii wciągnęliśmy do cantiny, a donice z oleandrami pod dach. Nim na dobre zaległam przed kominkiem zatrzymałam się jeszcze przy ciężarówce Mariny po drobne zapasy owocowo warzywne. Chwilę potem w salonie rozszedł się nieziemski zapach mandarynek… Pierwsze w tym roku, soczyste, świeżutkie!
- Zapachniało świętami… czujecie?
- Tak.
- To mandarynki … Nie wiedzieć czemu, ale to właśnie ich zapach najbardziej kojarzy się z Bożym Narodzeniem.
Całe późne popołudnie aż do kolacji spędziliśmy na skubaniu i podjadaniu. Mandarynki i pieczone kasztany i tak w kółko.
Materiał na lekcję historii - czyli włoska kreatywność |
Dziś za oknem listopad wypisz wymaluj, wstrętny, zalany łzami, zimny, nie do kochania. Listopad, który na szczęście drobnymi kroczkami zbliża się do półmetka. Przed nami kolejny zajmujący tydzień. Spotkania z nauczycielami, Mikołaja klasówki, Tomek do szkoły wróci pewnie jutro, więc też trochę zaległości do nadrobienia i tak w zapachu mandarynek będziemy się turlać do świąt, które jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, powinny być naprawdę wyjątkowe.
DROBNE KROKI - to po włosku PICCOLI PASSI (wym. pikkoli passi)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
2 komentarze
Listopad: jeden z dotkliwszych wrzodów na dwunastnicy roku. J. Tuwim :)
OdpowiedzUsuńTuwim to geniusz:)
Usuń