Brunatnymi bruzdami naburmuszyła się ziemia. Ta sama ziemia, która tak niedawno falowała zielonym morzem. Czas zaznaczył się słodyczą w fioletowych kiściach. Sierpień schodzi z afisza i mimo woli, chciał czy nie chciał, smutek zakrada się pod skórę, a żal dotkliwie gniecie w dołku…
- Która godzina?
- Dochodzi dwudziesta.
- Popatrz … ile już dnia ubyło...
Ubyło dnia i zaraz ubędzie ciepła. Chyba dziś afrykański gorąc już się z nami pożegna. Niekoniecznie na amen, bo nie raz morskich kąpieli zażywaliśmy we wrześniu, ale jednak żal, bo tak bardzo przyzwyczaiłam się do lekkości białych sukienek, do wieczorów nieokrytych, do skraplających się kieliszków spritza, do dzieci w domu, do "bez pośpiechu", do brzoskwiń, melonów, arbuzów, do obiadów na zimno i kolacji na "letnio". Ileż bym dała by cofnąć czas do 9 czerwca...
Czy to już czas na podsumowanie? Chyba tak. Ale zrobię to jutro - będą podziękowania, wspomnienia, sentymenty i sporo zdjęć. Już dziś jednak mogę napisać, że to było wyjątkowe lato...
Wyjątkowe i lato i wyjątkowa wiosna i niezapomniany czas w Kamiennym Domu. Mam nadzieję, że do nas wrócicie, że Marradi będzie miało coraz więcej zwolenników.
***
Tomek zagląda mi przez ramię i czyta.
- Nie martw się - pociesza - zima też będzie wyjątkowa.
Oby miał rację. Ale nim nadejdzie zima, z drzew spadną najpierw kasztany a Dom z Kamienia znów wypełni się gwarem. Gwarem jesiennym, posezonowym...
MIEĆ RACJĘ to po włosku AVERE RAGIONE (wym. awere radżione)