In un momento...
czwartek, czerwca 08, 2017
Nigdy bym nie pomyślała, że pewnego dnia to mój syn wcieli się w rolę Dino Campana i wyrecytuje moją ulubioną poezję. Ileż to razy jeszcze na warszawskim Grochowie oglądałam scenę z Il viaggio chiamato amore i wzruszałam się bez końca…
Nigdy jednak nie byłam tymi słowami tak poruszona, jak wczoraj...
sono sfiorite le rose
i petali caduti
perché io non potevo dimenticare le rose
le cercavamo insieme
abbiamo trovato delle rose
erano le sue rose erano le mie rose
questo viaggio chiamavamo amore
col nostro sangue e colle nostre lagrime facevamo le rose
che brillavano un momento al sole del mattino
le abbiamo sfiorate sotto il sole tra i rovi
le rose che non erano le nostre rose
le mie rose le sue rose.
Poruszona byłam zarówno tymi słowami jak i pozostałymi, bo poezje dzieciaki recytowały niczym dorośli aktorzy. Da brivido! Chciałoby się powiedzieć bis! bis! Jeszcze raz! I w ogóle całe przygotowanie już takie nie dziecinne i te gitary w tle - maestro Francesco i mojego Mikołaja… Mikołaja nagle tak dorosłego.
A potem recytacja się skończyła, światło zgasło i na ekranie pojawiły się słowa najukochańszych nauczycielek i łzy trysnęły jak fontanny i płacz dzieci w głos, tęskny i rozpaczliwy. Scena jak z melodramatu! Czy ktoś widział, żeby cała klasa w głos płakała, bo żegna się ze szkołą podstawową?? A rodzice wtórowali, nosami pociągali, chusteczki w garści ściskali...
Ze ściśniętym gardłem oglądaliśmy przygotowany dla nas pokaz zdjęć z ostatnich pięciu lat. Śmiech mieszał się ze łzami. Zaskoczeń i wzruszeń nie brakowało przez cały wieczór. Wieczór niezwykły, pełen ciepłych gestów, serdeczności, uścisków. Maestra Federica i Maestra Barbara były przez ostatnie lata jak szkolne mamy. Myślę, że zarówno dzieciakom, jak i nam rodzicom na zawsze pozostaną w sercach.
Nie mogę przy tej okazji nie napisać klasycznych banałów! Czas gna jak wariat. Zdaje się jakby wczoraj Mikołaj z nieszczęśliwą miną zaczynał pierwszą klasę na warszawskiej Pradze, rok później przestraszony, stał przed marradyjską szkołą w niebieskim fartuszku … Ja sama jeszcze bardziej przestraszona czekałam na jego wrażenia. Nigdy nie zapomnę tamtego dnia, entuzjastycznych słów Mikołaja - tu jest super! Łatwizna!
Mikołaj wsiąkł w tutejsze towarzystwo nieprawdopodobnie. - On taki "nasz" - powiedziała Federica. Na zdjęciach migały bezzębne uśmiechy, karnawałowe stylizacje, wspomnienia z wycieczek … Wszyscy byli poruszeni tym, jak bardzo te dzieci dorosły i tym, że oto zaczyna się dla nich nowy etap w życiu.
Na ich poetyckie pożegnanie ze szkołą podstawową przyszli też inni nauczyciele, a to pokazuje jak niezwykła panuje tu atmosfera...
A potem jakby jeszcze mało było wzruszeń, coś czego się zupełnie nie spodziewałam ... "Wywołano mnie do mikrofonu" i zaraz posypały się podziękowania za mój wkład zdjęciowy w życie całej klasy, podziękowania okraszone szykowną niespodzianką, że aż słów z wrażenia zabrakło...
Po wszystkim odkorkowano prosecco i rozmowy trwały bez końca i gdyby nie to, że jeszcze dziś i jutro wstać trzeba wcześnie, siedzielibyśmy pewnie do północy… Oczywiście to nie koniec pożegnań! Już w niedzielę będziemy się razem bawić, jeść i dalej wspominać...
In un momento... sono passati questi quattro anni…
W jednej chwili minęły te cztery lata...
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
7 komentarze
Moja Babcia powtarzala w ostatnich latach swojego zycia:zycie minelo jak sen... Wiem z doswiadczenia, ze nie tylko 4 lata szybko mijaja. 30, 40, itd mija jeszcze szybciej....
OdpowiedzUsuńZ takiej szkoły zostaną piękne wspomnienia.Wspaniałych wakacji:-)
OdpowiedzUsuńDumna mama z dzieci , dumne dzieci z mamy ... Pięknie !
OdpowiedzUsuńMarta
Niezwykle, niesamowicie, cudownie...
OdpowiedzUsuńAż niewiarygodne, ale jakie piękne...
OdpowiedzUsuńKasiu, jestem tylko czytelniczka Twojego bloga, ale gdy zobaczylam Mikolaja z gitara i Ciebie wyrozniona na tej uroczystosci, to sie wzruszylam i poczulam sie dumna:)
OdpowiedzUsuńWiem ze nie mam zadnego udzialu w Waszych osiagnieciach, mimo wszystko jestem dumna z Was.
Malgosia
dzieci to jedno, ale taka mama to bajka! Bosz, jak Ty iblednie wygladasz!
OdpowiedzUsuń