Jedna z rzek i majowe czarowanie
wtorek, maja 23, 2017
Po statycznej sobocie, zaczęło mnie nosić, jednak na propozycję Mario, by przejechać jedną z naszych ulubionych tras przez Giogo pokręciłam nosem. Nosiło mnie, ale tym razem nie na siedzenie pół dnia w samochodzie tylko po to, żeby sfotografować widoki dziesięć razy wcześniej już w obiektywie utrwalone. Nosiło mnie na coś innego.
- A może pojedźmy nad Santerno? - przedstawiłam kontrofertę.
- Nad Santernooo? - zdziwił się Mario co najmniej tak jakbym zaproponowała wyprawę do Val d'Aosta.
- Nad Santerno. Czyż nie tak nazywa się rzeka Firenzuoli? Jest piękna, a my tam zawsze tylko raz dwa, krótki przystanek, kilka zdjęć z mostu i tyle. Przejdziemy się kawałek wzdłuż wody, przysiądziemy na kamieniach, będzie fajnie!
Mario wzruszył ramionami i nic już nie powiedział.
Akurat kiedy szykowaliśmy się do wycieczki, na parking przed barem podjechała Marina ze swoim objazdowym warzywniakiem. Kupiłam pudełko dorodnych czereśni i moreli i tak zaopatrzeni ruszyliśmy w drogę.
- Ja tylko spróbuję!
- I ja!
- Daj to i ja spróbuję.
- Mogłam wziąć dwa pudełka - oceniłam z przekąsem i zaraz zarządziłam - jemy tylko na przystankach.
- A zatem kiedy pierwszy przystanek? - zapytał Tomek jak tylko skręciliśmy w stronę Palazzuolo.
Zjechaliśmy do doliny Senio, przejechaliśmy przez Palazzuolo i znów zaczęliśmy wspinać się na następną przełęcz. Zatrzymaliśmy się dopiero, kiedy rozciągnął się przed nami cały wachlarz apenińskich pagórków, niezakłócona niczym wiosenna zieleń.
Czereśnie … Na uszach czereśnie, na dłoni czereśnie, buzia ich słodyczą wypchana. Jeden jak Ania, drugi jak Bronka, czerwień morelą przepleciona i tak dalej i tak dalej...
Nim dojechaliśmy nad rzekę, nim stoczyliśmy się do doliny Santerno przystanków było jeszcze kilka. Tym razem moje fotografowanie "nie wiedzieć czemu" bardzo im odpowiadało...
W końcu dotarliśmy do doliny Firenzuoli. Samo miasto, jak kiedyś napisałam - to nic szczególnego, ale vallata, w której się znajduje kryje wiele skarbów, a tym najbardziej widowiskowym i zachwycającym będzie bez wątpienia rzeka. Chciałabym napisać, że najpiękniejsze na świecie jest moje Lamone, ale byłoby to nieprawdą. Santerno jest nie tylko piękniejsze od Lamone, jest też według mnie w ogóle jedną z piękniejszych rzek jakie w Italii widziałam.
Rozległe koryto wyściełane głazami, kamiennymi formami i drobnymi kamyczkami wije się i gnie niezliczonością zakrętów. Co jakiś czas mugellańskie skały opadają pionowo w dół tworząc pół - kaniony jak ze starych westernów.
Chłopcy oszaleli z zachwytu …
Dalej skakać po kamieniach, kamienie drobne w nurt ciskać, niby barki puszczać kaskadami, brodzić jak czaple. W jednej chwili znów byli Robinsonami, piratami, Indianą Jones (jak to się u licha odmienia???).
- Mamusiu przyjedźmy tu na cały dzień!!
- Przyjedziemy!
- Tu jest lepiej niż nad morzem!
- Wiem, też tak uważam. Przyjedziemy, przyjedziemy.
- A teraz zostańmy tu trochę…
Zostaliśmy.
Rzeczywiście toskański odcinek Santerno z powodzeniem może konkurować z morzem. Niektóre miejsca w sezonie są wprawdzie oblegane jak plaże Milano Marittima, ale wystarczy odrobinę się oddalić, by znaleźć przyjemne ustronie, swoją własną nieckę, wodospad na wyłączność, słońce i prywatny cień.
Woda już nawet teraz w maju zachęcała do brodzenia, zanurzając stopy nie wzdrygnęłam się nawet ja - największy zmarzlak świata.
Woda - naturalne środowisko Tomka |
A gdyby jeszcze mało było rzecznego czarowania, ścieżka jaką znaleźliśmy uraczyła nas słodyczą, z którą nawet mój poziomkowy ogródek nie mógłby konkurować. Nigdy w życiu nie widziałam tylu poziomek, tak słodkich jakby cukrem posypanych, a do tego wielkich jak czereśnie, które kupiłam u Mariny.
Taki właśnie powinien być toskański maj. Słodki jak czereśnie i poziomki, mówiący szumem rzeki, zestrojony w róże, jaśmin, dzikie orchidee i pierwsze ginestre, maj niosący wyciszenie i beztroskę zbliżających się wakacji, maj dający nadzieję, siłę, upojenie życiem…
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
7 komentarze
Ale czad w przyszły roku do Santernooo się wyprawiamy :)
OdpowiedzUsuńPiotrek
Jak San w Bieszczadach, identycznie, nawet poziomki się zgadzają ... ;) Wakacje dzieciństwa spędzałam nad taką rzeką :) Czarodziejsko, jakby czas się zatrzymał, pięknie :)
OdpowiedzUsuńCzy jest w Polsce podobne miejsce gdzie można skakać po kamieniach w rzece ?
UsuńChcialoby się powiedzieć : Co za radość żyć !
OdpowiedzUsuńmarta
Ach! Mieć te cuda na wyciągnięcie ręki zaledwie! Szczęściarze!
OdpowiedzUsuń😀
Asia C.
no slicznie wygladacie na tych kanieniach,urocze miejsce.krzysiek w
OdpowiedzUsuńCudne miejsce! <3
OdpowiedzUsuń