Kwietniowa Lucca. Dzień bardzo wyjątkowy.
czwartek, kwietnia 27, 2017
Z Koronkowego Notesu, 26 kwietnia 2017 roku
Lucca, bar blisko San Romano
Dzieci są na koncercie. Łapię chwilę pomiędzy próbą, a właściwym występem. Pędzę na łeb na szyję wąskimi uliczkami, głodna nowych kadrów, zachowuję łapczywie jedno ujęcie po drugim. Myśli galopują, synchronizują się z krokiem… Samotna dziewczyna w opustoszałej uliczce, grupa wycieczkowa przed domem Pucciniego, kolorowe parasole, mokra posadzka, żółte fasady, zielone okiennice, pusty kościół, rowery na każdym kroku oparte o palazzi, bramy, hydranty.
Jak się tym wszystkim nie zachwycić???
Znalazłam "mój" plac z platanami - Piazza Napoleone… Ile to wtedy chłopcy mogli mieć lat? 5 i 3? Chyba tak… Zatrzymaliśmy się w Lucce w drodze do albo z Viareggio. Było gorąco, a Tomek miał na sobie koszulkę z długim rękawem, bo to była jedyna czysta rzecz ocalała po zwróconym śniadaniu.
I gdyby mi wtedy, gdy fotografowałam chłopców jedzących lody u stóp katedry, ktoś powiedział, że za lat osiem czy dziewięć wrócimy tu w roli - oni jako szkolny marradyjski chór, a ja jako fotografująca mama, roześmiałabym się w głos! Takie rzeczy nie dzieją się naprawdę….
I gdyby mi wtedy, gdy fotografowałam chłopców jedzących lody u stóp katedry, ktoś powiedział, że za lat osiem czy dziewięć wrócimy tu w roli - oni jako szkolny marradyjski chór, a ja jako fotografująca mama, roześmiałabym się w głos! Takie rzeczy nie dzieją się naprawdę….
Przekleństwo bycia "nieturystką", choć paradoksalnie, w pewnym stopniu zawsze nią będę. Ale jeśli chodzi o jedzenie, to trudno mi znaleźć sobie miejsce. Tu nie takie wnętrze, tam nie tacy ludzie, nie to menu, nie te ceny. Błądziłam, błądziłam, nosem kręciłam, aż w końcu trafiłam tu, gdzie jestem. Blisko stąd do San Romano. Bar jak bar, ale na ladzie te świeże, pachnące pizze... Wzięłam kawałek "pizza bianca" z czarnymi oliwkami i kieliszek wina. Ot, żeby coś przekąsić i dotrwać do wieczora. Usiadłam przy małym stoliczku, ściągnęłam z szyi nikona niczym żołnierz, który składa broń. Wyciągnęłam koronkowy notes i cieszę się moją samotną chwilą …
Myślę o moim samotnym spacerze, o tym moim samotnym obiedzie i o kawie przy której rozmawiam w myślach tylko sama ze sobą. Tak mi dobrze, tak dziś inaczej...
A potem wracam na ulicę. Jeszcze chwilka do rozpoczęcia koncertu, jeszcze przez moment pocieszę się tym moim obserwowaniem życia Lukki w pojedynkę. Może częściej powinnam wymykać się na takie spacery ...
Grunt to chwytliwa reklama:) Albo antyreklama:))) Tak czy inaczej chwytliwa! |
26 kwietnia na zawsze pozostanie nam w pamięci. Tak się złożyło, że klasa Tomka i Mikołaja wystąpiła razem na scenie. Bardzo byli uradowani tą wspólną wycieczką. W auditorium San Romano zaprezentowały się też inne toskańskie szkoły. Piękne wnętrze, niezapomniane wrażenia. Przeżycia, które mam nadzieję zostaną w chłopcach na całe życie. We mnie na pewno…
CHÓR to po włosku CORO (wym. koro)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
8 komentarze
"Vino del cazzo" wymiata :)
OdpowiedzUsuńTu nie takie wnętrze, tam nie tacy ludzie, nie to menu, nie te ceny. - jak dobrze to rozumiem. Tez tak mam. praska
OdpowiedzUsuńZachwyciłam się! Po raz kolejny... Dziękuję
OdpowiedzUsuńMariola
Kasiu a ja za to Twoje pisanie, raz na jakiś czas muszę Cię mocno uściskać. Tak z oddali, choć bardzo bym chciała z bliska. To Twoje pisani to taki plasterek miodu na moją skołataną duszę.
OdpowiedzUsuńMocno ściskam Ania G.
To było piekne ...jakby nierealne ...
OdpowiedzUsuńmarta
Mam nadzieję, ze wzielas dla mnie butelke wina.
OdpowiedzUsuńNicko
I nawet mój ulubiony płacy przy domu Pucciniego na zdjęciu. Obok w barze same pyszności. Lubię Lukkę i lubie tu powracać. Śliczne zdjęcia. Śliczne pisanie. Wino tez zamawiam :) haha
OdpowiedzUsuńTak pięknie Pani pisze aż się łza w oku kręci. Pani relacje i zdjęcia te i poprzednie rozbrajają mnie i uświadamiają jak bardzo tęsknię za Italią... tak bym chciała spacerować tymi uliczkami, placami, czuć zapachy, słyszeć wszędzie włoski... Dziękuję:)))
OdpowiedzUsuń