Blogowy debiut Tomka - wycieczka do Urbino
wtorek, kwietnia 25, 2017
Gdy mama zaproponowała mi żebym napisał o mojej wycieczce, nie byłem przekonany i bałem się niemiłych komentarzy, ale w końcu postanowiłem spróbować.
Była to wycieczka do Urbino. Urbino to małe miasteczko w Marche. Nawet jeśli jest małe posiada bardzo dużo ciekawych i bardzo ładnych miejsc, pałaców i zabytków. Był to dość chłodny dzień i wiał wiatr... ale mimo to bardzo mi się podobało!
Wycieczka zaczęła się rano, kiedy wyruszyliśmy autobusem myślałem, że będzie źle, bo zapowiadali śnieg! Ale wszyscy byliśmy szczęśliwi, przynajmniej taką mam nadzieje. Przejechaliśmy Toskanię, potem zahaczyliśmy o Romagnę i wjechaliśmy do Marche.
Autokar się zatrzymał. Kiedy wysiadłem, miałem przed sobą wielki Pałac: Il Palazzo Ducale. Była to olbrzymia struktura z cegieł, tak jak większość miasta. Czekała na nas pani, która miała nas oprowadzić po tym pałacu i opowiedzieć o jego historii, a także o historii Urbino. I oczywiście o człowieku, który tam się urodził, a mianowicie o Federico da Montefeltro. To postać z tego obrazu, który znajduje się w Uffizi, to ten pan ubrany na czerwono z dziwnym nosem.
Gdy weszliśmy do pałacu mieliśmy włożyć nasze plecaki do szafek. Patrząc jak inni próbowali zamknąć lub otworzyć szafki od razu pomyślałem, że upłyną lata zanim ja otworzę swoją i nie myliłem się... ale po tysiącu próbach wszystko się udało.
Gdy zaczęliśmy zwiedzać pierwsze pomieszczenie pani przewodnik po opowiedzeniu nam o Urbino i o Federico…
Teraz mała ciekawostka: czy wiedzieliście dlaczego Federico zostaje zawsze przedstawiany z profilu? To dlatego, że z drugiej strony nie ma oka i ma blizny na twarzy po tym jak próbowano go zabić. A było tak: dawniej kiedy dama upuściła swą chusteczkę, panowie musieli ją podnieść. Kiedy pewnego dnia Federico sięgnął po chusteczkę jakiejś damy, rzucono w niego włócznią, a ta zniszczyła mu oko, nos i rozcięła twarz.
Wróćmy do naszej "opowieści": gdy pani przewodnik skończyła nam opowiadać, a dodam że trwało to wieki, powiedziała:
- ... musicie pamiętać, że Urbino to miasto idealne - ale nie zostało nam wytłumaczone, co to znaczy.
Potem przechodząc do innego pokoju powtórzyła:
- Urbino jest miastem idealnym - no i znowu nie dostaliśmy wyjaśnienia...
To samo wydarzyło się jeszcze ze trzy razy i dopiero na koniec zwiedzania wytłumaczyła nam co to znaczy. "Najwyższa pora" a po włosku "Era l' ora". Ja teraz tego nie wytłumaczę, bo to bardzo skomplikowane.
Dalej zwiedzałem z zaciekawieniem. Gdy doszliśmy do innego pokoju, ooo... tam to się wydarzyło...
W tamtym pokoju był obraz Rafaello, czyli malarza także urodzonego w Urbino. Obraz ten jest bardzo ciekawy ponieważ przedstawia pewną damę, ale pod tym obrazem jest namalowana inna dama z uśmiechem takim jaki ma Gioconda.
W czasie, gdy pani opowiadała, mój kolega szepną mi do ucha:
- Hej... wszedł Gandalf!
Odwróciłem się w stronę wejścia, a tam... tam był Gandalf! Starszy pan z szarą brodą długą do pasa i wielkimi brwiami. Brakowało mu spiczastej czapki i byłby to Gandalf we własnej osobie!
Wyszliśmy i powędrowaliśmy do innej sali, gdzie znajdowały się duże okna. Pani powiedziała że kiedyś damy nie mogły wyglądać przez okna, bo było to źle widziane. Powiedziała też, że wszystkie okna są skierowane w stronę Florencji, bo było to wtedy najważniejsze miasto.
- Dzieci, a wiecie że tu jesteśmy nad morzem, tak? - próbowała nas roześmiać pani przewodnik... Myślałem że na świecie nie ma osób, które opowiadają żarty gorsze od moich. Mój profesor próbował się roześmiać, choć nawet przy wielu próbach nic z tego... A ja... jeśli mam to skomentować to powiem tylko: Ha…
Po zwiedzaniu pałacu przeszliśmy się po Urbino... Nasz "pranzo a sacco" zjedliśmy w parku, skąd można było zobaczyć morze! Wraz z Filippo, moim kolegą ze szkoły, "nakryliśmy" sobie na jednym z ściętych pni drzew i dużo z naszych kolegów przychodziło do nas na jedzenie...
Po naszym obiadku poszliśmy się przejść i co chwilę było słychać:
- No ile jeszcze tych "podgórek"?!
- Nie daje rady... Kiedy będziemy schodzić?!
- Panie profesorze ja nie daje rady!
Bardzo dużo było tych podejść, ale po tysiącu błaganiach było też trochę z górki. Znaleźliśmy się na punkcie panoramicznym, z którego widać było całe miasteczko.
Potem skierowaliśmy się do autobusu, ale po drodze zwiedziliśmy jeszcze kościół, gdzie zrobiłem trochę zdjęć. Z całej wyprawy przywiozłem też kilka nagrań.
Wróciliśmy do Marradi wieczorem. Była to bardzo miła wycieczka...
Po tej wycieczce na pewno będę pamiętać te piękne ceglane miasto!
Do zobaczenia...
Tomuś
Oto Tomka blogowy debiut. Mam nadzieję, że jego pisanie będzie przede wszystkim dobrym treningiem w pisaniu po polsku i pokonywaniem własnych niepewności. Wybaczcie błędy i potknięcia w tekście, ale nie chciałam bardzo ingerować, żeby jego opowieść nie straciła swej autentyczności. Nie bądźcie surowi w swoich ocenach.
Okazało się, że to pisanie było świetną lekcją języka - pogadanką o stylu, o neologizmach i o interpunkcji.
Zdjęcia również są autorstwa Tomka, choć ich jakość być może pozostawiająca wiele do życzenia, bowiem wykonane zostały kamerą.
Ja osobiście jestem z niego dumna! Chciałabym, żeby następnym razem opowiadał już bez strachu i onieśmielenia. Wkrótce swój artykuł przygotuje Mikołaj, choć same jego zdjęcia na Waszą prośbę pojawią się na pewno wcześniej.
U nas dziś dzień wolny - La festa della Liberazione. Trochę się polenimy, pospacerujemy, pogotujemy i przygotujemy na jutrzejszy dzień, który - jak przypuszczam - będzie pełen wrażeń.
STYL to po włosku LO STILE (wym. lo stile)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
39 komentarze
Bardzo udany debiut! Barwnie opowiedziana historia. Piękne zdjęcia. A co najważniejsze przebija się w tekście dużo humoru! Brawo Tomek! Ha!
OdpowiedzUsuńMariola z Krakowa
Kasiu! Tomek koniecznie powinien założyć bloga. Spojrzenie dziecka na Wasz ukochany skrawek ziemi, tworzy zupełnie inny wymiar. Jestem zachwycona. Niech zostanie w chłopcach ukochanie naszego kraju i języka poprzez to pisanie.
OdpowiedzUsuńAnstahe jesteś!!! Jak miło:) Myślałam, że już tu nie zaglądasz! Cieszę się, że jesteś! A w imieniu Tomka dziękuję:)
UsuńBrawo!!! Jak to się mówi "Pierwsze koty za płoty" :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agnieszka
Swietnie Tomek!!!
OdpowiedzUsuńBrawo!!! Oby tak dalej... a mamę przebijesz szybciej niż się wydaje :)
OdpowiedzUsuńej!!!!:))))))
UsuńSzkoda, że nie możecie zobaczyć uśmiechniętej buzi:) Tomek bardzo dziękuje za miłe słowa:)
OdpowiedzUsuńBrawo Tomek!!!!!!!!!!Pięknie opowiedziane i te zdjęcia:):) Czekamy na kolejne :)
OdpowiedzUsuńa.
Gratuluję Tomek! Z przyjemnością przeczytałam Twoje sprawozdanie. Dziękuję, że chciałeś dla nas napisać :-)
OdpowiedzUsuńBrawo Tomku!! Niecierpliwie czekam na Twój kolejny wpis :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Ola N.
Brawo Tomek! :) Nie bój się pisać. Pamiętaj, że każdy tekst będzie tylko lepszy, wiem co mówię ;) Lubię Urbino, fajnie było wrócić na chwilę między kręte uliczki prowadzące raz w górę, raz w dół. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBrawo Tomek ! Bardzo podobała mi się Twoja relacja z wycieczki, a najfajniejsze jest to że dzięki Tobie dowiedziałam się dlaczego pan ubrany na czerwono z tym dziwnym nosem portretowany był z profilu. 🤓 Pozdrawiam AnetaG
OdpowiedzUsuń- Dzieci, a wiecie że tu jesteśmy nad morzem, tak? Dobre dobre. :-))) Gratuluje tekstu, czyta sie super. I po wnikliwym wpatrywaniu sie na jednym ze zdjec ujrzalam morze :-)
OdpowiedzUsuńKasia praska
BRAWO Tomek !!!!! Pisz koniecznie , zdjęcia tez piękne.A pomysl Anstahe na pisanie bloga przez chłopców - GENIALNY !!!
OdpowiedzUsuńMarta
Tomku z wielką przyjemnością przeczytałam Twoją relację. Zdjęcie również bardzo mi się podobały :). Czekam na więcej wpisów Twojego autorstwa. Pozdrawiam z zimnej wciąż północnej Anglii.
OdpowiedzUsuńBrawo Tomuś !!! Pisz częściej ! pozdrowienia z Sosnowca i buziaki od "Spalluce" dla Was :)
OdpowiedzUsuńBrawo! Debiut udany, nawet bardzo:) Dziękuję!!!
OdpowiedzUsuńWzruszony Tomek bardzo dziękuje za tyle życzliwych komentarzy. Chyba się nie spodziewał tak pozytywnego odbioru:)
OdpowiedzUsuńBrawo Tomus :)
OdpowiedzUsuńDzieki Tobie przypomnialy mi sie moje wycieczki...i osobliwi przewodnicy zamkow :)
Pozdrawiamy z Manchesteru :)
I ja sie dolaczam do gratulacji dla mlodego blogera. Bardzo mi sie podoba Twoj tekst,Tomku. Przeczytalam go z przyjemnoscia. Czekam na nastepne... Serdecznie pozdrawiam mieszkancow "Domu z Kamienia" i ich przyjaciol. Gabriela z Austrii
OdpowiedzUsuńTomku, bardzo udany debiut blogowy, przeczytałam wszystko z dużym zainteresowaniem . Zdjęcia są super, przepiękne !!!! Masz prawdziwy TALENT młody człowieku, pozdrawiam serdecznie , Selena
OdpowiedzUsuńTomku! Również dziękuję za szczerą i barwnie opisaną relację z Urbino. Trzymam mocno kciuki za Twoje dalsze pisanie.
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się też Twoje zdjęcia - staranne, profesjonalne kadrowanie. Brawa!
Kasiu! Gratuluję! Pięknie się wszyscy rozwijacie i rozkwitacie w tej żyznej, inspirującej toskańskiej ziemi!
Podziwiam nieustannie.
Asia C
Bardzo obrazowa opowieść :) poczułam się jak kiedyś na szkolnej wycieczce :) super :) Emilia N.
OdpowiedzUsuńNo to teraz Kasia pakuje manatki i zamyka swojego bloga, bo ma świetną konkurencję, na swojej piersi wyhodowaną :-D
OdpowiedzUsuńTomkowi gratulacje za wspaniały debiut a Kasi jeszcze raz brawa za matczyny wkład w wychowanie takiego następcy :)
C-ó
Gratulacje dla Tomka:) Dziękuję za przypomnienie tego pięknego miasta, do którego udało mi się wreszcie dotrzeć w zeszłym roku, najpierw długa jazda pociągiem, potem autobus, ale warto było. Gandalfa niestety nie spotkałam:(
OdpowiedzUsuńPozdrowienia MS
Super wpis ! Po za tym wiadomo od dawna że wszystkie Tomki to fajne chłopaki :) .Pozdrawiam serdecznie Żona Tomka i jednocześnie mama Tomka Dorota
OdpowiedzUsuńSuper pomysl,my chetnie poczytamy,dowiemy sie czegos nowego o Wloszech, a chlopcy stana sie prawdziwymi poliglotami,bo jezyk wloski znaja juz swietnie, angielski na pewno szlifuja,i jezyk ojczysty w ten sposob tez nie pojdzie w zapomnienie,wrecz przeciwnie.Pozdrowienia znad Stretto.
OdpowiedzUsuńBardzo miło, że pozwalasz dzieciom uczestniczyć w swojej pracy:)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie super, brawa dla Tomka:) A zdjęcia są miłe dla oka mimo że robione kamerą.
OdpowiedzUsuńSuper!!! Bardzo udany debiut. Trzymam kciuki za dalsze pisanie!!!
OdpowiedzUsuńNie ma jak ironiczne "oko" nastolatka!! Człowiek się stara, stara, a potem pada rażony jednym celnym komentarzem. :D Tomku, jesteś genialnym obserwatorem (po Mamusi)!!
OdpowiedzUsuńOpisy "dowcipnej inaczej" przwodniczki i opornych szafek są świetne. Czekam na kolejny wpis.
I tak Tomek zawojował komentarze :) Jako zawodowa redaktorka oceniam wysoko reporterski słuch. Bardzo dobry pomysł, Pani Kasiu, widać, że "prawda przemawia ustami dzieci" :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ag
To jeszcze ja... Tomaszu, Tomku, Tomuś super robota, lekkie pióro i ciekawa opowieść!!! Talent po mamie zdecydowanie! Pozdrawiam serdecznie. Aneta z Gdanska
OdpowiedzUsuńWitaj Tomku ;) Twoja opowieść jest bardzo ciekawa, mam nadzieję na kolejne twoje tu opisy sytuacyjne, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNIE BYŁO MNIE TU WCZORAJ. BRAWO TOMEK, JESTEM POD WIELKIM WRAŻENIEM!!!!:)))))
OdpowiedzUsuńmuzien
Tomek zakładaj własnego bloga, co tu będziesz mamie numery nabijał :) Ja bede chętnie czytać twoje posty.
OdpowiedzUsuńPięknie opowiedziana historia:-)
OdpowiedzUsuńBrawo Tomku!
Bardzo dziekuje za te wszystkie miłe komentarze, bo myślałem że ktoś napisze złe komentarze...
OdpowiedzUsuń