Oczy widzą i weekendowe nicnierobienie
sobota, marca 18, 2017
- Mamusiu jak to dziwnie jest tak dobrze widzieć. - Tomek rozgląda się po pokoju i testuje swój wzrok wspomagany nowymi soczewkami. Czyta z oddali najdrobniejsze napisy, nawet tytuły na książkach, coś co jeszcze kilka dni temu było niemożliwością i radość ma z tego nieprawdopodobną.
Znów patrzę w te piękne oczy i cieszę się razem z nim.
- Nie przeszkadzają ci? - pytam z niedowierzaniem ignoranta, dla którego "mieć coś w oku" jest rzeczą niewyobrażalną.
- Nie, nie. Coś ty!
- Już coraz lepiej idzie ci zakładanie.
- Dziwnie mi tak dobrze widzieć i nie mieć okularów na nosie.
- Ale okulary też robimy, nie możesz mieć tylko szkieł.
- Czy według ciebie ładniej wyglądam w okularach czy bez?
- Ty ładnie wyglądasz i w okularach i bez.
- A ja myślę, że jednak bez...
U optyka spędziliśmy prawie dwie godziny na testowaniu, sprawdzaniu, przymierzaniu i przede wszystkim na instruowaniu Tomka jak się postępuje z soczewkami, jak się je zakłada, zdejmuje, dba o higienę ecc… Okazało się, że zakładanie wcale nie było takie proste jak mogłoby się wydawać, ale z każdą kolejną próbą szło coraz sprawniej.
- Ciesz się, że nie urodziłeś się kilka dziesięcioleci temu.
- Dlaczego?
- Bo byłbyś skazany na okulary jak denka od butelek, a tak możesz nosić soczewki, a okulary są śliczne i szkła mają cieniutkie.
Rozglądał się po salonie szczęśliwy, jak ktoś kto nagle odzyskał wzrok...
Za nami ciężki tydzień, ciężki z wielu powodów. Zbyt wiele spraw się nawarstwiło, złe wiadomości podcięły skrzydła, ale wciąż powtarzam sobie - będzie dobrze, musi być!
W piątkowy wieczór zasiedliśmy do stołu, na który wjechała domowa pizza. Nie musiałam gotować! Nie musiałam nawet kiwnąć palcem… Jak dobrze…
A teraz dwa dni oddechu. Planów brak, może coś spontanicznie urodzi się w trakcie. A może będą tylko lody i zwykły spacer… Dziś nic nie musimy, nigdzie się nie spieszymy, jedyny konkretny plan - to nowy przepis do przetestowania na obiad… Powinnam umyć okna, powinnam zrobić milion innych rzeczy, ale dziś tak bardzo mi się nie chce i pozwolę sobie temu niechceniu rozgościć się na te dwa dni. Dobrego weekendu!!!
Jedno słowo od Tomka: Dziękuję!
NIE MAM OCHOTY to po włosku NON HO VOGLIA (wym. non o volia)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
3 komentarze
Kasiu, soczewki to wspaniała rzecz (przykre, że tyle kosztują, ale dobre okulary również). Z doświadczenie wiem, i niech to będzie pociechą dla Tomka, że wada wzroku szybciej się cofa przy soczewkach, bo jednak nie zdejmuje się ich jak okulary, poprawia całe pole widzenia. Przy okularach jednak boczne pole widzenia pozostaje "poza" szkłami.
OdpowiedzUsuńNie wiem, co to za kłopoty z Pani Mamą, ale mooooocno trzymam kciuki za pomyślne rozwiązanie kłopotów. Pozdrawiam. Hanka
Nigdy nie zapomnę tego uczucia, gdy po 10 latach noszenia ciężkich okularów założyłam szkła kontaktowe. Co za ulga! Szybko doszłam do wprawy przy zdejmowaniu i zakładaniu soczewek, więc Tomek na pewno szybko sobie poradzi. A mieć również okulary, to bardzo dobra rzecz, czasami się przydają. Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńKochani, niech te mądre i piękne oczy , juz zawsze dobrze widzą. :)POWODZENIA !
OdpowiedzUsuńKasiu, oczywiście ze bedzie dobrze... " moze nadejsc burza , ale nie moze padac wiecznie".
Usciski. Aga z zielonej wyspy