Siena … Akt trzeci Wielkiej Toskańskiej Wyprawy, zwanej Deszczową
wtorek, lutego 07, 2017
Napisałabym, że dotarłyśmy do Sieny w ostatnich promieniach słońca… Napisałabym tak gdyby słońce było, ale... Będę szczera i zamiast tego powiem: dotarłyśmy do Sieny w resztkach światła przedwieczornego, mizernie przebijającego się przez ołowiane niebo … Zaraz potem zrobiła się noc, deszcz odrobinę zelżał, a w nastrojowych światłach Sieny migały mikroskopijne drobinki skraplającej się wilgoci...
Po długich poszukiwaniach parkingu i pewnego Palazzo, w którym miałyśmy spędzić noc, ruszyłyśmy na krótki spacer w stronę il Campo. Snułyśmy się ceglastymi uliczkami zaskakująco tętniącymi życiem, mimo tak niesprzyjającej aury.
A potem nastał dzień, tak samo dżdżysty jak noc… Siena się wyciszyła niedzielnie po sobotnich harcach. Przez okno Palazzo patrzyłam na czerwone fasady sąsiednich domów i na gołębie strząsające z piór nadmiar wody. Kiedy kawa z filiżanek zniknęła, znów zapuściłyśmy się bez określonego celu w plątaninę sieneńskich uliczek ...
Zatrzymałyśmy się pod Duomo i westchnęłyśmy z zachwytu…
- Nieprawdopodobna…
- Piękna…
- Ile mamy do wejścia?
- Godzinę.
- Zjedzmy coś przedtem.
Wnętrze katedry w Sienie zasługuje na osobny post. Zbyt wiele piękna na raz, zbyt wiele emocji, zbyt wiele wzruszeń, trudno to wszystko opisać słowami. Jeśli chcecie z nami zwiedzić Duomo, zapraszam Was już jutro.
Siena zachwyciła mnie kolejny raz. Sienę w ogóle łatwo pokochać, jest mniej wymagająca niż jej sławna sąsiadka. Przez długi czas, nim Florencji udało się mnie uwieść, była moim ulubionych wśród większych miast i wciąż mam do niej wielki sentyment…
CEGŁA to po włosku MATTONE (wym. mattone)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
8 komentarze
Ale piękne miejsce i równie piękne zdjęcia :). Uwielbiam te klimatyczne włoskie uliczki które zachwycają swoją prostotą i naturalnością. Miejsca, gdzie życie toczy się swoim stałym rytmem a mieszkańcy prowadzą zupełnie zwyczajne życie bez udawania "pod publiczkę" nie zwracając uwagi, czy będzie się to podobało turystom czy nie ;). Takich miejsc niemal na wyciągnięcie ręki szczerze Pani zazdroszczę Pani Kasiu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na dalszą relację z wyprawy, Karolina
Pięknie. Bez tłumu ludzi jeszcze piękniej. Zdjęcia jak zwykle urocze :)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać wyjazdu do Toskanii za dwa tygodnie.
OdpowiedzUsuńJaka jest u Was pogoda na przełomie lutego i marca i w ogóle jakie powinnam zabrać ubranie?
Planujemy 10-dniową objazdówkę własnym samochodem, więc Twoje rady jako prawie "rdzennej" mieszkanki tego cudownego regionu Włoch - bardzo mi się przydadzą:)
Twoje zdjęcia są jak zwykle bajkowe:)
Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na wytyczne:)
Na przełomie lutego i marca bywa różnie, może być już ładna wiosna, a może i śnieżyć:))) W każdym razie już w lutym zaczynają kwitnąć kwiaty i pierwsze drzewa owocowe. Ubrać się najlepiej na cebulę:) Raczej wiosennie niż zimowo. Zważywszy na to, że styczeń cały był zimny, ostatnio ciągle leje, więc może już w tym czasie limit na kiepską pogodę się wyczerpie i zrobi się ładnie:))
UsuńDziękuję:)
UsuńMimo nieciekawej aury chyba warto było oglądać Sienę prawie pozbawioną turystów, to niecodzienny widok. I to mnie trochę do Sieny zniechęca, we Florencji nawet w pełni sezonu można znaleźć miejsca ciche, nie wypełnione szczelnie tłumem, w Sienie od wiosny do jesieni człowiek wręcz płynie w rzece turystów i zawsze wracam stamtąd ogłupiała i zmęczona. Co nie zmienia faktu, że Siena jest wyjątkowa a Duomo jedno z najpiękniejszych - takie różowo-białe ciastko z kremem. Pozdrawiam MS
OdpowiedzUsuńA to ciekawe, bo ja właśnie miałam zawsze odwrotne spostrzeżenia:))) Co nie zmienia faktu, że to właśnie Florencja jest teraz moją miłością. Tak czy inaczej zwykle zdawało mi się, że Siena jest jednak mniej przeładowana, że to Florencja jest bardziej wymagająca:)) Ciekawe - ile oczu tyle różnych spojrzeń.
UsuńFlorencja też jest moją miłością, od pierwszego wejrzenia. Zawsze przyjeżdżam do niej pod koniec sierpnia i we wrześniu - może dlatego zastaję mniej turystów. A może w przypadku Florencji mam więcej dobrej woli, a może z uwielbienia do niej klapki na oczach (co chyba często się zdarza:) - ja po prostu turystów nie widzę:) Z drugiej strony staram się raczej nie kręcić w okolicy Duomo, zwiedzam ogrody, wystawy, posiadłości pod Florencją. Pozdrawiam MS
OdpowiedzUsuń