ambicje
Styczeń żegna się z Państwem oraz plany i ambicje młodego indywidualisty.
wtorek, stycznia 31, 2017
Naprawdę trudno uwierzyć, że oto styczeń się wyprowadza… W nocy termometr pokazuje 6 stopni, a w ciągu dnia, kiedy wychodzi słońce, można znów drzwi tarasowe trzymać otwarte na oścież. Jeszcze wiosna się nie daje zobaczyć, ale mam nadzieję, że taka aura szybko sprowokuje pierwsze kwiaty do wychylenia łebków spod uśpionej ziemi. Widziałam wczoraj pąki magnolii, jeszcze małe, nieśmiałe, mechate, ale już są, już badyle nie takie smutno gołe.
Dziś szaro i dżdżyście i bardzo byle jak, ale na myśl o lutym od jutra nam panującym, w ogóle tymi burościami się nie martwię.
***
- Mamusiu, ile osób śledzi cię na instagramie?
- Nie wiem, nie dużo, około sto pięćdziesiąt?
- A wiesz ile obserwujących ma A.?
- Ile?
- 7000!!!
- Dużo!
- A wiesz ile F.?
- Nie mam pojęcia.
- 70.
- Nie martw się, w przyszłym roku też będziesz miał telefon.
- A kto ci powiedział, że się martwię? Dlaczego już w przyszłym roku?
- Tak mniej więcej, jak będziesz szedł do liceum.
- To wiem.
- Będziesz mógł mieć swoje fejsbuki, instagramy czy co tam jeszcze wymyślą.
- A po co?
Dobre pytanie! Pewnie z czasem, wraz z nastaniem nowej epoki, nowego towarzystwa i Tomek stanie się bardziej nowoczesny, ale dziś zazdroszczę mu tej jego indywidualności (choć czasem dającej nam do wiwatu), tego życia dla siebie, a nie "bo inni tak to i ja".
Siadamy razem przy komputerze i oglądamy liceum, do którego Tomek ma zamiar za rok startować. Jestem dumna z jego wyborów i konsekwencji. Widzę w nim trochę siebie samą, te same ambicje, chęci, zapał. O liceum czytam, że jedno z najstarszych w całej Italii, oby tylko nic nie stanęło na przeszkodzie. I choć sama w dorosłe życie poniosłam szkolną traumę, to patrząc na te zdjęcia, na te komnaty i korytarze..., do takiej szkoły chętnie na krótką chwilę bym wróciła.