Coraz bliżej święta...
czwartek, grudnia 22, 2016
Dzień skrócił się tak bardzo, że od teraz może się już tylko wydłużać. Nareszcie!!! Z taką świadomością wszystko wydaje się łatwiejsze, znośniejsze i nawet jakby mniej zimno się zrobiło. Oto mamy kalendarzową zimę, a po zimie przychodzi przecież wiosna!
Tymczasem na "świątecznym placu boju" wszystko idzie dobrze. Bigos ugotowany i kapusta z grzybami też, pierogi ulepione, zakupy podstawowe zrobione, pierniczki - o zgrozo! - prawie wszystkie zjedzone, menu zaplanowane i poza obowiązkowymi drobiazgami, zostały już tak naprawdę same przyjemności.
Dbamy o stare tradycje, przywiezione z Polski, ale też chętnie przyjmujemy tutejsze. Tak właśnie będzie wyglądał nasz stół świąteczny - podobnie jak w zeszłym roku - polsko włoski fusion!
Do domu po długich miesiącach dotarł Paw, a wraz z nim przyjechały ogórki kiszone, bulwy selera i korzenie pietruszki. Będzie prawdziwa "insalata russa" - tak na sałatkę jarzynową mówią Włosi. Pomyślałam też, że zupę grzybową mogę podać z capelletti, zamiast z łazankami. Toskańczycy jadają je w święta z rosołem, a ja zrobię polską modyfikację. To wszystko oczywiście w wigilię, a już na drugi dzień świąt kuchnia w Kamiennym Domu przygotuje dziczyznę, po długich debatach czy rostbeef czy faraona, padło na cinghiale. Takie życzenie wyraził Paw, któremu pewnych smaków poza domem bardzo brakuje.
Mam jeszcze wątpliwości co do ciast… Na pewno sernik, a poza nim? Mogłabym coś z moich własnych przepisów, a z drugiej strony kusi mnie jakaś nowa ricetta… Czas na przemyślenie - do jutra.
Została jeszcze do przemyślenia jedna ważna kwestia - kierunek wojażowania, bo że cały dzień przy stole siedzieć nie będziemy, to więcej niż pewne. Romania? Toskania? A może po prostu pojedziemy za słońcem…
Tymczasem już dziś zawitamy do znajomej, swojskiej cantiny pachnącej truflami, gdzie na piecu będzie stał parujący kociołek aromatycznego vin brule', a na stole pewnie jak zwykle domowe łakocie. Nie mogę się doczekać!
Dbamy o stare tradycje, przywiezione z Polski, ale też chętnie przyjmujemy tutejsze. Tak właśnie będzie wyglądał nasz stół świąteczny - podobnie jak w zeszłym roku - polsko włoski fusion!
Do domu po długich miesiącach dotarł Paw, a wraz z nim przyjechały ogórki kiszone, bulwy selera i korzenie pietruszki. Będzie prawdziwa "insalata russa" - tak na sałatkę jarzynową mówią Włosi. Pomyślałam też, że zupę grzybową mogę podać z capelletti, zamiast z łazankami. Toskańczycy jadają je w święta z rosołem, a ja zrobię polską modyfikację. To wszystko oczywiście w wigilię, a już na drugi dzień świąt kuchnia w Kamiennym Domu przygotuje dziczyznę, po długich debatach czy rostbeef czy faraona, padło na cinghiale. Takie życzenie wyraził Paw, któremu pewnych smaków poza domem bardzo brakuje.
Mam jeszcze wątpliwości co do ciast… Na pewno sernik, a poza nim? Mogłabym coś z moich własnych przepisów, a z drugiej strony kusi mnie jakaś nowa ricetta… Czas na przemyślenie - do jutra.
Została jeszcze do przemyślenia jedna ważna kwestia - kierunek wojażowania, bo że cały dzień przy stole siedzieć nie będziemy, to więcej niż pewne. Romania? Toskania? A może po prostu pojedziemy za słońcem…
Tymczasem już dziś zawitamy do znajomej, swojskiej cantiny pachnącej truflami, gdzie na piecu będzie stał parujący kociołek aromatycznego vin brule', a na stole pewnie jak zwykle domowe łakocie. Nie mogę się doczekać!
Na koniec zapraszam Was do lektury artykułu świątecznego, do którego i ja dodałam swoje kilka słów.
WYDŁUŻAĆ SIĘ to po włosku ALLUNGARSI (wym.allungarsi)
WYDŁUŻAĆ SIĘ to po włosku ALLUNGARSI (wym.allungarsi)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
16 komentarze
Do mnie tez przyjedzie seler, pietruszka i czerwone surowe buraczki. Bedzie festa !!!!!
OdpowiedzUsuńTo jeszcze raz ja , wyjrzalam przez okno i zaczelam sie smiac, bo za oknem pomarancze i mandarynki,takie teraz codzienne. Kiedys 2 pomarancze w paczce od Mikolaja byly symbolem swiat w naszej siermieznej wtedy Polsce. Zycie nam wynagrodzilo,zartujac to mowie, i i cieszymy sie z bulw naszych warzyw, ktorych tu na poludniu raczej nie uswiadczysz.
OdpowiedzUsuńDokładnie:)) U mnie też stoi skrzynia pomarańczy mandarynek a seler i pietruszka zza granicy musiały przyjechać:))
UsuńEjże czyżby Paweł dotarł do was na święta :) ?
OdpowiedzUsuńPiotrek
si:)
UsuńDodam jeszcze, że lody jogurtowe w Palazzuolo też będą :)
UsuńYuupi strasznie się cieszymy :)
OdpowiedzUsuńA ty mie kolego przy świętach nie ..u....a. znaczy się nie denerwuj (bo bana na święta dostanę) tymi jogurtowymi :) zresztą i tak najlepsze są jogurtowe z arancią :)))
Masz rację, więc udamy się do Vicchio :)).
UsuńPo kilku latach w Italii znalazlam prawie wszystko tutaj na miejscu, oprocz wlasnie pietruszki korzennej i niestety karpia...:( Seler korzenny jest, buraczki surowe tez... :) Wesolych Swiat Kasia!!!
OdpowiedzUsuńU nas seler też bywa, buraczki również, a karpia przynoszą mi czasem znajomi wędkarze, bo oni tu nie jadają, a wiedzą że my lubimy, natomiast o korzeniu pietruszki nikt nawet nie słyszał:)) I chrzanu jeszcze nie ma!!
UsuńChrzan jest w sloiczkach :) Karpia kiedys kupilam, ale to nie to... jakis inny gatunek...bylo duzo osci i nic wiecej :( Korzenna pietruszka...nieeee nie ma...niestety :)
UsuńCieszę się, że jesteście w końcu wszyscy razem w domu. Pozdrawiam i życzę wszystkiego, co najlepsze na te zbliżające się święta Bożego Narodzenia. Ania z Warszawy
OdpowiedzUsuńWłaśnie Vicchio. Wyleciało mi z pamięci. Świąteczny dzień podróż do Vicchio konsumpcja jogurtowych z pomarańczą(z racji świąt mega duża porcja) super perspektywa :)
OdpowiedzUsuńJak typowy Polak zazdroszczę :)
I ja się cieszę Kasiu, że święta będą prawdziwie rodzinne. Pozdrowienia dla Was i najlepsze życzenia na ten czas spędzony razem. Pozdrawiam. Hanka. ps. Czy Paw dalej młodnieje?
OdpowiedzUsuńPozwolę sobie odpowiedz na pytanie. Czy mlodnieje, nie. Raczej pobyt w Polsce z racji pracy na to mi nie pozwala. Jednak widzę ogromną zmianę w mojej żonie, która tutaj mlodnieje i się rozwija. Jestem z tego dumny jak Paw i całym sobą ją wspieram w tym co robi. Ponadto nasze dzieci są tutaj szczęśliwe, zaczęły dostrzegać rzeczy których w Wwie raczej by nie zauważaly. Jest trudno, ale prawdziwe szczęście wymaga poświęceń. Serdeczności wszystkim.
OdpowiedzUsuńPanie Pawle, też byłabym dumna na Pana miejscu. Jest wspaniałą kobietą, matką i żoną. Wracając do mojego stwierdzenia, to tylko powtarzam to co stwierdziłam wiosną. Widocznie pobyt w Italii Panu służy. Fuj, co za lizus ze mnie :)) Pozdrawiam
Usuń