Udręka i ekstaza
niedziela, listopada 06, 2016
Pierwsza sobota listopada była tak paskudna i wstrętna, że trzeba nie lada fantazji, żeby to sobie wyobrazić. Nawet myśliwi już około południa uciekli z gór składając potulnie broń. Nad Toskanię nadciągnęły ciężkie od deszczu chmury, a huk wody z nieba mieszał się z głuchym dudnieniem wiatru. Strugi deszczu zacinały z taką siłą, że wkrótce woda wdarła się nawet do salonu tworząc rozlewisko wielkości delty Po. Po raz pierwszy od nie wiem kiedy zaryglowałam okiennice. Z każdą godziną pogoda robiła się coraz bardziej upiorna i wszystko wskazywało na to, że w takiej aurze minie również niedziela. Zrezygnowałam więc w przedbiegach z wyprawy do Florencji, choć paradoksalnie... znalazłam się w jej sercu siedząc bezpiecznie w cieple kominka ...
Do południa uporałam się z tym co ważne i czekać nie może, chłopcy przy tym pomogli tak jak umieli, a ja dzięki temu znalazłam nawet chwilę na kulinarne popisy. Na stole wylądowały ślimaczki z fetą i suszonymi pomidorami, a na deser "magiczne" ciasto czekoladowe. Przepisy już wkrótce.
Znarowiony wiatr szarpał zasłonami, które latem tak miło chronią nas przed oślepiającym słońcem, szaleniec zerwał sznur z bielizną, a czyste białe prześcieradła cisnął ze złością na kamienno błotnisty brzeg rzeki…
Rozpaliłam w kominku i postanowiłam, że zastosuję się do rady drogiej A. Znajdę czas tylko dla siebie i własnych przyjemności. Usiądę w fotelu, w cieple ognia, zrobię sobie kawę i wezmę w końcu do ręki książkę…
Już od kilku miesięcy czekała na dobry moment. To brałam, to odkładałam, bo nie mogłam na niczym się skupić. I oto niespodzianka - prawdziwy rarytas! "Udręka i ekstaza "! Ekstaza była przy kominku, udręka za oknem. Razem z Michelangelo dreptałam uliczkami dawnej Florencji, uczyłam się rysunku, technik malarskich, obserwowałam życie codzienne i pałacowe. Podziwiałam toskański krajobraz, pracę kamieniarzy i "dotykałam" cennego marmuru ...
No dobrze, przyznaję się! Nie ze wszystkim się uporałam, zanim sięgnęłam po książkę. Pomyślałam - tylko kilka stron, żeby się rozeznać, bo może mnie nie wciągnie, ta moja głowa taka przecież kulawa ostatnio. I co? Wciągnęło! Wciągnęło tak, że już nie mogłam się oderwać i do wieczora komputer, blog i … przygotowanie lekcji poszły w odstawkę. Przepraszam więc niektórych uczniów, jeśli dłużej niż zwykle musieli poczekać na pracę domową. Mam nadzieję, że zrozumiecie, iż na randce z Michałem Aniołem traci się kontakt z rzeczywistością i zatraca się człowiek bez reszty, zwłaszcza kiedy za oknem hula wiatr, a w kominku trzaskają płomienie… Udręka i ekstaza..
Dzięki wielkie A. za przesyłkę, pamięć, myśl i inspirację! Wkrótce odeślę! Dzięki też A.op. za motywację i porządnego kopa! Ściskam Was mocno!
EKSTAZA to po włosku ESTASI (wym. estazi)
EKSTAZA to po włosku ESTASI (wym. estazi)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
2 komentarze
Pogoda jak w Polsce na Pomorzu więc przedzieram się przez karty Baudolina :). Recenzję "Udreka i ekstaza" już przeczytałem jak uporam się z Umberto to kto wie. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuń"Udręka i ekstaza" - piękna książka. Też nie mogłam się od niej oderwać. Po jej przeczytaniu zaczęłam lepiej rozumieć twórczość Michała Anioła. Pozdrawiam, Ania z Warszawy.
OdpowiedzUsuń