Listopad ma kiepski "PR"
wtorek, listopada 01, 2016
Czy o listopadzie można mieć w ogóle dobre mniemanie? Nie zaczyna się jak styczeń zabawą, ani jak kwiecień żartami, nawet nie jak maj świętem pracy, tylko najsmutniej jak można - cmentarzem. Wprawdzie 1 listopada to Ognissanti, a dopiero 2 jest dedykowany zmarłym, ale i tak cały weekend mija zwykle z cmentarnej atmosferze. Niby można go bronić parafrazując słynną wypowiedź - nieważne jak zaczyna, ważne jak kończy - ale w tym wypadku to takie nienaturalne…
Na szczęście - tak jak pisałam w poprzednich latach - tutaj cmentarna atmosfera nie jest taka ciężka i depresyjna. Znicze nie wypełniają marketowych półek, bo znicze są elektryczne. Kwiaty kupuje się w kwiaciarniach albo przed cmentarzami i to też w ilościach ograniczonych, bo groby włoskie są małe, więc nawet gdyby człowiek chciał ścigać się z rodziną o to, czyje chryzantemy większe, ładniejsze, to miejsca mu zwyczajnie nie wystarczy.
Najważniejsza jest sama wizyta na cmentarzu i tak właśnie być powinno…
Oczywiście wyznaję też zasadę, że nie potrzebne święta, aby iść na cmentarz, ja bywam tam sama z siebie dosyć często, a nie wtedy, kiedy kalendarz nakazuje. Tak czy inaczej będę i dziś, przemknę po cichutku, żeby nikomu nie przeszkadzać, nie zakłócić rodzinnych spotkań. Pójdę na pomyślenie, na wychodzenie, zajrzę na maleńkie cmentarze za murami, za szpalerami cyprysów.
***
- Mam napisać, opowiedzieć jakąś anegdotę o osobie, którą znałem i już nie żyje - oświadczył Mikołaj po przyjściu ze szkoły. - I co teraz?
- Szczęściarz z ciebie, nie masz nikogo, o kim mógłbyś napisać. Jak chcesz opowiem ci o Dziadku. - Myślę o czym tu opowiedzieć, cofam się pamięcią do szczęśliwych dziecięcych wakacji, do świąt beztroskich, do wiosennych wojaży pomarańczowym garbusem… Zaczynam opowieść i zaraz urywam, potem kolejną i znów... - Wiesz, to co najbardziej utkwiło mi w pamięci, to niestety smutny moment. To dzień, kiedy ostatni raz go widziałam. Opowiadam minuta po minucie, o pierwszym śniegu za oknem, o książce od historii, o granatowej kurtce, o noszach, o zniekształconych słowach i zmienionej twarzy… O strachu i o niedowierzaniu i o mrugnięciu okiem, ostatnim małym geście, który zakończył moją dziecięcą epokę...
Mikołaj patrzy na mnie wielkimi oczami i pyta rzeczowo - ile miałaś lat?
- 10.
- A dziadek?
- 46.
- Dalej ci smutno.
- Zawsze będzie mi trochę smutno.
I to tyle na dziś, mam zamiar nie dać powalić się złym myślom…
NIE PRZESZKADZAĆ to znaczy NON DISTURBARE (wym. non disturbare)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
4 komentarze
Witam Pani Kasiu.O ile pamietam pierwszy raz wpisuje komentarz, choc opserwuje "Dom z kamienia" od kilku lat. Wszystko za sprawa dzisiejszego wpisu. Urodzilam sie w listopadzie i nigdy tak na niego nie patrzylam a moze powinnam, moze narodziny w tak smutnym miesiacu wplywaja na cale zycie czlowieka? Mimo wszystko zycze wielu pieknych listopadpwych dni i pozdrawiam cala rodzine :)
OdpowiedzUsuńA zatem witam oficjalnie w Kamiennym Domu:) Bardzo mi miło!
UsuńKażdy patrzy na to inaczej i proszę nie brać do siebie mojej traumy, dla mnie listopad jest do przespania i w tym miesiącu gorzej radzę sobei z życiem.
Najserdeczniejsze życzenia z okazji listopadowych urodzin!
Coś jest takiego we włoskich cmentarzach, że będąc tam na urlopie bardzo chętnie je odwiedzam, czy to we Florencji czy w Cortonie. Pewnie wpływ na to ma uroda tych miejsc, ale też dziwne poczucie bezpieczeństwa. Ja też nie lubię listopada. Pozdrawiam MS
OdpowiedzUsuńtak włoskie cmentarze mają zupełnie inny klimat
Usuń