Życie marradyjskie
środa, października 26, 2016
Ostatnio piszę tylko o sagrach, o jesieni, o kasztanach i kolorach, zatem dziś dwa słowa o tym, co u nas tak zwyczajnie bez poetyckich uniesień…
Chłopcy mają się wspaniale, wrócili do starych zajęć i szkolnego rytmu. To już ponad miesiąc w szkolnej ławce i na szczęście zmęczenia jeszcze nie okazują, widać tylko radość i entuzjazm.
Po pierwszym zebraniu wiem, że w Mikołaja klasie już planuje się wycieczkę na koniec szkoły podstawowej - propozycje są trzy, a jedna jest wyjątkowo kusząca!! Jeśli wybór padnie na wyspę, schowam się Mikołajowi do plecaka i będę pasażerem na gapę!
Tomek wciąż jest wierny swoim pasjom i jeszcze mocniej rozkochał się w pisaniu i teatrze. Za każdym razem, kiedy trzeba napisać tekst na wolny temat, kiedy mówi się o wystawieniu spektaklu, błyszczą mu się oczy.
Mam nadzieję, że ten entuzjazm w chłopcach nigdy nie zgaśnie, że ambicje, ciekawość i pasje wciąż będą w nich żywe. To dla mnie wielka ulga, mieć świadomość, że są tacy, jacy są. Gdybym wśród tych moich wszystkich zajęć, problemów, w natłoku obowiązków musiała martwić się jeszcze ich nauką, siwiałabym znacznie szybciej, a tak siwieję powoli.
Usłyszałam ostatnio wiele komplementów na ich temat, wiele zachwytów i pochlebnych słów, ale najpiękniejsze było stwierdzenie, że już nikt nie pamięta skąd przyjechali, że są nie tyle nawet włoscy, co MARRADYJSCY. Tak marradyjscy, jakby się tutaj urodzili. I dobrze, wciąż utrzymuję, że Marradi jest wyjątkowe i jedyne na świecie, więc "marradyjski" to dla mnie najmilszy komplement!
- Piszę o waszej szkole, opowiecie mi coś? Mikołaj co dziś macie?
- Historię.
- Jaki temat przerabiacie teraz na historii?
- Ale o co ci chodzi?
- Argomento. Jakie macie teraz argomento.
- Aaa no to mów tak. Sparta.
- Tomek masz dziś coś ważnego? Jakaś verifica?
- Tak verifica z gramatyki, ale to łatwizna. Soggetto mancante, soggetto sottinteso ...
To dobrze! Pewnie, że gramatyka to łatwizna.
- Czy dalej lubicie waszą szkołę?
- Mówisz o Marradi czy ogólnie? - chce doprecyzować Mikołaj
- Chodzi mi o waszą szkołę, ja wiem że dzieci nie przyznają się, że lubią szkołę, bo to obciach, ale lubicie tą marradyjską?
- Tak! Bardzo!
Ufff myślę sobie….
Przez te wszystkie lata dopiero teraz po raz pierwszy dzieje się coś, co mnie zezłościło - na wniosek kilku mam i co ciekawsze nie są to mamy z mniejszości etnicznych, w tym roku nie odbędzie się żywa szopka. Ponoć jest to wyraz nietolerancji, dyskryminacji, ecc… Ja nie ogarniam i włos mi się na głowie zjeżył! Na szczęście zjeżył się też większości rodzicom i dziś pod szkołą będzie wielki bunt. Po raz pierwszy zobaczę jakiś włoski sprzeciw. To też ciekawe. Oczywiście sama będę w nim uczestniczyć.
To jedyna skaza, jedyna niepochlebna rzecz, którą przez te lata o marradyjskiej szkole piszę.
A teraz ja.
Jakimś cudem wciąż daję radę, choć momentami jest bardzo ciężko. To chyba te widoki dają mi siłę, radość i sukcesy dzieci nakręcają mnie na nowo. Otaczająca życzliwość i ciepło są wciąż jak antidotum na troski. Już coraz rzadziej słyszę komentarze, że jestem na wiecznych wakacjach, chyba ludzie w końcu zrozumieli, że spełnianie marzeń to też ciężka praca i mnóstwo wyrzeczeń.
Nie jest łatwo, ale radzę sobie i dalej będę radzić, osiągnęłam tak wiele, że nie mam zamiaru się poddać. Mimo trudności wciąż jednak obstaję przy swoim - przeprowadzka, to było najlepsze co mogłam zrobić i wzdrygam się na myśl, że mogło mi wtedy zabraknąć odwagi. Niektórzy mówili - zatęsknisz za Polską, to tylko kwestia czasu. Ten czas wciąż nie nadszedł i szczerze mówiąc i m dłużej tu jestem, tym mniej we mnie starych sentymentów.
Co wypełnia mi dni, poza domowymi obowiązkami?
Co jakiś czas ukazuje się gdzieś mój artykuł, kolejnym wkrótce się pochwalę, gmina Marradi wciąż opiera się przede wszystkim na moich zdjęciach, a do tego ktoś zaproponował mi zrobienie mini wystawy. Każdego dnia grupę ochotników wprowadzam w tajniki języka włoskiego, większość ma z tego prawdziwą satysfakcję i to jest moja kolejna radość. Turyści - goście, którzy odwiedzili mnie w wakacje piszą i pozdrawiają, a to znaczy, że czas marradyjski i Dom z Kamienia zostały w pamięci. Powoli myślę o kolejnym sezonie, o ulepszeniach, o nowych atrakcjach i miejscach do pokazania.
A tak na marginesie … za nowymi miejscami sama bardzo tęsknię… W góry wychodzę tak często, jak się da, ale marzę, by znów ruszyć na południe Toskanii lub na północ na Garfagnanę, do Umbrii albo do Lazio. Marzy mi się podróż z czerwonym koszykiem, ciut dłuższa niż wojażowanie za płotem.
BUNTOWAĆ się to po włosku RIBELLARSI (wym. ribellarsi)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
13 komentarze
Trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńKasia dasz radę im dalej w las (gaj kasztanowy) tym powinno być łatwiej (mimo wszystko) w sumie jak jakbyście zostali w Polsce to co by było pewnie te same problemy które masz i tam ale bez tego wszystkiego co cię tak zachwyca w Marradi
OdpowiedzUsuńPiotrek
Te mamusie co im szopka przeszkadza,to mam nadzieje, ze pojda po rozum do glowy z pomoca innych. To co sie dzieje we Wloszech, ta przeprowadzka masowa z Afryki tutaj tocskonczy sie zle. Moze w Marradi tego nie widac, ale islamizacja trwa w najlepsze. Pokazcie tym tolerancyjnym zdjecia muzulmanow modlacych sie pod Koloseum kilka dni temu, i poproscie aby przelaczyly telewizje z telenowel na powazne programy, ktore pomoga otworzyc im oczy, jak same nie sa w stanie tego zrobic i same wyciagnac wnioskow. Pozdrowienia znad Stretto, gdzie kazdego miesiaca przywoza tysiace imigrantow. Nie mozna przejsc spokojnie ulica, tylu zebrzacych ze smartfonem w w jednej rece, i z druga wyciagnieta po pieniadze.Be, nerwy mnie poniosly...
OdpowiedzUsuńA, i napisz koniecznie jak skonczyla sie ta sprawa. Ja na waszym miejscu walczylabym do upadlego, nawet kosztem zainteresowania tym dziennikarzy. Takie pomysly juz byly w Italii, i jak wiesz,nie pozostaly tylko w lokalnych wiadomosciach.
OdpowiedzUsuńKasiu, napisz, czy wszystko w porządku? Czy to trzęsienie ziemi nie dotarło w Wasze okolice? Pozdrawiam, Hanka
OdpowiedzUsuńTak u nas o dziwo nie było nic czuć! Wszystko w porządku! Dziękuję za troskę!
Usuńuff :)
UsuńWłaśnie się doczytałem o trzęsieniu, więc od razu myślami tutaj i sprawdzam, a tu już wpisy :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że nic Wam nie jest :)
C-ó
Miałam pytać o to trzęsienie ziemi ale widze że już ktoś mnie uprzedził i jestem spokojniejsza że u Pani wszystko ok.
OdpowiedzUsuńDopiero teraz przeczytałam o trzęsieniu i od razu zajrzałam tutaj. Jak dobrze, że u Was wszystko w porządku. Pozdrawiam, Ania z Warszawy
OdpowiedzUsuńJa takze mialam pytac o trzesienie, podobno bylo kilka:( Trzymajcie sie i Kasiu dawaj znac jak u Was. Pozdraeiam, Aneta z Gdanska
OdpowiedzUsuńHej Kasiu i ja dołączę do spóźnialskich. Cieszę się, że wszystko u Was dobrze.
OdpowiedzUsuńmuzien