Ochra, tycjan i ugier...
piątek, października 21, 2016
Taka właśnie mi została w pamięci… Październikowa Toskania. W 2009 roku pierwszy raz przyjechaliśmy do Marradi po sezonie. To była podróż zupełnie inna od poprzednich. Urzekły mnie wtedy kolory, cisza, nostalgia drepcząca po opadłych z buków liściach. Chciałam wtedy te obrazy zachować na wieki, a tymczasem los okazał się łaskawy i do tych obrazów teraz każdego roku dołączają następne. To na szczęście już mój dom...
- O której masz następną lekcję?
- Teraz przerwa, ale chłopcy wychodzą o 16.00.
- Chcesz sfotografować kolory?
- Chcę. Gdzie jedziemy?
- Gamberaldi?
- Nie jestem przekonana, jest inne miejsce bardziej kolorowe.
- To znaczy?
- Sambuca… - mówię z namaszczeniem jak zaklęcie. Tak kolorowa jak wtedy, gdy po raz pierwszy stałam na kopcu pod krzyżem i nie mogłam się tym wszystkim nasycić.
...
Sambuca moja ukochana, z najpiękniejszą z dróg, z Lozzole i Campanarą w oddali. Teraz, po tych kilku latach mogę też dodać - strażniczka, terapeutka, powierniczka. Ostatnia, niezawodna deska ratunku na skołatanie w głowie.
Przejechaliśmy z Marradi do Palazzuolo i dalej na Sambucę, a z niej na Collę, a potem przez Crespino, przystając po zapas wody, aż po dwóch godzinach wróciliśmy do Biforco.
Świat był niezwykły, zapełniłam pamięć w aparacie i w głowie, nowe kolorowe obrazy dołączyły do tych najstarszych...
Nieliczne promienie słońca, którym udało się przebić przez wiszące nad Sambucą chmury wędrowały po wzgórzach spowijających się powoli w kolory. Przemykały ukradkiem jak partyzanci, ślizgały po łąkach jeszcze zielonych, po murach ruder i bogatych poderi. Droga… moja droga ulubiona...
Kolory w lesie bukowym, który ściele się pod Sambucą, zupełnie te same co na jesiennym obrazie Arcimboldo… Płomienie, promienie, jaskrawość i mgliste rozmycie. Czerwony, żółty, pomarańczowy i rudy. Ale czy w tej sytuacji wypada tak banalnie mówić o kolorach? A może: ceglasty, bursztynowy i miodowy? Albo jeszcze inaczej - ochra, tycjan i ugier …
Jesień artystka...
OCHRA to po włosku OCRA (wym. okra)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
5 komentarze
Pięknie pokazałaś toskańską jesień:)
OdpowiedzUsuńAle pięknie. Tak bajkowo, malowniczo, jesiennie i kolorowo. Cudowna jest ta toskańska jesień chociaż i u nas w Polsce robi się bajecznie kolorowo ale przeważnie zachwycamy się tym co dla nas nieosiągalne nie doceniając tego co mamy "tuż za płotem"
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Karolina
Ostatnie zdjęcia zupełnie jakby robione w oliwskim bukowym lesie, też pięknie już wybarwionym.
OdpowiedzUsuńPięknie, nostalgicznie i tak bardzo tęskno... za wiosną, za wczesnym latem...
Uściski!
Asia
Tak ,zupełnie jak w Oliwie na ul Spacerowej ! Bosko !
OdpowiedzUsuńCudowna jesień , tylko zeby tak chociaz 18 stopni ...
marta
Tak piękna jesień jest również w Karkonoszach moich kochanych. Wszystko dzięki niezwykłej mieszance drzew: Buki, brzozy, klony, osiki, a do tego zielone świerki i prawie granatowe jodły. Pozdrawiam. Hanka
OdpowiedzUsuń