Trzy toskańskie lata
wtorek, sierpnia 23, 2016
Z Nowego Toskańskiego Notesu, sierpień 2016 roku
Wierzyć się nie chce, że to już trzy lata…
Gdzie ja bym teraz była, gdyby wtedy zabrakło mi odwagi? - Prawie codziennie zadaję sobie to pytanie i aż boję się na nie odpowiedzieć.
Zadziwiające, że obawy, które wtedy kołatały mi się po głowie, okazały się niczym na tle problemów jakie przyszły niespodziewanie. Wielu z nich nie przewidziały nawet najczarniejsze scenariusze, a jednak jakoś dałam radę i daję dalej, dzień po dniu. Być może nawet nie podejrzewałam samej siebie o taką siłę i samozaparcie… "Tyle wiemy o sobie na ile nas sprawdzono" - powtarzam często… Jak też "wszystko jest po coś". Może była mi potrzebna taka szkoła życia, by obudzić się z letargu i uwierzyć, że ja też coś mogę. Nauczyłam się wiele przez ten czas,
Mimo lęków i obaw, które zajmowały mi myśli, najsilniejszym z uczuć była wtedy pewność, że to jest właśnie dobra decyzja. Nie żałowałam jej nigdy, nawet przez najkrótszą chwilę. Italia okazała się moją mentalną, emocjonalną ojczyzną. Nie chciałabym być gdzie indziej, nie lubię wyjeżdżać z Marradi, nawet dzieci, kiedy wracamy z naszych krótkich wojaży witają pomarańczowy dom z zielonymi okiennicami słowami pełnymi czułości - ooo Casa dolce Casa ...
Nie wiem kto jest bardziej szczęśliwy z zamiany wielkiego miasta na toskańską prowincję - ja czy dzieci? W każdym razie cieszymy się tym wiejskim życiem każdego dnia. Z radością przyjmujemy to, co daje nam natura, bezwstydnie korzystamy z jej hojności!
Chłopcy…
Tak bardzo się zmienili, tak inne to ich życie tutaj. Oni już teraz rosną z odwagą i pewnością, że wszystko można, wystarczy tylko chcieć. Jest dla nich czymś naturalnym, a ja musiałam się jej nauczyć jako dorosła kobieta. Nasz biforkowy świat, choć mały i schowany w górach, otworzył im oczy i poszerzył horyzonty. Mam nadzieję, że kiedyś to wszystko zaprocentuje.
Trzy toskańskie lata… Jak ten czas gna...
TRZY to znaczy TRE
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
11 komentarze
Marzenia są po to, aby się spełniały a wiara w ich słuszność sprawia, że rzeczy niemożliwe dzieją się od ręki a na cuda trzeba tylko cierpliwie poczekać. Gratuluję Ci marzeń, wiary, determinacji, miłości i nadziei.
OdpowiedzUsuńCzekam na książkę :) ... poważnie :) Ma Pani dar pisania proszę go nie zmarnować! Czy my czytelnicy bloga moglibyśmy jakoś pomóc? Może Petycja np. do jakiegoś wydawcy? :)
OdpowiedzUsuńMaczety są passe w dzisiejszych czasach a zwłaszcza pokazywanie dzieci z nimi w ręku.
OdpowiedzUsuń:) NA prośbę fejsbukową dodałam zdjęcia Tomka:) Tylko takie są z ostatnich dni jeszcze nie publikowane, dlatego początkowo się powstrzymalam, żeby gromy się na mnei nie posypały. Oczywiście jak się domyślasz, maczeta była do przedzierania się przez jeżyny:) A zdjęcie to tylko głupkowata poza:)
UsuńNie inaczej to sobie wyobrażałem :) :) :) !!!
UsuńGdzie ty byś Kasiu była, gdyby nie odwaga i... gumka myszka? Pozdrawiam. Hanka
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno: dziś z przyjemnością i nostalgią wróciłam do wpisu z dnia, w którym z Pawłem i chłopcami podjęliście decyzję o pozostaniu w Marradi. Ach, wspomnienia... Pozdrawiam. Hanka
OdpowiedzUsuńWyglądasz wspaniale! Widać, że służy ci ta Toskania:)
OdpowiedzUsuńPięknie aż brak słów. Tak tylko trzymać. Pozdrawiam z Polski i też namawiam Cię Kasiu na napisanie książki.
OdpowiedzUsuńPięknie i odważnie,tak tylko trzymać. Pozdrawiam z ojczyzny i również namawiam Cię Kasiu na napisanie książki
OdpowiedzUsuńczytam o trzęsieniu ziemi...ale to chyba daleko od was? w porządku?
OdpowiedzUsuń