Druga księżycowa wyprawa
niedziela, lipca 17, 2016
Zachwycona czerwcową "stralunatą" postanowiłam, że na ile będzie to możliwe już żadnej w tym roku nie przegapię. Wczorajsza wyprawa to inna trasa, inny organizator, ale wciąż ta sama radość, satysfakcja i dobra zabawa.
W sobotni wieczór zebraliśmy się przed kościołem w Popolano, który to ostatnio pojawił się na blogu, bo właśnie w jego przyległościach świętowaliśmy z klasą Mikołaja zakończenie roku szkolnego. Wypełniliśmy deklaracje i chwilę po tym jak dzwony na wieży wybiły godzinę 20.00, ruszyliśmy w góry.
Wybrana trasa zdecydowanie łatwiejsza niż poprzednim razem, a ja byłam wyjątkowo jej ciekawa, bo jakimś dziwnym trafem akurat tam moja noga nigdy nie stanęła. Wszystko więc było dla mnie nowe i wszystko jak zwykle takie piękne …
I widok na dolinę Lamone, i gaje kasztanowe, i opuszczone podere, i oczywiście księżyc, którego jak na prawdziwą "stralunatę" zabraknąć nie mogło.
Doszliśmy do najbardziej widokowego punktu w momencie, kiedy słońce żegnało się z dniem. Natura podarowała nam piękny spektakl i wszystkim zgodnie wyrwało się przeciągłe - oooo!!! woooow!!! aaahhhh!!!
Schodziliśmy w zapadających z minuty na minutę ciemnościach, wśród rozmów żartów i śmiechów oświetlając sobie drogę latarkami. W Popolano na dziedzińcu przykościelnym czekała na nas uczta - penne z sosem, beczka wina i słodkości…
Oto krótka fotorelacja, jak było:
To co w takich imprezach jest zdumiewające, to przede wszystkim sama ich idea - ludzie mają się dobrze bawić, mają wyjść z domu i spędzić razem czas, mają obcować z naturą, którą dopiero w takich warunkach można poczuć całym sercem! To jest właśnie Marradi! Nikt nie robi tego dla korzyści materialnych, tylko dla innych, dla ludzi, dla miasteczka. Nigdy też nie brakuje uczestników, tym razem szła nas grupa 120 osób w każdym wieku. Jeśli będziecie kiedyś latem w okolicach Mugello - zawitajcie do Marradi i ruszcie razem z nami. To doskonała okazja, bo przez chwilę poczuć prawdziwe włoskie życie. "Stralunaty" nie można przegapić! Już czekam z niecierpliwością na następną księżycową wyprawę!
NOCĄ to po włosku DI NOTTE (wym. di notte)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
8 komentarze
Genialne. Czegoś takiego bardzo mi w Polsce brakuje.
OdpowiedzUsuńTu trzeba polować na wycieczki z PTTK albo wkręcić się na imprezę dla emerytów.
Jedno i drugie to jednak głównie dalsze wyprawy. I kosztowne.
Kasia , zgodnie z hasłem 'nie siedż w domu- idż na wycieczkę" he he , zdjęcia cudne , atmosfera , wspólna zabawa - to jest to , fantastico , pozdrawiama Rene
OdpowiedzUsuńNiesamowite, że może coś takiego funkcjonować jak wycieczka mieszkańców jednej miejscowości.Pozostaje tylko pozazdrościć Włochom spontaniczności i tego że im się chce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ela
Przyszedł wreszcie czas, że i ja tego doświadczyłem. To naprawdę niesamoeite! Tu są wszyscy razem i wspólnie tworzą niezwykłą atmosferę. Jeśli tu będziecie koniecznie wybierzcie się ns stralunatę! Ja byłem zachwycony.
OdpowiedzUsuńMagia. A na koniec pyszne jedzonko. Zazdroszcze ale tak poztywnie i zdrowo. praska
OdpowiedzUsuńPrzepiękny czas, pomysł,atmosfera i oczywiście Twoja Kasiu relacja. Troszkę zazdrościmy i serdecznie pozdrawiamy ze Szczecina.Oj lato nas nie rozpieszcza. Chcemy do Włoch!
OdpowiedzUsuńPrzepiękny czas, pomysł,atmosfera i oczywiście Twoja Kasiu relacja. Troszkę zazdrościmy i serdecznie pozdrawiamy ze Szczecina.Oj lato nas nie rozpieszcza. Chcemy do Włoch!
OdpowiedzUsuńO! Takich informacji właśnie szukałem. Jestem teraz bardziej oświecony, dzięki. Aż teraz będę błyszczał wiedzą cały dzień.
OdpowiedzUsuń