Sukcesy wielkie i całkiem ogromne
wtorek, czerwca 14, 2016
- Jaka ulga! - wzdycha Tomek, kiedy siadamy w barze na obiecane lody.
- Ulżyło ci? Jesteś zadowolony, prawda?
- Taaak… - potwierdza rozmarzonym głosem.
- Powinieneś być z siebie dumny. Ja jestem! Jestem pełna podziwu. Naprawdę dokonałeś czegoś wielkiego.
Patrzy na mnie nieśmiało spod kapelusza.
- Jesteś niesamowity! Ja nie dałabym chyba rady! I ta 10 z teatru! Już cię widzę za kilka lat na marradyjskiej scenie w grupie "dorosłych" aktorów. Lubisz teatr, prawda?
- Lubię, zawsze lubiłem, a wiesz dlaczego?
- Dlaczego.
- Bo teatr to zabawa! Co chwila możesz być kimś innym!
Kiedy odbierałam świadectwo, profesor od języka włoskiego znów wychwalał Tomka i zapewniał, że to jeden z najzdolniejszych uczniów jakich mają, że w przyszłym roku szkoła zorganizuje dodatkowe zajęcia teatralno literackie, by dzieciaki mogły rozwijać swoje pasje, że widzi w Tomku niezwykły potencjał, ambicje, chęć do nauki, że mieć takiego ucznia to sama przyjemność … Mówił i mówił, a ja puchłam jak balon i wychodząc z sali już ledwo dotykałam ziemi.
Momenty pełne wzruszeń znów przywołują wspomnienia. Dopiero szedł do pierwszej klasy. Jakby wczoraj, żegnał się z przedszkolem. A potem żegnał się z trzecią klasą i oznajmił w klasie, że od następnego roku już go nie będzie, bo zostanie we Włoszech. Miał racje. Wiedział o tym przede mną, a może wiedzieliśmy obydwoje, tylko on miał więcej odwagi, by być o tym przekonanym.
Zamknął się trzeci rok we włoskiej szkole, pierwszy w gimnazjum. Rok pełen nowych wyzwań, z którymi Tomek poradził sobie dzielnie. Nie mogę się nie chwalić!
Wzruszeń tego dnia było więcej - mecz reprezentacji włoskiej. I tu wróciły wspomnienia…
Cztery lata temu wymalowani i ubrani we włoskie barwy kręciliśmy się po strefie kibica i wysyłaliśmy włoskim przyjaciołom zdjęcia i relacje. Warszawa pięknie się wtedy wystroiła, byłam autentycznie dumna, że taki nasz obraz pójdzie w świat. Tamte mistrzostwa to jedne z nielicznych dobrych wspomnień ostatnich warszawskich lat.
Wczorajsza wygrana rozemocjonowała nas bardzo. Uprzedzę od razu pytania, że niedzielna rodaków też. Mikołaja jako piłkarza ludzie często pytają: "Jeśli kiedyś zagrają Polacy z Włochami, to komu będziesz kibicował?" Mój syn odpowiada na to z bezczelną, dziecięcą szczerością - "temu kto wygra!"
A ja? Ja na takie pytania na głos nie odpowiadam...
BYĆ PRZYJĘTYM DO NASTĘPNEJ KLASY to po włosku ESSERE AMMESSO ALLA CLASSE SUCCESSIVA (wym. essere ammesso alla klasse suczczessiwa)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
7 komentarze
Gratulacje wielkie! I sukcesów, sukcesów, sukcesów! Aż łezka się w oku kręci! Świetnych masz synków!!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Aneta z Gdańska
Wzruszyłam się Kasiu. Brawa dla Tomka !
OdpowiedzUsuńOlaK
Gratuluję Wam Kasiu cudownych chłopców! Pozdrawiam. Hanka
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję w imieniu mojego małego wielkiego człowieka!:)
OdpowiedzUsuńGratulacje dla Tomka! Nie dziwię się, że puchłaś z dumy:). Super macie chłopaków!
OdpowiedzUsuńGratulacje i trzymam za Was kciuki, ale za reprezentację Włoch także ;) Serdeczne pozdrowienia z Polski.
OdpowiedzUsuńSerdecznie Pani gratuluję świetnych synów. To podpora, radość, nadzieja.
OdpowiedzUsuńA tak naprawdę dużo w ich sukcesach udziału Pani jako mądrej, kochającej, wspierającej matki. Życzę wspaniałych wakacji.
Pozdrawiam
Asia z Łochowa