Zatoka poetów… tak często nazywana jest zatoka La Spezii. Na czubku półwyspu, który oblewany jest przez Morze Liguryjskie znajduje się Portovenere. Według jednej z legend, to ponoć właśnie tu z fal narodziła się Wenus i jej też dedykowana była pogańska świątynia, na miejscu której obecnie znajduje się kościół świętego Piotra.
Portovenere od zamierzchłych czasów było miasteczkiem rybaków. Niemniej nazwa "Zatoka Poetów" też nie wzięła się przypadkiem. Miejsce tak piękne, przyciągało od zawsze wielu artystów. Na początku XIX wieku przybył tu Lord Byron, który dokonał nieprawdopodobnego wyczynu - przepłynął zatokę wpław. Chciał odwiedzić swego przyjaciela poetę, który wypoczywał w pobliżu Lerici. Tak niesamowite osiągnięcie przeszło do historii, a od strony zatoczki Arpaia znajduje się grota, której nadano imię Lorda.
Portavenere to cud na cudzie. Piękno, które ciężko ogarnąć okiem i sercem. Morze, półwysep, wyspa Palmaria a za nią dwie mniejsze, kościół świętego Piotra, zamek, młyny, port, Matka Natura, która przysiadła na klifach, woda uderzająca w te klify i mewy rozwrzeszczane i Alpy Apuańskie w oddali, sklepiki z liguryjskimi łakociami, słońce o poranku oślepiające zatokę i bugenwilla klejąca się do murów…
Portovenere. To był pierwszy punkt naszej liguryjskiej wyprawy, której celem ostatecznym były Cinque Terre. Dotarliśmy tam wcześnie rano, kiedy sklepikarze dopiero otwierali swoje bottegi, kiedy restauratorzy ustawiali kieliszki na świeżo nakrytych stołach, kiedy rybacy przypływali z połowów … Trafiliśmy tam w chwili spokoju, w chwili swojskiej i wyjątkowej. Uliczne żarty w uszach, mieszanka tysiąca kolorów i zapachów, miejscowi przemykający z zakupami w cieniu wąskich uliczek. Starszy mężczyzna na łódce czyszczący połów, którego nie miałam odwagi zapytać co też będzie na obiad…
Nie potrafię oddać słowami, tego jak wielkie wrażenie zrobiło na nas Portovenere, ale myślę, że duża w tym zasługa pory dnia. Przez dwie godziny spacerując po miasteczku i klifach spotkaliśmy dwie (2!!) turystki zbłąkane, poszukujące pewnego szlaku. Dopiero kiedy o 10.oo kierowaliśmy się do samochodu, mijaliśmy międzynarodowe tłumy, falami sunęli do miasta letnicy. Niestety poranek w ciągu dnia jest tylko jeden i z żalem muszę przyznać, że Cinque Terre na zawsze pozostaną dla mnie w tyle, ale o nich i o reszcie dnia opowiem już jutro. Mam nadzieję, że moja fotogaleria z Portovenere wynagrodzi Wam brak lektury przy porannej kawie.
W Mugello budzi się dzień |
Alpy Apuańskie w chmurach |
Buongiorno Liguria! |
Portovenere! |
Drzwi do kościoła Świętego Piotra |
Mikołaj doskonali się w nowej pasji |
Matka Natura |
Sen |
Autoreklama i szczerość |
GROTA to po włosku GROTTA (wym. grotta)