Zamek w Poppi
wtorek, maja 03, 2016
Dotarliśmy do Borgo San Lorenzo w słońcu i w jeszcze bardziej wiosennej aurze. Na pierwszym skrzyżowaniu, kiedy wjeżdża się do miasta od strony Marradi można pojechać w lewo lub w prawo, innej możliwości nie ma.
- To gdzie?
- Nie wiem.
- Podaj "naszemu navigatore" wytyczne: Pratomagno.
- Pratomagno?? - wystukałam szybko nazwę na małym monitorku - ale on tego nie widzi!
Wyciągnęłam więc niezawodną papierową mapę i bingo!
- Pratomagno to góra, dlatego nie znalazł, on ma tylko miasta w bazie!
Po krótkiej naradzie, patrząc w mapę ustaliliśmy, że jedziemy w stronę Poppi, drogą, którą przejechaliśmy w Wielkanoc, przez Stię.
Byliśmy tu dokładnie miesiąc temu i tyle się zmieniło. Wiosna odmalowała nowe obrazy. Wzgórza tonęły w soczystej zieleni.
Kiedy dotarliśmy do Stii, od wschodu, od strony naszych gór nadciągnęły chmury. Nadciągnęły i stanęły, zatrzymane przez grzbiety Apeninów. Jechaliśmy przez chwilę na granicy deszczu, ale zaraz za miastem wymknęliśmy się chmurzym mackom i na niebie znów zapanował lazur.
Tym sposobem dotarliśmy do Poppi, miasta na wzniesieniu, z kamiennym zamkiem, które to już w Wielkanoc nęciło i korciło. Na jednym ze skrzyżowań porzuciliśmy główną drogę i śledząc tablicę "Pratomagno" skręciliśmy w prawo.
Po kilkuset metrach dojechaliśmy do starego centrum miasteczka. Nadszedł czas na toast, kawę i słodkości. Weszliśmy do pierwszego lepszego baru, gdzie popijając prosecco próbowałam wypytać barmana o Pratomagno i inne lokalne cuda...
W ciągu moich włoskich lat jedynie kilka razy zdarzyło mi się spotkać kogoś niesympatycznego i właśnie do tego skromnego niechlubnego grona na pewno zaliczy się barman z Poppi. Dopiłam prosecco jednym haustem i wyszliśmy znów na ulicę.
- Jak już jesteśmy w Poppi, to chodźmy na krótki spacer. Pratomagno nie ucieknie.
W pierwszej kolejności skierowaliśmy kroki w stronę zamku górującego nad miastem. Il Castello dei Conti Guidi... Ważny fragment toskańskiej historii.
- Wchodzimy do środka? Zwiedzamy?
- Tak! Tak! - skandował Mikołaj, amator takich przybytków - wchodzimy!
Znacie tego pana? |
Zapytałam wychodzące osoby o czas jaki potrzebny jest na zwiedzanie i wrażenia ze środka. Po kolejnej krótkiej naradzie kupiłam bilety i weszliśmy do środka.
- Pratomagno poczeka, a poza tym może znów się rozpada i w końcu nic nie zobaczymy. Tak przynajmniej będziemy mieli zamek na koncie!
Zamek w Poppi z zewnątrz wygląda jak wiele innych toskańskich zamków, ale w środku naprawdę jest niezwykły. Myślę, że zamiast opisywać każdy kamyczek, zachwycać się poręczami, freskami, kamiennymi herbami i gołębiami w małych okienkach, pokażę Wam zdjęcia, które dość szczegółowo dokumentują naszą wycieczkę. Między nimi wcisnę tylko kilka słów komentarza. Zapraszam Was więc na spacer po wspaniałych średniowiecznych korytarzach, schodach i komnatach:
więzienie - najbardziej interesujący punkt według dzieci |
Pewne gry w Toskanii były zakazane, natomiast według prawa ustanowionego w 1325 roku można było grać w kości. |
Ileż rąk wcześniej ... i teraz moje ślizgają się po tym samym kamieniu ... |
Jak w Hogwarcie - schody we wszystkich kierunkach |
Odrobina bardzo prywatnej prywaty:
- Mamusiu musisz to zobaczyć! Tu jest stara biblioteka! Tylko zdjęć nie można robić.
Weszłam do kilkusetletniej biblioteki i zakręciło mi się w głowie od średniowiecznych manuskryptów wypełniających gabloty pod sam sufit. Coś nieprawdopodobnego! Każdy bibliofil powiniem to zobaczyć! R vel N gdybyś ty tu był... Syndrom Stendhala murowany! Jedno zdjęcie specjalnie dla Ciebie, z zewnątrz:
Mikołaj zamyślony - inscenizacja Bitwy pod Campaldino |
Wejście na wieżę, zawrót głowy, gołębie gruchające prawie jak wtedy, gdy jako mała dziewczynka wchodziłam z tatą na basztę w Kazimierzu Dolnym... |
Zamkowy czasomierz |
Rzut okiem na miasto |
na pieve |
na pola i pagórki zielone |
Dzwon odzywa się równo co pół godziny |
Wszyscy wiedzą, że łatwiej jest wejść niż zejść:) |
Po książętach - nastał czas gołębi |
castello di Poppi to obowiązkowy przystanek dla miłośników historii, tej dawnej i tej współczesnej |
Wrzućmy Tomka do studni!! |
Uspokajam wszystkich - studnia ma wybetonowane dno i głębokość około 50 cm |
Słońce zmusza nas do zrzucenia kurtek i znów jest ten moment kiedy chce się zatrzymać czas... |
- Kochanie zachwycasz się? - Zachwycam, mamusiu, zachwycam... |
- A teraz chodźmy zwiedzić miasto ...
BITWA to po włosku BATTAGLIA (wym. battalia)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
5 komentarze
Z tym Hogwartem też tak sobie od razu pomyślałem. Moja Natalia stwierdziłaby, że to nie zamek. Zamek = ruiny ;) pozdrawiam M.
OdpowiedzUsuńPiekne miejsce .Pozdrawiam Alicja
OdpowiedzUsuńNiezwykłe miejsce, dziękuję za Twoje zdjęcia- pobudzają wyobraźnie . Dobrego dnia. Ala
OdpowiedzUsuńTeż mi się podobało. Lubię takie klimaty.
OdpowiedzUsuńKasiu piękne te Twoje wojaże,przez ostatnie 2 tygodnie tyle nam miejsc pokazałaś,tyle wiosny w sercu za Twoją przyczyną ,zieloności,słońca i marzeń o słonecznej Italii...
OdpowiedzUsuńDziękuję,Lucyna ze Śląska