Patologia dwa i tenisista
piątek, kwietnia 22, 2016
- Co robisz?
- Babrzę się w g... ie - odpowiadam dosadnie - przepraszam za wyrażenie, ale inaczej tego nazwać nie można.
- Ale fajnie! Mogę ja też?
- Daj spokój, sama to zrobię! Nic w tym przyjemnego.
- Ile robali!
- Dobry grunt pod nasze pomidory!
- Śmierdzi.
- A co byś chciał? Przecież to nie fiołki.
- Pamiętasz? Jak u Giacobazziego: camionate delle viole - zaśmiewa się na wspomnienie jednego z ulubionych włoskich komików.
- Ty lepiej zdjęcia rób! Żeby był dowód na to, że twoja matka jest "da bosco e da riviera" - żartuję.
Biegnie po aparat, wraca zaraz roześmiany i zaczyna utrwalać g.....e kadry komentując pod nosem:
- Patologia dwa...
- Co ty tam mamroczesz?
- Patologia dwa!! - zaśmiewa się szubrawo.
- Co ty tam mamroczesz?
- Patologia dwa!! - zaśmiewa się szubrawo.
- Wiesz co? Chodźmy lepiej na spacer. Mam godzinkę do następnej lekcji. Przejdźmy się w stronę Campigno.
- Mogę pojechać na rowerze?
- No oczywiście, że możesz.
Miałam nadzieję, że droga, która donikąd nie prowadzi, wczesnym popołudniem będzie pusta, ale jak na złość ruch był nieziemski.
- Matko! Ruch jak na Marszałkowskiej!
- Jak co?
- Ruch jak na Marszałkowskiej.
- A co to na Marszałkowskiej?
...
MIKOŁAJ
- Zapisałem się na turniej tenisa - obwieszcza Mikołaj przy obiedzie.
- Na turniej czego??? - wytrzeszczam oczy.
- Tenisa.
- Kochanie, z całym szacunkiem dla twoich talentów - ty przecież nie umiesz grać w tenisa!
- Ale ty umiesz, przecież trenowałaś. Powiesz mi co i jak i po kłopocie.
- Po pierwsze śmiem zakwestionować stwierdzenie, że niby ja umiem grać w tenisa.
- Umiesz, umiesz. To jak to było? Bec.....
- No dobrze, to mamy forhand i backhand ... o tak - wymahuję rękami jak Szarapowa.
- Mówiłem, że pamiętasz! Teraz ja też już umiem. Przyjdziesz zrobić zdjęcia?
- Na pewno! Koniecznie muszę to zobaczyć.
- A piłka na moim polu musi odbić się raz tak?
- Tak.
W czasie jednego obiadu Mikołaj "nauczył się" grać w tenisa! Zazdroszczę mu przebojowości i ciekawa jestem bardzo, co z tego wyniknie. Może ja też powinnam zrobić coś szalonego? Wystartować na przykład w konkursie piosenki w Castrocaro? Ponoć śpiewać każdy może ... tak jak i każdy może grać w tenisa!
DA BOSCO E DA RIVIERA to znaczy dosłownie "do lasu i na rivierę", odrobinę podobny wydźwięk, jak polskie do tańca i do różańca. (wym. da bosko e da riwiera)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
4 komentarze
NIE MASZ POJĘCIA JAK STRASZLIWIE LUBIĘ TE PORANNE WPISY. DZISIAJ Z KANAPKĄ W BUZI, BO NIE MOGŁAM DOCZEKAĆ SIĘ KOŃCA. CUDNE MASZ DZIECIAKI, AZ MIŁO NA SERCU SIĘ ROBI I MAM NADZIEJĘ, ŻE KIEDYŚ POKAŻESZ PLONY W OGRÓDKU. A ILE METRÓW MA OGRÓDEK, BO PISZESZ CZĘSTO, ZE MAŁY?
OdpowiedzUsuńZdecydowanie kocham Waszą patologię czytać :D
OdpowiedzUsuńSłodkie są te twoje lekkie, pogodne wpisy, urocze. przynosza ukojenie, zwłaszcz, że liżę rany po stracie ukochanego pieska
OdpowiedzUsuńCudne. Mam nadzieję, że mój syn też będzie taki, że będzie wierzył w to, że wszystko zrobi, wszystkiego się nauczy i ze wszystkim da radę ot tak. :) Ja tego nie miałam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam