Pasqua 2016 - część trzecia - Anghiari
piątek, kwietnia 01, 2016
Trudno sobie wyobrazić ileż stóp wyżłobiło schody i progi w Anghiari ...
A te kamienie w murach domów? Każdy inny, każdy w odmiennym kolorze...
Jakie piękne jest Anghiari... Jak pięknie zaprezentowało nam się w wielkanocną niedzielę, pozwoliło sfotografować w spokoju, bez turystów i tłumu głów płynących uliczkami. Piękne, a takie przy tym skromne. A może tu po prostu niewielu turystów dociera? Szczerze mówiąc sklepów z klasycznymi toskańskimi pamiątkami też nie widziałam. Nie ... nie chce mi się w to wierzyć. Myślę, że po prostu mieliśmy szczęście. Anghiari jest zbyt piękne, by tylko nieliczni o nim wiedzieli.
Dojechaliśmy do Anghiari z najmniej popularnej strony, bo jak już pisałam przeprawialiśmy się przez góry cienką serpentyną, która na mapie zaznaczona była ledwo widoczną nitką. Jeśli podjedziecie do miasta od strony Sansepolcro, zobaczycie Anghiari w pełnej krasie.
Okazało się, że tego dnia Pieraccioni nas prześladował, w tym bowiem mieście nakręcił swój inny film - Una moglie bellissima. Jednak to nie on przyczynił się do rozsławienia Anghiari.
W 1440 roku rozegrała się pod Anghiari bitwa pomiędzy florentyńczykami i mediolańczykami. To wydarzenie zostało utrwalone przez największego toskańskiego artystę - Leonardo da Vinci i przyniosło miasteczku rozgłos.
Już się w historyka nie bawię, bo jak wiecie uprawnień mi brak, zostawiam Wam zdjęcia i zapraszam - pospacerujcie z nami...
Jutro ruszymy dalej, na włoskie zatracenie, toskańskie gubienie i szukanie nieznanego ...
BITWA to po włosku BATTAGLIA (wym. battalia)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
6 komentarze
Znakomity post, Kasiu. Uwielbiam miasteczka, uliczki i ten cudowny klimat. Będąc w Prowansji robiłam to samo: zwiedzałam, zachwycałam się i mało tego, bezczelnie zaglądałam do kazdego okna. Miłego dnia i do jutra.
OdpowiedzUsuńPrawdziwa Toskania.....zamknięta w omszałym kamieniu,w wydeptanych ścieżkach i strzelistych cyprysach,w odległej historii.Taką ją znamy i kochamy.Pięknie nam zobrazowałaś Kasiu to urocze miasteczko.
OdpowiedzUsuńDzisiejszy post to delicje do porannej kawy,wspomnienia tego, co samemu się tak niedawno widziało w Toskanii i marzenie by znowu tam powrócić !!!
Dziękujemy Kasiu ,że nam to wszystko dajesz co ranka w prezencie !
Lucyna S. z Wodzisławia Śl.
No nareszcie Anghiari! Poruszyłaś Kasiu wspomnienia ostatnich wakacji. Przepięknie! Z Caprese mieliśmy jakieś 40 minut ale codziennie jedliśmy w Anghiari obiad. A potem spacer po wąskich uliczkach i na deser Sansepolcro... ahhhhhhhhhhhhhhhhh... Dziękuję za te zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Aneta z Gdańska
Cudne zdjecia Kasiu.Dziekuje za spacer z Wami w przepieknym miejscu i pozdrawiam serdecznie Alicja
OdpowiedzUsuńCudowne,przepiękne,klimatyczne,najwspanialsze.Nie ma odpowiednich słów by opisać to piękno:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Te wąskie uliczki zielone okiennice, kamienne mury- po prostu cudo :). Wszystko co kocham we Włoszech i dokładnie tak wyobrażam sobie Toskanię (mam nadzieję, że będzie mi dane obejrzeć ją na żywo).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Karolina