Wokół tematów szkolno komunijnych
sobota, marca 12, 2016
- A co to znaczy??? - Tomek wytrzeszcza oczy.
- To pierwsze zapisane polskie zdanie. Myślę, że to będzie dobry punkt wyjścia do twojego "approfondimento".
Przekładam z polskiego na polski starodawne słowa, a potem już Tomek ze zrozumiałego polskiego na włoski.
- Warto też zacytować Reja - rozkręcam się, bo nareszcie Tomek przychodzi do mnie z zagadnieniami, przy których mogę rozwinąć skrzydła - "... iż Polacy nie gęsi i swój język mają."
- A kto to jest Rej?
Referat jaki Tomek miał przygotować na lekcję stał się przyczynkiem, do krótkiej domowej lekcji języka polskiego. Znów wyszły z szafy i stały się użyteczne moje stare, uniwersyteckie podręczniki, dawna zmora - gramatyka staro cerkiewno słowiańska i ukochana literatura. Prześlizgnęliśmy się przez średniowiecze, renesans, a na koniec odrobina historii - dawne plemiona i ich przemieszczanie się w Europie.
Przekonana byłam, że to wszystko potrzebne jest na lekcje włoskiego i szczerze się zdziwiłam, kiedy Tomek sprostował:
- Ale to na ... geografię!
- Na geografię????
- Mamusiu! Bo my się na geografii nie uczymy się tylko o morzach i ukształtowaniu terenu. Geografia to też języki, ekonomia, praca ...
- Ciekawe!
Znów pozazdrościłam Tomkowi szkoły...
Mikołaj coraz intensywniej przygotowuje się z klasą do pierwszej komunii, ale jakież to wszystko inne niż w Polsce! Tak, dziś będę te różnice podkreślać grubą kreską! Dziś nie będę się powstrzymywać i napiszę wprost - tu jest lepiej, normalniej, bardziej po ludzku i bardziej duchowo.
Przygotowania w Polsce - odpytywanie, zakuwanie na pamięć modlitw i klepanie ich bez sensu! Czy ktoś potem pamięta przykazania kościelne?? Czy w ogóle dzieci je rozumieją?? Następnie klepanie formułek z mszy bez minimalnego ich zrozumienia, ważne, że wykute na pamięć. A spowiedź? Sama pamiętam ją jako największy, koszmarny stres! Czy aby jakiejś kwestii nie zapomnę, czy ksiądz zapuka. Ogólnie wszystko w jednym wielkim stresie - z punktu widzenia dziecka - ale też i rodzica rodzica, bo komunia to przecież wielki wydatek.
A tu? Dzieci przygotowywane są mentalnie, duchowo, spotykają się co tydzień, ale nie ma listy modlitw, które mają odklepać, są razem i tyle. W połowie kwietnia jadą do pobliskiego klasztoru na "wyciszenie", przez weekend będą razem z katechetkami, księdzem przygotowywać się do wielkiego dnia, nakarmione przez siostry zakonne. Tam też w spokoju i ciszy odbędzie się ich pierwsza spowiedź. Rodzice dojadą w niedzielę na obiad, by znów pobyć razem w szerszym gronie. Razem ... to słowo tak często się tu słyszy ...
Razem, po ludzku, takie to naturalne, tak zwyczajne i niezwyczajne zarazem. Wiem powtarzam się, ale to z radości...
Och! Nareszcie wychodzi słońce! Dobrej soboty! Czas na mnie, czas na spacer!
CONFESSIONE to znaczy SPOWIEDŹ (wym. konfessione)
Razem, po ludzku, takie to naturalne, tak zwyczajne i niezwyczajne zarazem. Wiem powtarzam się, ale to z radości...
Och! Nareszcie wychodzi słońce! Dobrej soboty! Czas na mnie, czas na spacer!
CONFESSIONE to znaczy SPOWIEDŹ (wym. konfessione)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
3 komentarze
Pięknie napisane:) ale chcę dopisać- nie wszędzie w Polsce jest z przygotowaniami do komunii źle. I Piotrek i Zuza mieli bardzo spokojne przygotowanie do komunii a spowiedź nie była traumą ani stresem. Sam dzień komunii był wyjątkowym świętem - było uroczyście, ale też pogodnie i z uśmiechem.
OdpowiedzUsuńTak, wiem, że nasza parafia może nie jest standardowa - ale jest :) i dlatego to zawsze podkreślam:)
Co do Komunii to rzeczywiście tak jest najczęściej. Niesamowite jest u Was to, że pielęgnujecie język polski... że robicie to i chcecie to robić! Miłego i słonecznego weekendu.
OdpowiedzUsuńSzczerze zazdroszczę i uważam, ze tak powinno byc. Milo, ze sa na swiecie miejsca, gdzie moze byc normalnie. Uprzedzajac zlosliwe komentarze, pisze z Polski ze stolycy i przechodzilam przez to 6 lat temu. Zgadzam sie ze wszystkim odnosnie klepania modlitw, stresu zwiazanego ze spowiedzia i napiecia przed tym swietem. Pozdrawiam, Kasia.
OdpowiedzUsuń