W teatrze, w słusznej sprawie
sobota, lutego 20, 2016
O tym, że wyłączamy światło, kiedy wychodzimy z pokoju, że nie jedziemy samochodem, kiedy do sklepu mamy 500 metrów, wiedzą już małe dzieci, bo w dzisiejszych czasach, dużo się mówi o oszczędzaniu energii, ale są też drobiazgi, z których być może nie wszyscy zdają sobie sprawę. I nie tylko dzieci, ale przede wszystkim dorośli na pewne rzeczy nie zwracają uwagi.
W Marradi drugi rok z rzędu zorganizowano M'Illumino di meno. To inicjatywa mająca na celu uświadomienie starszym i młodszym jakie błędy popełniamy w nieekonomicznym korzystaniu z energii i nauczenie w jaki sposób ją oszczędzać. O wspomnianym wyłączaniu światła, kiedy wychodzi się z pomieszczenia pamiętamy, ale już nie każdy zwraca uwagę, czy na przykład garnek z wodą gotująca się na makaron jest przykryty, czy sama wielkość garnka jest odpowiednia do palnika, na jakim stoi i czy płomienie nie wychodzą poza jego obręb i jeszcze wiele innych drobiazgów z codziennego życia - głos zabrały dzieci, jak zawsze w sposób artystyczny, komiczny i fantazyjny.
Impreza miała zacząć się wyłączeniem światła w mieście i przemarszem dzieci z ledowymi kwiatkami, jednak chyba organizatorzy zapomnieli, że dni już zdecydowanie się wydłużyły i jeszcze o 18.00 jest całkiem widno, dlatego kolorowe atrybuty dzieciaków nie dały zamierzonego efektu. Tak czy inaczej było jak zawsze wesoło i tłumnie. W tym roku też samo miejsce akcji artyzmu wydarzeniu przydało. Po dziecięcych występach, były i bardziej poważne - odrobina muzyki, taniec i teatr cieni. M'illumino di meno ...
A potem ... "niektórzy" rodzice, korzystając z faktu, że dzieci do 19.00 pozostawały pod opieką nauczycieli, spotkali się w barze na szybkie aperitivo, wciąż jednak pozostając w atmosferze wieczoru i energii nie nadużywając. Szklaneczki ze spritzem w świetle świec były jeszcze bardziej kuszące ...
Kolorowy wieczór zakończył się wyjątkowo smacznie. To, czym wielokrotnie się zachwycam, to czego w innych miejscach nie znalazłam - najzwyklejsza potrzeba bycia razem. Było pięknie, ale zdjęć nie ma - musicie uwierzyć mi na słowo. Tym razem to klasa Tomka z rodzicami zasiadła w pizzerii przy długim stole i spędziła miły wieczór, bo jak niektóre mamy powiedziały - "trzeba się w końcu spotkać, dawno się razem na luzie nie widzieliśmy, nie można tak tylko na parkingu przed szkołą... "
NIE MOŻNA to po włosku NON SI PUÒ (wym. non si puo)
Kiedy pisałam ten artykuł, wyświetliła mi się smutna wiadomość - zmarł Umberto Eco, dla mnie jeden z genialniejszych pisarzy. Taka szkoda...
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
2 komentarze
Genialna inicjatywa i widzę że przygotowanie rewelacyjne. Po prostu...SUPER.
OdpowiedzUsuńI zapłakało "Imię róży", "Wahadło Foucaulta" skamieniało już na zawsze, "Zapiski na pudełku od zapałek" od zapałek wyblakną z czasem, a "Cmentarz w Pradze" mgłą się zasnuł. Żegnaj Mistrzu.
OdpowiedzUsuńNicko