Przez Romagnę do Faenzy pełnej skarbów.

wtorek, lutego 02, 2016


Pagórki spłaszczały się z każdym mijanym kilometrem. Minęliśmy kilka maleńkich miejscowości, nim nasz kierowca odzyskał świadomość geograficznego położenia. Jak zawsze w takich sytuacjach fotografowałam mijane tablice, by potem w domu móc odtworzyć przejechaną trasę. 
 
 


 Jeszcze raz muszę powtórzyć - nie można nie lubić Romagnii. I choć moje serce do gór całym sobą jest przyklejone, to jednak nawet tam, gdzie pofałdowanie zamienia się w płaski naleśnik, gdzie teren robi się bezlitosną równiną, nawet tam widzę niezwykłość. 
Tu jest ona nieco inna, tu niezwykłość chowa się w swojskości, skromności i prostocie. Romagna przed nikim nie musi się puszyć, bo i tak nikt na nią uwagi nie zwraca...

 
 


Dojechaliśmy do Castel Bolognese, a potem dalej via Emilia, o której kiedyś osobny artykuł napiszę, po kilku kilometrach wreszcie dotarliśmy do samej Faenzy... 
- Kiedy zjemy lody?
- Lody na końcu, najpierw chcę zobaczyć kościół.




Ceramiczną stolicę odkrywam po kawałku. Nigdy nie poświęciłam jej całego dnia od świtu do zmierzchu. To poznawanie fragmentaryczne, wybiórcze, na wyrywki, bez jakiegokolwiek schematu. Tak jest i tym razem. Całkiem niedawno powiedziałam - "następnym razem chcę zobaczyć co to za kościół i dzwonnica ukryte za murami". 



I właśnie ten następny raz przypadł w niedzielę. Obeszliśmy częściowo mury, którymi otoczone jest stare centrum Faenzy, szukając przesmyku, który pozwoliłby nam się przedostać do starej świątyni. 
 
 

Nie do końca nam się to udało, a bardziej nie udało, niż udało. W kościele odbywał się chrzest, więc nie chcieliśmy się kręcić turystycznie i zakłócać uroczystości, a i tak nie była to ta część, która przede wszystkim mnie interesowała. Obeszliśmy teren dookoła i dopiero kiedy zatoczyliśmy pełne koło, poddałam się zostawiając odkrywanie na następny raz. Nijak nie wiedziałam jak i czy w ogóle można przedostać się do najstarszej części Santa Maria Vecchia


Niewiele na temat jej historii udało mi się wyczytać. Kilka faktów, choć tak naprawdę większość informacji dość enigmatycznych, wiele niepotwierdzonych - być może przez pewien czas była katedrą, wspomina się też o San Pier Damiano, o czarnych benedyktynach, mówi się, że pierwotnie znajdowała się poza murami miasta, stąd jej druga nazwa - Foris Portam, że nastarsza jej część, a raczej resztki, które zostały mają około 1400 lat, a nieco młodsza dzwonnica liczy ich sobie tysiąc, itd... itd... Mało, wciąż mi mało.





Zakończyliśmy spacerem wąskimi uliczkami, a Mario raczył nas opowieściami o mieście z różnych epok, również z tej najmłodszej. Dzieci zjadły obiecane lody, po uprzednim odstaniu swojej kolejki. Zdawało się, że w niedzielne popołudnie cała Faenza miała na nie ochotę i przed najlepszymi lodziarniami tłumy były niemiłosierne. 
Kiedy słońce zaczęło żegnać się z dniem, ruszyliśmy znów w nasze mugellańskie góry, na których jak sine czapy osiadły ponure chmury.


KILKA to po włosku QUALCHE (wym. kualke)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

10 komentarze

  1. Ladne zdjecia, jak z reszta zawsze. Czy w tim roku bedzie konkurs na najlepszego bloga?
    Pozdrawiam serdecznie M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konkurs jest ale bez mojego uczestnictwa. W zeszlym roku powiedzialam - do trzech razy sztuka i basta:)

      Usuń
  2. Kasiu, ja bardzo chłonę wszystko, o czym piszesz, dlatego ciągle chciałoby się więcej. Czy mogłabyś, Kasiu, trochę więcej o szkole. Może więcej fotorelacji, chociaż nie wiem czy to mozliwe?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjec szkolnych raczej nie publikuje ale wkrotce kilka slow w tym temacie napisze na okolicznosc konca semestru. Sciskam

      Usuń
  3. Ja też jestem jak gąbka i chłonę wszystko co publikujesz na blogu :) I ciągle mi mało. Pozdrawiam. M

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne zdjęcia. Ja z chęcią zobaczyłabym więcej wnętrz. Włoskich firanek, obrusów, kredensów, kominków😊 A może Pan Mario pokazałby nam swój dom? Pozdrawiam serdecznie stała czytelniczka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuje, że dzięki Pani mogę zobaczyć Ilatie.
    http://sielskachata.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzień zaczynam od spotkania z Panią... No właśnie, miał być wpis na temat historii i teraźniejszości nowego domu Mario ? Jest szansa?
    Pani Kasiu, podziwiam Panią bardzo, dużo dobrego życzę i bardzo czekam na Pani książkę.
    Pozdrawiam serdecznie całą Rodzinkę i Mario ! Choć mam wrażenie, że Mario jest Wam bliski jak rodzina :-)....
    Aleksandra
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak tak bedzie wkrotce. Czekam tylko az sie Mario pouklada juz ma dobre z klamotami:)

    OdpowiedzUsuń