Alfabet z Toskańskiego Notesu
sobota, stycznia 16, 2016
Z Nowego Toskańskiego Notesu, 14 stycznia 2016
Amore - tym słowem witam chłopców, kiedy wychodzą ze szkoły.
B to Biforco, gdzie mój dom, mój świat, moje życie.
C jak "Ciao!", które wita mnie co kilka kroków, kiedy idę do miasta, C to Castellone i Cardeto i caffe' o poranku, w południe i wieczorem.
D - to Dino, czyli miejscowy poeta, Dino Campana - poeta wyklęty, którego zachwycało to, co dziś mnie zachwyca.
E jak Euforia, która nigdy mnie nie opuszcza.
F jak "Firenze 64 km" na tabliczce przed moim domem
G jak wiosenne Glicine i letnie Ginestre i jak Gamogna cicha i zadumana.
H w języku włoskim jest nieme, ale jest - H jak "ho" czyli mam, bo mam tak wiele...
I - banalnie - jak Italia, moja duchowa, mentalna ojczyzna, jedno z najpiękniejszych słów świata.
L jak Lamone, które płynie pod moim domem, jak Lavane z najpiękniejszym widokiem i "moją" ławeczką, jak Lozzole z magicznymi dzwonami, które mają moc spełniania marzeń, jak Lutirano, które było pierwszym, prawdziwym, toskańskim domem.
M - chyba nikt się nie zdziwi - jak Marradi, które pokochałam od pierwszego wejrzenia, jak Mugello, którego czuję się nieoficjalnym ambasadorem. I w końcu M jak Marroni - kasztany, bez których Marradi trudno sobie wyobrazić.
N - jak Nutella, na punkcie której szaleją dzieci i to one ten punkt dopisały.
O - jak Osservare, czyli to, co tak bardzo lubię robić. To moje Obserwowanie, znajduje odzwierciedlenie w pisaniu i zdjęciach.
P - jak Pizza, Pasta, Polenta, Piadina, które tak często goszczą na naszym stole.
R - jak Romagna, którą niewielu docenia, a przecież w niczym Toskanii nie ustępuje. Ale za to ja wiem i doceniam jakie to szczęście, żyć na granicy dwóch regionów.
S - to Sogno - czyli marzenie i sen, a tego chyba nie trzeba tłumaczyć.
T - to kolejna oczywistość, T jak Toscana moja wielka miłość. T jak Tiziano Terzani, który się tu urodził i zainspirował mnie, dodał odwagi i przekonał, by marzeń nigdy nie porzucać.
U - znów dopisały dzieci - U jak Uniti, bo zawsze razem, bo razem tak nam dobrze. U jak Unico, bo nasze miejsce jest jedyne i niepowtarzalne.
V- jak Volare, bo marzymy, by powrócić do Puglii - to dodaje Mikołaj.
Z - jak Zaino, czyli plecak, pełen kanapek i innych łakoci, kiedy idziemy na górską wyprawę.
Biforco dziś 8.00 rano. |
ALFABETO to oczywiście ALFABET
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
4 komentarze
Witam Pani Kasiu.
OdpowiedzUsuńW alfabecie zabrakło M jak Mario, który bez wątpienia odgrywa ważną rolę w całej tej włoskiej przygodzie jak i na blogu. Oczywiście to taki żartobliwy komentarz.A alfabet? Cudo. Dała mi Pani inspiracje do stworzenia własnego. Pozdrawiam. Beata.
:) bardzo sie ciesze:) zabraklo jeszcze wielu rzeczy, ale w tamtym momencie tak serce dyktowalo:) pozdrawiam serdecznie
UsuńKasiu ....Jesteś niesamowita. Podziwiam i biorę przykład. Małe rzeczy a tak cieszą i stwarzają pogodę ducha w przeciwnościach losu.Alfabet który podsumowuje to co daje szczęście. I tego się trzymajmy.pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZawsze warto sie skupiac na tym co daje szczescie:)
Usuń