Pollice verde, pająk, martwe pszczoły, czyli kolejna odsłona zwykłej codzienności
piątek, listopada 13, 2015Nawet jeśli wciąż jest ciepło jak na wiosnę, to powoli zbliża się czas, by juki, fikusy i agawy wnieść do domu. Czwartkowe popołudnie spędziliśmy na kwiatowych zabiegach. Pollice verde przywiózł od siebie skrzynkę dobrej ziemi i wszelkie potrzebne akcesoria. Swoją drogą to wspaniale mieszkać w kraju, gdzie wszystkie kwiaty jeszcze do połowy listopada stoją sobie pod gołym niebem.
- Beniaminek tu. Kaktusy Tomka w te dwie. Różę w doniczkę od fikusa - wydawałam komendy jak kierownik zmiany.
- O masz ci los! Ale wielki! Tych to nawet ja się boję - powiedział człowiek, który niczego się nie boi.
Wraz z doniczkami przyjechał pasażer na gapę - pająk o tułowiu jak dorodna czereśnia.
- Nie chcę go zbijać, nawet jeśli wygląda okropnie. Podaj mi ten kawałek tektury.
- To nie jest kawałek tektury.
- A co to jest?
- To jest odrzutowiec Tomka.
Pollice verde wybałuszył oczy, popatrzył z powątpiewaniem na zlepek tektury, drutu i pustych naboi, ale nic już nie powiedział. Pozwolił obrzydliwej kreaturze wsiąść na pokład i zaraz potem zrzucił go do rzeki.
Kiedy już wszystkie kwiaty zostały zakwaterowane w nowych doniczkach, zabraliśmy się za awokado. Jakiś czas temu po awokadowej sałatce została nam pestka. Postanowiliśmy się nią dobrze zaopiekować. Po najróżniejszych zabiegach i długim oczekiwaniu wypuściła pierwszy pęd, potem drugi. Wkrótce pojawiły się też młode listki. Nie sądzę, aby roślinka zaowocowała, ale radość z nowego życia była niezwykła.
- Słuchaj, a co było w tym słoiku? - usłyszałam z tarasu.
Popatrzyłam na opróżnione naczynie i paczuszkę, którą trzymał Mario.
- O matko! Co ty zrobiłeś!? To był eksperyment Tomka!
- Eksperyment??? Przecież to śmierdzi jak nie wiem! Co to jest u licha? - wyciągnął w moją stronę małe coś z tektury, oklejone taśmą i błotem.
- Znając Tomka w środku może być nawet zdechła jaszczurka...
Wyjaśnienia Tomka:
- Chciałem wyprodukować minerał. Znalazłem pszczołę, martwą pszczołę i zawinąłem ją w papier, potem zakopałem tę paczkę w ziemi, polałem wodą, dosypałem soli i popiołu. A do paczki włożyłem jeszcze trochę siana.
- A siano po co?
- Na wypadek, gdyby pszczoła nie była jednak martwa. No wiesz... żeby miała co jeść.
- Ja zwariuję! To tak jakby umarłym do trumny wkładać po kanapce, na wypadek, gdyby jednak nie do końca byli martwi. - Widzisz? - zwróciłam się w stronę Pollice verde, może tam już zalążek diamentu był!
- Oj mamusiu! Pomyśl, jakby mi się udało wyprodukować na przykład ropę, to bym zarobił dużo pieniędzy. Wszystkie oddałbym tobie i kupiłabyś wtedy Dom z Kamienia...
Mój największy skarb, moje dzieci.
PSZCZOŁA to po włosku APE (wym. ape)
Mój największy skarb, moje dzieci.
PSZCZOŁA to po włosku APE (wym. ape)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
5 komentarze
Tak dzieci sa ogromnym skarbem.Slicznie wygladacie Pozdrowienia dla Was i milego weekendu Alicja
OdpowiedzUsuńKasiu, od rana nadrabiam zaległosci czyli czytam posty od początku istnienia. Zatrzymałam się na kwietniu 2013 roku, kilka godzin za mną i mnóstwo refleksji. Z tego powinna powstać książka.
OdpowiedzUsuńKasiu, to jest fantastyczny post! Śmiałam się w głos, a w dodatku przypomniały mi się moje dzieci w tym wieku i ich wariactwa: i te słodkie i te wprost przeciwnie! Ale teraz, nawet te najgorsze wspominam z rozrzewnieniem. Pozdrawiam. Hanka
OdpowiedzUsuńNa tej ostatniej fotce syn wygląda jak kopia mamy.
OdpowiedzUsuńKrótki ale jakże radosny wpis! Uśmiech od ucha do ucha pojawił się natychmiast i na długo pozostał :) Wierzę, że wreszcie znajdzie się jakiś wydawca i doceni Kasiu Twój talent i lekkie pióro. Życzę tego z całego serca. Pozdrawiam M.
OdpowiedzUsuń