Różne takie wczesnojesienne
sobota, października 03, 2015Jestem wykończona po ostatnim tygodniu. Nie dość, że intensywny i pracowity, że szkoła, że 13 kwintali drzewa na opał rozładowane, to jeszcze pogoda tak dała się w znaki, że oszaleć można. Cisnęły mi się na usta najgorsze wulgaryzmy, jakie świat widział. Przede wszystkim to ja się na taką pogodę nie umawiałam! Powiedzenie "jak w listopadzie" byłoby tutaj wielkim niedopowiedzeniem. Tak wstrętną aurę trudno sobie w ogóle w Toskanii wyobrazić. Nie widzieć tu słońca przez kilka dni??? To chyba już wystarczający powód, by domagać się odszkodowania za poniesione straty moralne! Deszcz padający bez przerwy, gęste, wiszące nisko chmury powodujące ataki klaustrofobii, wilgoć potęgująca chłód i wciskająca się w każdy możliwy kąt. Wyciągnęłam zimową kołdrę, dzieci odkopały z dna szafy polarowe piżamy, a ja bez pożegnania ze łzami w oczach spakowałam białe sukienki. Tak mnie wziąć z zaskoczenia ...
Tym większa więc była dziś moja radość, kiedy rano znalazłam informacje pogodowe o zbliżającej się do nas nowej fali afrykańskiego powietrza! Ufff! Tak właśnie być powinno! Nie po to do Toskanii się przeniosłam, bym na początku października ogrzewanie miała włączać. Litości! Co to to nie.
Teraz więc od samego patrzenia na mapkę pogodową już zrobiło mi się lepiej, nawet zmęczenie jakoś przeszło, choć przede mną bardzo pracowity weekend i o odpoczynku praktycznie mogę zapomnieć. Animuszu będzie mi dodawać myśl o pieczonych kasztanach, o słodkim winie i o słońcu, które mam nadzieję dotrzyma mi towarzystwa zarówno w weekend jak i po nim. Już we wtorek czeka na mnie bowiem coś naprawdę wyjątkowego! Mam nadzieję, że nic tych planów nie popsuje!
***
- Mamusiu wiesz, że teraz w Marradi jest nie tylko zumba, ale też PITALES?
- Co jest?
- Pitales...- powtarza Mikołaj już niepewnie.
- Pilates kochanie.
***
- Dziś w szkole rozmawialiśmy o tym, co chcielibyśmy robić, kiedy dorośniemy.
- A ty Mikołajku co powiedziałeś? Kim chciałbyś być?
- Ja powiedziałem, że będę zbierał kasztany i trufle.
- Acha! I co pani na to?
- Że w Imoli jest uniwersytet, na który powinienem iść.
- Podoba mi się twój plan.
Dobrego weekendu!
SORPRENDERE to znaczy ZASKOCZYĆ (wym. sorprendere)
***
- Mamusiu wiesz, że teraz w Marradi jest nie tylko zumba, ale też PITALES?
- Co jest?
- Pitales...- powtarza Mikołaj już niepewnie.
- Pilates kochanie.
***
- Dziś w szkole rozmawialiśmy o tym, co chcielibyśmy robić, kiedy dorośniemy.
- A ty Mikołajku co powiedziałeś? Kim chciałbyś być?
- Ja powiedziałem, że będę zbierał kasztany i trufle.
- Acha! I co pani na to?
- Że w Imoli jest uniwersytet, na który powinienem iść.
- Podoba mi się twój plan.
Dobrego weekendu!
SORPRENDERE to znaczy ZASKOCZYĆ (wym. sorprendere)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
4 komentarze
A już chciałam Cię zaprosić na słoneczko, a Ty jednak jeszcze będziesz miała swoje. A co z ty wtorkiem, bo umrzemy z ciekawości?
OdpowiedzUsuńJak ja nienawidzę (z pełną świadomością pisane słowo) zimna! Nie lubie odchodzącego lata. Kocham ciepło i słońce. Kocham gołe stopy w klapeczkach i sandałkach. Kocham upalne Lozzole! Niech mi nikt nie mówi, że jesień też piękna. Może piękna ale lato? ! To jest cud natury i piekne życie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
u nas pogoda całkiem niezła nie pada słonko jest wracaj na piękną pogodę tylko niestety noce mamy okropnie zimne :D
OdpowiedzUsuńDużo słońca... ja też nie nawidzę zimna i tego ubierania sie do wyjścia na zewnątrz, brrrr.
OdpowiedzUsuń