Historie zaklęte w kamieniu i pomysł na wakacje.
piątek, października 23, 2015
I to jest to, co lubię robić! Zwiedzać kamienne posiadłości, rozmawiać z ich właścicielami, fotografować i słuchać opowiadanych z pasją historii o zamierzchłych czasach.
Z Wami też, chcę się podzielić, tym bardziej, że miejsce, które odwiedziłam wczoraj jest idealnym przystankiem na wakacje, zwłaszcza dla tych, którzy ponad wszystko cenią sobie ciszę, spokój, góry, dobrą kuchnię, a do tego mają "na pokładzie" dzieci kochające konie.
Ale zacznijmy od początku...
Badia della Valle, Lutirano.
Trudno trafić tu przypadkiem. Droga, która biegnie obok do nikąd nie prowadzi. Urywa się kilka kilometrów dalej. Jesteśmy w otulinie łagodnych pagórków, w dolinie Acerrety. Trudno o większy spokój, tu właśnie znajdziecie go pod dostatkiem!
W skład kompleksu kamiennych zabudowań wchodzi przede wszystkim kościół, którego wiek zbliża się już do 1000 lat. Ale żeby uświadomić, jak wielkiej historii tu dotykamy, muszę napisać dwa słowa o pewnym kardynale, który przechodził tędy setki lat temu i dzięki któremu powstała badia della valle.
San Pier Damiano, biskup, teolog, reformator, ogłoszony doktorem kościoła, często podróżował po Italii. Jednym z jego stałych szlaków, była droga pomiędzy Faenzą i Florencją. Jednak duchowny lubił porzucać główne trasy, by szukać odrobiny samotności. Dzięki temu na jego życzenie w 1053 roku powstał kościół. Zabudowania przylegające do niego, jak i znajdująca się kilkaset metrów dalej piękna posiadłość Vossemole należą obecnie do rodziny Catani.
To właśnie Francesco Catani, o którym dawno temu pisałam, tworzy przepiękne zegary słoneczne, znane w całej okolicy. Dla gości agriturismo, często organizowane są warsztaty uczące jak wykonać meridianę.
Agriturismo zostało urządzone w kościelnych przyległościach, w zabytkowych, rustykalnych wnętrzach, gdzie zachwyca każdy detal. Właścicielka pełna jest pasji i miłości dla tego miejsca, słychać to w każdym jej słowie. Zaprasza mnie na kawę i opowiada o apartamentach, kuchni i atrakcjach, które poza wspomnianymi warsztatami, wymyśla dla swoich gości.
Apartamenty są przytulne, klimatyczne i co ważne do dyspozycji cały rok. Restauracja dba o to, by menu zmieniało się co jakiś czas i zaskakiwało nowymi smakami wiernych klientów. Dania w głównej mierze przygotowywane są z lokalnych produktów. Ich spis, wraz z miejscem pochodzenia znajdziemy na ostatniej stronie menu.
Poza samym agriturismo, największą pasją Rity są konie. Każdego roku latem urządza dla dzieci kolonie w siodle. To ciekawa propozycja dla rodzin z dziećmi. Dorośli mogą snuć się po zatłoczonych ulicach Florencji, podczas gdy dzieci spędzają czas na łonie natury, w siodle, pod opieką prawdziwych pasjonatów.
Największym zaskoczeniem był dla mnie w tym wszystkim malutki hostel! Nie miałam pojęcia, że mam pod bokiem taki przybytek! To wspaniałe rozwiązanie dla tych, którzy wędrują po górach i szukają tylko skromnego dachu nad głową. Nawet tu było miło i przytulnie, sama miałabym ochotę pobyć przez kilka dni wędrowcem, który zatrzymuje się tu na nocleg.
To było piękne popołudnie, dziękuję Ricie, za poświęcony mi czas. Jeśli już myślicie o planach na wakacje, zapraszam Was do Lutirano, gdzie sama pomieszkiwałam przez trzy lata. Jeśli macie dzieci, które kochają konie, jeśli macie ochotę w październiku uczestniczyć w kasztanowych zbiorach, oglądać w sierpniu spadające gwiazdy albo nauczyć się jak zrobić słoneczny zegar, to właśnie badia della valle będzie dla Was wymarzonym miejscem.
VESCOVO to znaczy BISKUP (wym. weskowo)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
6 komentarze
A więc ma Pani coś wspólnego z szanownym San Pier Damiano: oboje zbaczacie z utartych szlaków i ścieżek :)) Pozdrawiam. Hanka
OdpowiedzUsuńKocham włoski minimalizm w kuchni i w wystroju starych wnętrz. Wystarczy stara 300 letnia teracota na podłodze, ściany białe lub pokryte historią w kolorze ecru, do tego czarnobiałe fotografie, kilka starych naczyń, orzechowe meble i sono contento che vivero ... czuje, że żyje. Zdjęcie z dobermanem bezcenne, Ty się uśmiechasz do zdjęcia, przeważnie taka zadumana. Bravaaaa !!!
OdpowiedzUsuńTen doberman jakiś przestraszony jest :D
OdpowiedzUsuńMiejsce cudowne, zdjęcia jak zwykle urocze :) Pozdrawiam.
Zdjęcie nr 1 z takim dobermanem żaden kot Ci nie zagrozi skuteczniejsze toto nawet od Mikołaja :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Piotrek
Wszystko co proponujesz odpowiada nam w całości brakuje tylko wody, bo wiadomo, że część rodziny kocha pływanie. Cudne miejsce i otoczenie wspaniałe.
OdpowiedzUsuńA o.
"I to jest to, co lubię robić! Zwiedzać kamienne posiadłości, rozmawiać z ich właścicielami, fotografować i słuchać opowiadanych z pasją historii o zamierzchłych czasach."
OdpowiedzUsuńKasiu-dokładnie tak samo jak i Ty podzielam ten sposób podróżowania, odkrywania nowych,klimatycznych miejsc takich jak na Twoich pięknych zdjęciach .A jak do tego jeszcze ma się przed oczyma pejzaże Apeninów,bezdroża i fascynującą przyrodę to już pełnia szczęścia .....
Pozdrawiam-lucyna S. z Wodzisławia Śl.