Prosto z Florencji
środa, września 16, 2015
Szukam, czytam, dociekam i wciąż mi mało... Florencja stała się moją wielką pasją. Staram się jak najlepiej poznać jej język, kuchnię, historię. Chcę się dowiedzieć czegoś więcej niż to, co można przeczytać w pierwszym lepszym przewodniku. Ważnym źródłem wiedzy są dla mnie lokalne publikacje, ale jeszcze bardziej niż te, cenię sobie znajomości i przyjaźnie rodem z Florencji, bo przecież nikt i nic nie będzie bardziej wartościowym informatorem niż miejscowi.
Postanowiłam, że co jakiś czas opowiem Wam kilka ciekawostek, a jeśli to zaostrzy skutecznie Wasz apetyt na Florencję, to nie pozostaje nic innego, tylko pakować walizki i ruszać na podbój Toskanii. Przecież o wiele milej słuchać tych historii, kiedy spaceruje się po stolicy regionu...
***
Kilkaset lat temu we Florencji liczyły się przede wszystkim trzy rodziny: Medyceusze, Strozzi i Pitti. W XV wieku Luca Pitti postanowił wybudować palazzo rodu. Wezwał w tym celu najlepszych architektów i przykazał: dziedziniec ma być tak obszerny, by pomieścił cały Palazzo Strozzi, a okna mają być tak duże jak główne wejście do palazzo Medici. Pech chciał, że już około 100 lat później ród zbankrutował i Palazzo Pitti został kupiony przez Medyceuszy, a Kosma I rozkazał usunąć z każdego miejsca miasta herb rodziny Pittich. Podobno ostał się tylko jeden, który możemy oglądać do dziś na Piazza Pitti.
***
We wrześniu 1845 roku florentyńczycy wraz z księciem Leopoldem II wylegli na via Maggio, każdy z gazetą codzienną w ręku, aby przetestować nowy system miejskiego oświetlenia gazowego. Francuska firma realizująca projekt, miała w kontrakcie klauzulę, która gwarantowała, że w godzinach 17 - 22 w świetle ulicznych latarni będzie można czytać Gazzetta di Firenze na odległość wyciągniętych ramion.
***
Dawniej popularne były we Florencji tzw. "buche" czyli dziury. Były to lokale znajdujące się poniżej poziomu zero. Jeśli wiadomo gdzie szukać, jeszcze dziś można takowe znaleźć, a tam typowe florenckie crostini, trippa i kieliszek wina smakują zupełnie inaczej ...
HERB to po włosku STEMMA (wym. stemma)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
6 komentarze
Kto ma pożyczyć walizkę ... ? :)
OdpowiedzUsuńMamy szczęście mieszkać w pięknym kraju.
OdpowiedzUsuńPS. Stemma ;)
Oczywiście, j¨ż poprwaiam! Dzięki!!!
UsuńŚmiem twierdzić najpiękniejszym na świecie, choć wszystkich nei widziałam:)
A jak tam wrażenia z pierwszych dni gimnazjum?
UsuńNigdy nie byłam we Florencji tzn. raz prawie byłam, bo spędziłam 2 godziny na dworcu. Jest na liście narazie sobie pooglądam u ciebie:)
OdpowiedzUsuńJa też muszę ją odkryć na nowo. Przyjdzie taki czas :)
OdpowiedzUsuń