O jakości życia, refleksyjnie.
piątek, czerwca 19, 2015
Ludzie czasem podpytują - tęsknisz za Polską? Kiedy się teraz wybierasz? A ja, choć to za pewne mało patriotyczne i może nie powinnam tak otwarcie się przyznawać - odpowiadam - nie, nawet w najmniejszym stopniu - nie. Mam tu oczywiście na myśli kraj, a nie rodzinę. Nie tęsknię nic a nic, może ten dzień jeszcze nadejdzie, ale jeśli nawet tak, to raczej nie prędko.
Spotkałam w Italii Polki, które podzieliłabym na dwoie grupy. Te, które są wiecznie niezadowolone krytykujące i to one przestrzegały mnie jak mogły, że będę miała dosyć Italii już po kilku miesiącach i bym dobrze swą decyzję przemyślała, bo to beznadziejne miejsce do życia. Była też druga grupa, która mi przyklaskiwała i przyznawała rację, że jest coś takiego w Italii, że nawet jeśli jest kryzys, nawet jeśli rząd nadaje się do ..., nawet jeśli jest milion problemów, to i tak jest to kraj, w którym dobrze się żyje. Co dziwniejsze to grupa pesymistyczna była zdecydowanie lepiej sytuowana i z prawdziwymi problemami i bardzo ciężką pracą nie musiała się mierzyć każdego dnia. Taki paradoks. Kwestia mentalności.
Znów jednak podkreślę, że pisząc o "dobrym życiu" odnoszę się do toskańskiej prowincji. Nie wiem jak jest gdzie indziej. To czego doświadczam tutaj każdego dnia to ciepło, piękno i radość dookołasprawiają, że wolę po stokroć z wszystkimi moimi problemami radzić sobie tu, żyć skromnie, może nawet bardzo skromnie, ale przynajmniej czuć, że żyję! Z ręką na sercu muszę przyznać, że w Marradi moje życie zrobiło się kolorowe jak kwiaty na straganie u Sandry. A problemy ostatnich lat... nauczyły mnie cieszenia się drobnostkami i w tych drobnostkach widzenia rzeczy wielkich, bo to przecież z nich składa się życie. Ileż ja razy już to pisałam?
Za Polską nie tęsknię, tak już jest i choć posypią się pewnie gromy, to muszę to napisać otwarcie. Jeśli czasem pojawiają się na blogu jakieś smutki, to wielu z Was dopatruje się przyczyny w nostalgii za ojczyzną. Niech będzie jasne - nie ma jej, dziś jeszcze nie, ale za to - za każdym razem, kiedy wyjeżdżam z Italii, już po jednym dniu aż mnie ściska w dołku z tęsknoty za Marradi. Normalne? Pewnie nie. Ale znów przytoczę słowa nonny z mojego ukochanego filmu - "normalità, che brutta parola!" (Normalność - jakie brzydkie słowo!).
CHIARIRE to znaczy ROZJAŚNIAĆ, WYJAŚNIAĆ (wym. kiarire)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
13 komentarze
Kasiu tak myślę, że ten kraj, który ja kocham całym sercem, musiał Ci nieźle dokopać, skoro tak go traktujesz. Masz prawo i co tam gromy, jeśli tak czujesz i takiego wyboru dokonałas. Ważne, ze teraz jesteś szczęśliwa i znalazłas swoje miejsce.
OdpowiedzUsuń"Dokopanie" na pewno, masz rację, ale nie krytykuję Polski, bo każdy żyje tam gdzie mu dobrze. Poza tym tam się urodziłam, tam urodziły się dzieci i dokądkolwiek nie pojadę zawsze będę Polką, ale ... Ja jak widać całym sercem przylgnęłam gdzie indziej, moje miejsce jest tu, a ponieważ piszę i mówię o tym otwarcie, więc też co jakiś czas muszę liczyć się z krytyką.
UsuńNawet Kasiu, gdybyś tego nie nazwała, to my, czytający Twojego bloga regularnie, dokładnie czujemy to, co napisałas. I nie musisz się z tego tłumaczyć, tym bardziej doceniam to, że jesteś szczera w tym co robisz i co piszesz. Pozdrawiam.
UsuńPani Kasiu, czesto "oburzam się", jeśli ktoś "pluje" na swój kraj i zresztą na Pani blogu też już wyrażałam opinię na ten temat. Co innego jednak, kiedy ktoś obraża swój kraj lub choćby mówi o nim w sposób negatywny, a co innego, kiedy zwyczajnie pokochał inne miejsce na ziemi i jest mu tam dobrze... Brak wtedy powodu do... krytyki:) Poza tym doczekałam się w końcu od Pani cennego stwierdzenia "jestem Polką" a to wiele znaczy. Określiła Pani jednoznacznie swoje poczucie przynależności narodowej. Włoszką zawsze będzie Pani tylko... trochę;) A miejsce? No cóż... żyć można wszędzie. Pozdrawiam, ID
UsuńKasiu calkowicie Cie rozumiem, ja tez mieszkam w magicznej Toskanii, a dokladniej w Castelfiorentino w malym miasteczku miedzy Siena i Florencja. Nie tesknie za Polska, jedyne czego bardzo mi brakuje to rodzina. Kiedy jade do Polski juz po dwoch dniach chce wracac, Polska wydaje mi sie szara w porownaniu z Toskania, ludzie nie sa mili :( Np. wchodzac do sklepu nikt sie do nikogo nie usmiecha, wszyscy sa zli. W Toskanii mimo calego kryzysu ludzie sa pogodni, usmiechaja sie, rozmawiaja, jednym slowem ciesza sie zyciem. Podzielam Twoja milosc do Italii. A Twojego bloga uwielbiam czytam go codziennie rano :) Pozdrawiam Paulina
OdpowiedzUsuńKasiu nonna powiedziała też do Tommaso - "Jeśli będziesz robić tylko to czego się od Ciebie oczekuje stracisz chęć życia". Wiec rób to co uważasz za słuszne i pisz to co czujesz, A czy posypią się gromy? Pewnie tak, ale jakie to ma znaczenie.
OdpowiedzUsuńNicko
Do zobaczenia na schodach po Mine Vaganti
Gdzie te ślimaki??!! Gdzie zdjęcia z przyrządzania? Chyba nie puściłaś ich wolno? A propos emigracji i życia poza Polską; no cóż, jesteśmy wyjątkowym narodem. Nikt tak nie potrafi dokopać bliźniemu jak my. Smutne. Założę się, że więcej zainteresowania i pomocy doświadczyłaś od włoskich sąsiadów niż od wspomnianych w Twoim blogu emigracyjnych Polek mieszkających we Włoszech. Ja Twoje dążenie do zamieszkania tam, gdzie znalazłaś swoje miejsce rozumiem świetnie i podziwiam za odwagę w spełnianiu marzeń. Życzę, aby wszystko ułożyło się po Twojej myśli! Ba, a nawet lepiej :)) Pozdrawiam. Hanka
OdpowiedzUsuńKasiu, zdanie innych na ten temat to tylko ich opinia. A czy jest ważna? To zależy od Ciebie :)
OdpowiedzUsuńwiem, łatwo się mówi :) też miewam z tym problemy :)
ps. również, jak Hanka, jestem ciekawa losu ślimaków. NA PRAWDĘ je zjedliście?????
Pani Kasiu,
OdpowiedzUsuńodważyłam się wreszcie skomentować Pani wpis. Świetnie rozumiem pani uczucia i refleksje. Nie tylko ich nie potępiam, ale w pełni podzielam. Kilkakrotnie spędzałam wakacje w Toskanii, a konkretnie na tej przepięknej toskańskiej prowincji. Za każdym razem, gdy wracałam z rodziną do kraju, czuliśmy się tak, jakbyśmy opuszczali jakąś ukochaną osobę a nie kraj. Gdybym miała więcej odwagi zrobiłabym to samo, co Pani. Podziwiam Panią za odwagę, życzę wszystkiego co najlepsze. Odnalazłam w pani bratnią duszę. Dziękuję za to.
Elżbieta z Rodziną
Doskonale Cie rozumiem Kasiu , mieszkam juz poza granicami Polski 9 lat ,co prawda nie jest to piekna Toskania ,ale jest to piekna Irlandia i tez nie tesknie za Polska.Milego dnia i milego weekendu Pozdrawiam serdecznie Alicja
OdpowiedzUsuńOd kiedy zaczęłam jeździć do Włoch, do Toskanii, zaczęłam tęsknić i co ciekawe, jak jestem we Włoszech tęsknię za bliskimi, jak wracam do Polski tęsknię za wszystkim co mi się z Włochami kojarzy, za całokształtem:) A co do krytyki to muszę z przykrością powiedzieć że w tym roku włoskie jedzenie bardzo mnie rozczarowało, każde wyjście do knajpki okazało się porażką a już kompletnie dobiło mnie jedzenie w mojej ulubionej, uznanej (nie tylko przeze mnie) trattorii w Cortonie, jedzenie zalatywało barem. i chyba coś w tym musi być bo już kilkakrotnie słyszałam od znajomego Włocha, że jedzenie we Włoszech schodzi na psy. A szkoda... nie przekłada się to jednak na moje uwielbienie do tego kraju.
OdpowiedzUsuńA ja mieszkam w Polsce, ale jak sobie włączę Tappeto di Fragole albo Come un Pittore, a potem poczytam Kasi bloga z porannym espresso to da się żyć. Od razu człowiek sie uśmiecha do innych.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia Wojtek
Pani szczęśliwa Katarzyno.....
OdpowiedzUsuńNie cierpię Polski..... i wszystkiego co się z tym wiąże..... I nie interesuje mnie to co o tym powiedzą inni "prawdziwi" Polacy.
Pani niech się tym też nie przejmuje, słowami katolicko-polsko-frustratów....
Bez wchodzenia w szczegóły, czytuje prawie codziennie Pani Blog i podziwiam radość i odwagę. Odnoszę wrażenie, że Pani ŻYJE tak na serio, tak jak powinno być i zazdroszczę tego Pani.