Deszcz, kolory i dobroć
środa, kwietnia 29, 2015
Przez dwa dni padało, na moment wchodziło słońce, a potem znów deszcz, deszcz, deszcz... Jednak mimo deszczu, wciąż było dosyć ciepło i teraz widać, jak to ziemi dobrze zrobiło. Ta wyczekana przeze mnie zieleń wystrzeliła tysiącami odcieni - od ciemnej butelkowej, przez jaskrawą, w oczy kłującą, aż po delikatną, wyblakłą, niemal białą.
Wzgórza wokół Marradi porośnięte są kasztanami, bukami, dębami i dzikimi czereśniami. Wzdłuż dróg rosną długimi szpalerami lipy. I teraz korony tych wszystkich drzew spuchły od zieleni łącząc się w jeden dywan. Są jak patchworkowa narzuta, którą przykryły się pagórki i dolina.
A między tą zielenią wciska się gdzie może pachnący, odurzający fiolet, kwitną bzy, glicine, drzewa, których nazwać nie umiem, spod płotów wystrzeliły irysy i prężą się dumnie wśród dzikich traw. Już za chwilę zmieni się scenografia, już niedługo soczystą zieleń i fiolet zastąpią żółte ginestre.
- Caterina nie chodź tą stroną drogi!! - woła za plecami Giorgio, kiedy widzi mnie wracającą z Marradi.
- Wiem, wiem - odpowiadam i dalej dziarsko maszeruję - ale ja już jestem prawie w domu. Popatrz brakuje sto metrów!
- To niebezpieczne! - mój sąsiad jest nieugięty - A jak coś ci się stanie, to będzie nam bardzo przykro!! - Woła już z daleka.
Jak coś mi się stanie, komuś będzie przykro. Komuś obcemu. Takie niby nic, ale Giorgio "robi mój dzień", na pewno całkiem nieświadomie, z serca, ale to jego przejęcie trafia na podatny grunt, nie jestem w najlepszej formie i świadomość, że ktoś martwi się tym czy chodzę dobrą stroną drogi, przywraca mi uśmiech.
Szczyty chowają się jeszcze w resztkach mgły, ale ponad nią już widać nieśmiały błękit. Niech to będzie dobry dzień! A tymczasem zostawiam Was z migawkami z wiosenno deszczowego Marradi.
NIEŚWIADOMIE to znaczy INCONSAPEVOLMENTE (wym. inkonsapewolmente)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
14 komentarze
Dzień Dobry Kasiu-ja wiem jakie to cudowne uczucie kiedy ktoś /niby obcy/martwi się o nas.Nieraz byłam w tym stanie ducha jak Ty teraz i też dobrym słowem pomagali mi obcy ludzie.Do dziś mam łzy w oczach kiedy sobie o tym przypominam....
OdpowiedzUsuńMimo wszystko Kasiu radosnej wiosny Ci życzę : i tej w sercu i tej na zielonych pagórkach i kwitnących łąkach Marradi !!!
Wierzę w Twoje MARZENIA-NAPEWNO SIE SPEŁNIA !!!
Lucyna z Wodzisławia Śląskiego
Kasiu, krajobrazy masz jak w bajce. Ludzi dobrych i zyczliwych wokol siebie, masz swoja ukochana, wymarzona Italie, wiec dlaczego nie jestes w formie? Przez Twoje posty przebija jakis zal, jakas zadra tam siedzi gdzies u Ciebie. Trzymaj sie i pomysl, ze ja codziennie rano jak ide do pracy to widze tylko zaplute chodniki i smieci (Praga Polnoc), a tez zyc musze i nie zawsze jest lekko. Wchodze tu do Ciebie i wyobrazam sobie jakbym sie tam teraz przeniosla i wdychala to powietrze.... Nie musisz tego publikowac, bo zaraz sie zleca sepy i beda tworzyc historie. Takze trzymaj sie cieplo i bierz sile z tego co juz osiagnelas, a mniej waznymi problemami sie nie przejmuj, troche "wyloozuj" :-) Czasem wszystko samo sie uklada, nie trzeba pomagac. Kasia z Pragi
OdpowiedzUsuńKasiu:) Opublikuję, bo przecież nic złego nie napisałaś. Uwierz mi ja każdego dnia cieszę się ludźmi, których mam obok i krajobrazem, ale nie jestem wolna od najbardziej trywialnych problemów,Niestety ! A jeśli te są, czasem siłą rzeczy traci się uśmiech. Na szczeście tak jak widać w takim otoczeniu jest zawsze ktoś kto sprawi, że uśmiech powraca szybko, ktoś albo coś:))) Ściskam mocno :)) Kasia kiedyś z Pragi ale Południe:)
UsuńNo dzisiejsze słówko powala, przesylabizowałem sobie i powtarzam pod nosem zupełnie nieświadomie :):):) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCyt: "Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu - pamiętaj jaki pokój może być w ciszy. Tak dalece jak to możliwe nie wyrzekając się siebie, bądź w dobrych stosunkach z innymi ludźmi. Prawdę swą głoś spokojnie i jasno, słuchaj też tego co mówią inni, nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swoją opowieść. Jeśli porównujesz się z innymi możesz stać się próżny lub zgorzkniały, albowiem zawsze będą lepsi i gorsi od ciebie... " M.E.
Kolory rzeczywiście piękne, samo oglądanie poprawia humor. Ten Giorgio to taka dobra dusza, która pojawia się w odpowiednim momencie dnia i wykonuje swoją robotę, fajnie, że jest :-). Pozdrawiam i trzymam kciuki za pogodę ducha.
OdpowiedzUsuń:D
OdpowiedzUsuńhttp://pl.wikipedia.org/wiki/Glicynia
http://pl.wikipedia.org/wiki/Janowiec_%28ro%C5%9Blina%29
Nie są w Polsce tak popularne, jak tutaj ;) Za to mniej jest bzów i u nas już przekwitły, nad czym ubolewam.
Tak tak Justynko ja wiem, że się po polsku też nazywają, już mnie kiedyś Czytelnicy uświadomili, ale niestety albo stety, dla mnei to nigdy nie będzie glicynia, tylko glicine. Nigdy w Polsce jej nie spotkałam, poznałam ją tu i po włosku nauczylam się nazwy. To tak jak dla mojego Tomka nie ma kątomierza, tylko gognometro:)
UsuńI tu jeszcze odpowiem do poprzedniego komentarza. Po pierwsze się nie obrażam, tylko słucham, czytam i ewentualnie biorę to jako radę, czy konstruktywną krytykę. Jak widzisz wzięłąm do serca Twoją radę o pisaniu kursywą. Ale to jest tak, jak już pisałam wyżej o kwiatach - bez zawsze będzie bzem, a nie lilla, ale glicine pozostanie glicine a nie żadną tam glicynią, tak samo z ginestre. Jeśli podśpiewuję sobie pod nosem piosenkę Battisti, tam też są ginestre:) To dla mnei naturalniejsze. Jest więcej takich słówek, które wtrącam bo tak czuję, tak mi brzmią lepiej, tak się nauczycłam.
U nas bzy jeszcze kwitną, ale wiem że w Romagnii jest wszystko o kilka tygodni do przodu, glicine niestety zaczyna już przekwitać i u nas:(
Och, napisałam tylko dlatego, że powiedziałaś "nie wiem jak się nazywa po polsku" ;)
UsuńKiedy były u mnie mama z siostrą jedliśmy rybę: co to za ryba? no "merluzzo", a po polsku? sprawdziłyśmy... o rany, trzymajcie się: DORSZ! Nawet nie wiedziałam, że tyle dorsza wcinamy.
A widzisz, to dowód na to, że czasem nieprecyzyjnie się wyrażam:)) Mea culpa. Chodziło mi o glicine, bzy i drzewa którcyh nazwać nie umiem:))) Wszystki efioletowe. Ale jak juz jesteśmy przy drzewach to może Ty będziesz wiedziała. Drzewo, ksztaltem jak magnolia, nim wypuści liście, całe obsypuje się fioletowymi kwiatami w kształcie trąbek, a pachnie tak, że oszaleć można, a szypułki wyglądają jak z zamszu? Co to może być?
UsuńTo przedostatnie zdjęcie jest przepiękne!! Tyle odcieni zieleni w jednym miejscu!! wspaniałe! Na mnie też wczesnowiosenna zieleń działa dobroczynnie. Pozdrawiam Hanka
OdpowiedzUsuńKazdy dzien zaczynam od kawy I czytania wiesci z Marradi I wielkie dzieki za to p.Kasiu.
OdpowiedzUsuńpięknie, cudnie, kolorowo pomimo deszczu uroczo
OdpowiedzUsuńpachnie świeżym deszczem. Nie chcesz jeszcze przypadkiem trochę naszego. Jest go zdecydowanie za dużo? To słówko trzeba powtarzać setki razy, żeby je później tak zupełnie NIEŚWIADOMIE używać :D
OdpowiedzUsuńpozdrówka... Michał.
Odkryłam Cię niedawno, ale czytam i pochłaniam.
OdpowiedzUsuńPięknie!