Uwaga do dzienniczka i pochwała logiki
środa, marca 04, 2015Taka niespodzianka spotkała nas w poniedziałek, niespodzianka tym większa, że uwaga nie dotyczyła Tomka, tylko bezpośrednio mnie:)
A to było tak....
Jak już kiedyś opowiadałam, tu dzieci mają zadawane lekcje na weekendy, w tygodniu sporadycznie, najczęściej coś do "studiowania". Chłopcy są bardzo samodzielni i zwykle sami radzą sobie z zadaniami domowymi. W niedzielę Tomek usiadł nad matematyką. Siedział i dumał i i nic a nic mu nie wychodziło. W końcu się poddał. Przychodzi do mnie kiedy akurat zajęta jestem mieszaniem w garnkach i czyta mi "problema".
- Słuchaj, ja jestem wzrokowcem - przerywam mu - muszę to zobaczyć, to nie może być trudne. Później zerknę.
Zerkam później, tak jak obiecałam i tak samo jak Tomek wcześniej i tak i tak i siak i nijak! Możliwości jest kilka: albo ja niezbyt dobrze jednak rozumiem po włosku (raczej niemożliwe, to piąta klasa podstawówki) albo w podręczniku jest błąd albo zadanie jest nie do rozwiązania i umieszczone zostało w książce podchwytliwie, by sprawdzić czy dzieci potrafią zastosować obliczenia, których się nauczyły. Konsultuję się jeszcze z Pawiem na skype i on również moją teorię potwierdza.
Tomek nieco wystraszony, że bez części pracy domowej musi iść do szkoły, prosi mnie o napisanie usprawiedliwienia w dzienniczku.
Piszę zatem, że syn mój pracy domowej nie zrobił, bo nie umiał i dodaję notkę od siebie, że według mnie zadanie jest niemożliwe do rozwiązania.
Kiedy w poniedziałek odbieram Tomka ze szkoły, już z daleka widzę rozpromienioną twarz. Jak dobrze, że po konkursowym rozżaleniu nie ma już śladu - myślę sobie.
- Mamusiu dostałaś uwagę w dzienniczku! - obwieszcza mi z radością.
- Ja?
- Miałaś racje, to zadanie było błędne! I tylko ja go nie zrobiłem. Wszystkie inne dzieci zrobiły tak, jak przewidziałaś - stosując ślepo to nowe działanie, które akurat tam nie miało racji bytu. Już na początku lekcji zgłosiłem pani, że nie mam pracy domowej, bo zadanie jest z błędem. A pani mi na to, że niemożliwe i że wszystkie dzieci zrobiły, tylko ja jeden nie. Na co ja odpowiedziałem, że mama też tak myśli i napisała usprawiedliwienie. I dopiero na wspomnienie o usprawiedliwieniu panią tknęło, żeby jednak dobrze się przyjrzeć temu, co w książce. Usiedli z maestro Francesco i sami spróbowali je zrobić, nawet na sposoby ze szkoły średniej, z iksem czy jakoś tak. I oczywiście nie dali rady. Przed całą klasą przyznali, że tylko ja jeden bezmyślnie nie podszedłem do zadania i wykazałem się logiką.
Po wszystkim maestra poprosiła o dzienniczek i wpisała ci "uwagę".
"Mamie Tomka dziękujemy bardzo za przytomny umysł i logikę..." mniej więcej słowa w ten deseń, może ciut bardziej wylewnie i kwieciście jak na Włochów przystało. Podpisano maestro F. i maestra M.
Miło mi było bardzo, Tomek się rozpromienił i nauczył, że jeśli jest się przekonanym o swojej racji trzeba jej bronić, nawet gdy ma się przed sobą starszych i może mądrzejszych, bo przecież nikt z nas nie jest nieomylny, ani ja, ani pani w szkole, ani podręcznik do matematyki.
ZADANIE TEKSTOWE to po włosku PROBLEMA
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
15 komentarze
Ale miło :-) Jak fajnie, że potrafią przyznać się do błędu i pochwalić za świeżość umysłu!
OdpowiedzUsuńPrawda:) A tak przy okazji, bo wiecznie zapominam - muszę pokazać Twój blog Tomkowi! wiesz, że ten region to jego marzenie i cel na przyszłość?:)
UsuńDziękuję :-) Czytałam w którymś Twoim wpisie, że Tomek uwielbia góry i marzy o Valle d'Aosta. Pozdrawiam ciepło!
UsuńJeszcze raz wzdycham do takiej szkoły i takich nauczycieli, wszystkiego dobrego Pani Kasi i cieszę się z każdego energetycznego słowa i radosnych zdjęć. Hana
OdpowiedzUsuńMiło :) Mądre głowy z Was..
OdpowiedzUsuńp.s. tak u Was ciepło?? To zdjęcie jest aktualne?
Codziennie myślę o wakacjach w Waszych okolicach..
Super! U nas była podobna sytuacja w ubiegłym roku szkolnym. Natalka siedziała nad zadaniem i nic, nie do zrobienia. Nas też zawołała o pomoc i wspólnie stwierdziliśmy, że w książce jest błąd. M napisał notkę do nauczycielki, ale nam nie udało się dostać takiej cudownej pochwały w dzienniczku ;-) Chociaż oczywiście nauczycielka przyznała rację :-)
OdpowiedzUsuńSpokojnej środy! :-)
PS. U Was już tak cieplutko? Tutaj wczoraj padał śnieg z deszczem :-(
Tak tak! To zdjęcie z wczoraj. W drodze na obiad, kiedy w południe odebralam chłopców ze szkoły porozbieraliśmy się z kurtek:)) A obiad dokończyliśmy na schodach przed domem- tak było przyjemnie:))) I caly dzień drzwi pootwierane, bo cieplej było przed domem niz w domu:) Niestety dziś i jutro ma znów przyjść załamanie pogody i dopiero od weekendu ładnie na dłużej. Tak czy inaczej wczoraj widzialam jak już białe kwiaty pąkom magnolii się wymykają!
OdpowiedzUsuńEeee tam przyjemnie :D Pewnie głód Was już dopadł na tych schodach :) Gratuluję pozytywnej uwagi w dzienniczku.
OdpowiedzUsuńgłód jak nie wiem co:) zajadaliśmy pyszne kanapki z chrupiącego chleba i świeżej włoskiej kiełbasy, plus dla mnei szklaneczka wina:)
OdpowiedzUsuńA ja czerpię z Waszych radości - dużych i małych, niepohamowaną energię. Niby taki drobiazg, a tyle znaczy. Zazdroszczę nauczycieli.
OdpowiedzUsuńOoo zapunktowałaś w gronie pedagogicznym jak nic. Tomuś lekcję życiową odebrał. Ale to słońce jest nie do zniesienia u nas niby też jest tylko że wiatr tak silny przejmujący głowa boli okropnie. Pozdrówka Asia op.
OdpowiedzUsuńwow brawa Mama i synek :D
OdpowiedzUsuńBravo Kasiu, bravo!
OdpowiedzUsuńUwaga do dzienniczka - no no, pogratulować :D
A my nad morzem sobie siedzimy - też przepięknie ostatnio było, ale dziś już psuje się pogoda. Wiosnę poczuliśmy w kościach, to przenieśliśmy się z życiem do kampera i tak sobie teraz, wolne ptaki, jeżdzimy to tu, to tam :D
Nad morzem ciepło (nawet 19 st), pełno kwitnącej mimozy, dojrzałe mandarynki i cytryny uśmiechają się z drzew... Ehh, uwielbiam jak w marcu wszystko zaczyna mieć znów barwy miłe dla oka.
Pozdrawiam Cię serdecznie, Magda
U nas szkoła dopiero za kilka lat, ale czasami już się boję, co będzie jak nie damy rady z zadaniami... Ale jak widać, trzeba zachować spokój, zdrowy rozsądek i będzie dobrze ☺I oby u nas byli tacy mądrzy nauczyciele!
OdpowiedzUsuńNo, nauczyciele nie zawsze ogarną, co zadają do domu. Chociaż ja miałam taką nauczycielkę od matematyki, która jak nie potrafiła rozwiązać zadania, stwierdzała, że w zadaniu wystąpił błąd i tyle. A mądrzejsi mieli rozwiązanie w zeszycie :P
OdpowiedzUsuń