Maszyny szyjące i pływające

czwartek, marca 26, 2015



- Zaprojektowałem swój pierwszy statek - oświadcza Tomek z dumą.
- Statek? 
- Tak, taki duży, rejsowy. Coś jak Titanic. 
Plany bycia nurkiem - odkrywcą w ciągu tygodnia się zdezaktualizowały, co było oczywiście do przewidzenia. Postanowił to Tomek traktować jako zajęcie poboczne, raczej hobbystycznie, a na poważnie zająć się projektowaniem statków.
- Mamusiu czy ja im będę musiał zapłacić, żeby zbudowali statek według mojego projektu? 
- Nie, kochanie. To tobie za projekt będą płacić.
- Łaaał, ale super. 
- Prawda? A jeśli mogę coś podpowiedzieć - zamiast wielkie statki, zacznij projektować jachty dla milionerów!




Podejrzewam jednak, że plany związane i z tą profesją już dziś mogą znów ulec zmianie, bowiem Tomka klasa ma przez cały dzień zajęcia z archeologiem! 
Z kwestii szkolnych dodam jeszcze, że wycieczka do Wenecji szczęśliwie została zatwierdzona, większość niechętnych przeszła na dobrą stronę mocy i już w połowie maja, dzieciaki będą tańczyć na Placu św. Marka. To dobrze, bo odpoczynek i relaks są im potrzebne. Przed nimi "prove invalsi", którym towarzyszy oczywiście ogromny stres. Tomek uczy się w każdej chwili i przejęty jest czy aby tylko dwa lata we włoskiej szkole pozwolą mu dobrze wypaść. 

******************************************************************************


- Popatrzcie, mam dwie nowe spódniczki! Przerobiłam ze starych, za dużych. 
- Ładne! - chwalą mnie i nie szczędzą słów uznania. 
- Umiesz szyć? - pyta Mario.
- Zaniosłam je do krawca, ale powiedział, że się nie da. A ja nie lubię jak ktoś mi mówi, że się nie da. To jak prowokacja! Sama więc wzięłam nożyczki, igłę i nitkę i ręcznie je przerobiłam. Wyszło super prawda? 
- Pięknie! 
- Na górze stoi maszyna do szycia, chyba jutro spróbuję ją uruchomić. Jest stara, nadaje się bardziej do muzeum, ale co szkodzi spróbować. Zadziwiam sama siebie, uczę się nowego, wyciągam z przepaści niepamięci umiejętności zdobyte dawno temu dzięki mamie. Niby takie drobiazgi, ale ile daje to satysfakcji. Coś umiem, coś zrobiłam. Sama!
- Jak tak lubisz szyć, to ja mam całą belę delikatnego, błękitnego materiału, mogłabyś sobie uszyć obrus, czy serwetki czy co tam wymyślisz.
- Przynieś koniecznie. W taki dzień jak dziś, kiedy na sekundę nawet nie przestaje padać, cóż innego można robić? Przynajmniej mam pożyteczny relaks między jedną lekcją a drugą. 
  



Pogodowo rzeczywiście od wczoraj jest okropnie, choć muszę przyznać, że jest przy tym zadziwiająco ciepło. Leje bez chwili przerwy, a rzeka pod oknami z godziny na godzinę coraz bardziej pęcznieje i burzy się brunatną wodą. Nie martwię się tym specjalnie, bo już od jutra zapowiadają słońce, a na weekend nawet 20 stopni. Niech już sobie ten marzec będzie "con acqua e sole" (z wodą i słońcem). Jemu wolno!



STATEK to po włosku NAVE 

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

6 komentarze

  1. pewnie niedługo zobaczymy te spodniczki na tobie ;))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, Ty zdolna kobitko, nie za dużo posiadasz umiejętności?!...:))) Zadziwiasz mnie coraz bardziej. Gratuluję chęci i super projektu. Ta brązowo-szara (coś w ten deseń kolorystyczny) podoba mi się, taka dziewczęca i wdzięczna:)
    Muzien

    OdpowiedzUsuń
  3. Statek piękny. A pomysł z projektowaniem dla milionerów może odnieść wymierne korzyści. No, a jeśli obliczenia dotyczące wyporności się nie sprawdzą, to może zdolności archeologiczne przydadzą się później w poszukiwaniu tego statku na morza Tyreńskiego.
    Kasia, ty zdolna kobieta jesteś! :) Chociaż... widzę, że ta firanka jest trochę nierówna :D (oczywiście żartuję...) Mimo, że to nie wrzeciono... uważaj na igłę :)
    U nas w garażu też stoi jakaś przedwojenna maszyna do szycia. Ale chyba tylko do muzeum się nadaje. Niestety przywalona jakimiś gratami.
    Tak patrząc na Twoje działania... tu kwiatki, tu sukienka... to jesteś taka Pani Wiosna, że aż miło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Firanka? Ja Ci dam! To się na Tobie szybko zemści!:))))
      Podpowiem Tomkowi, że obydwie profesje mogą się przydać:))

      Usuń
  4. Kasiu moja babcia juz niestety Ś.P. na takiej maszynie tylko szyła az do konca - innej firmy, ale model cos w tym stylu.
    Pozdrawiam I podziwiam Twe wszechstronne utalentowanie.
    Kaska z Irl.

    OdpowiedzUsuń