Za dużo książek?
niedziela, stycznia 11, 2015
Czy ja ostatnio pisałam, że mam dużo książek? Dopiero przeprowadzka uświadomiła mi ten skromny fakt. Odkąd wszystkie moje "książkowe dzieci" mam w jednym miejscu, przy sobie, odkąd całe zastępy słów najszalchetniejszych zostały rozładowane i w słupkach metrowych stanęły na podłodze, w kartonach, poutykane w szafce w trzech rzędach ... Dopiero wtedy dotarło do mnie jak dużo mam książek. Ale dużo oczywiście nie znaczy wcale, że ZA dużo. Poza tym uważam, że w kwestii książek pojęcie "za dużo" w ogóle nie istnieje, a przynajmniej istnieć nie powinno.
Od pewnego czasu musiałam zaprzestać kupowania książek, z różnych względów. Niestety też i ekonomicznych. Pozostała mi biblioteka. Ale bolałam bardzo nad tymi cięciami w domowym budżecie, bo ja lubię książki mieć swoje. Kilka lat temu zaczęłam przeczytane książki oznaczać. Każda przeczytana przeze mnie opatrywana była datą zakończenia lektury i jednym zdaniem "aktualnościowym". To mógł być drobiazg, że na przykład była piękna pogoda, ale też coś ważniejszego, co wydarzyło się na świecie. Lubię te moje książki z zapiskami, lubię po latach otworzyć na pierwszej stronie i przeczytać, co danego dnia myślałam.
Oczywiście włoski dział w mojej bibliotece dużo słabiej jest rozbudowany, co zrozumiałe. Po włosku czytam od ilu? Od 5 lat?
Jednak przewiduję, że wkrótce się to zmieni! Paw odkrył w Faenzie wielki sklep ze starymi książkami, czasopismami, plakatami, płytami winylowymi. To nie typowy antykwariat. Powiedzialabym bardziej "second hand". Poza tym, co wymieniłam, znajdziemy tam filmy na dvd, cd z muzyką, karty najróżniejsze. Dostałam wypieków z radości na widok stosów La cucina italiana sprzed kilku lat.
Cudem zachowałam rozsądek w czasie tej mojej pierwszej wizyty, za całe 4 euro łącznie wyszłam z trzema numerami mojego ulubionego miesięcznika sprzed 7-8 lat i klasykiem powieściowym. Dzieci wzbogadziły swoją biblioteczkę o legendarne komiksy "Paperino".
Gdybym mogła wróciłabym tam jeszcze dziś. Jak dobrze, że Faenza jest 40 km stąd.
Miłej niedzieli Wam życzę, a sama idę szperać w moich "kucinach", by zaserwować coś dobrego na obiad.
Uwaga: Ostatnio w Kuchni Kamiennego Domu ukazał się przepis na sernik. W składnikach zabrakło cukru, jest dopiero w opisie wykonania. Już jest poprwione, więc jeśli ktoś przepis drukował niech sobie skoryguje! Przepraszam Was bardzo. Tak to jest jak się pisze między jednym rozładowywaniem kartonu, a drugim!
UŻYWANY to po włosku USATO (wym. uzato)
Na specjalne życzenie Czytelników - mój książkowy chaos. Muszę uśmiechnąć się do jakiegoś stolarza, bo żal patrzeć, na tomy w separacji i gatunkowo wydawniczy misz masz.
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
18 komentarze
Kasia.... no rozczarowana jestem :( miałam ochotę pooglądać te Twoje stosy :((
OdpowiedzUsuńserio? Wrzucę zdjęcia po obiedzie:)
OdpowiedzUsuń^_^
OdpowiedzUsuńja również czekam na stosy:)
OdpowiedzUsuńja również. Jak się pisze o takich skarbach, to trzeba je pokazać!
OdpowiedzUsuńPani Kasiu ja też bym chętnie zobaczyła tą całą biblioteczkę domową ;).
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam ostatnio tekst: nie ma czegoś takiego jak "za dużo książek", jest tylko "za mało półek" i tego się trzymajmy ;)
Ja niestety nie zabrałam wszystkich książek ze swojego rodzinnego domu, a jak tam byłam ostatnio okazało się, że większa ich część została oddana :-(
OdpowiedzUsuńI też od dłuższego już czasu częściej odwiedzam Bibliotekę niż kupuję. Marzy mi się jednak od lat taki pokój, taka moja własna Biblioteka, z wysokimi regałami, odpowiednim klimatem, zapachem, który nigdy mi się nie znudzi, małym stolikiem, wygodnym fotelem, lampką... Taki mój azyl.
To smutne kiedy ktoś bez naszej wiedzy i zgody rozdaje nasze ukochane książki- przecież są nasze i prędzej czy później jak będziemy miały gdzie to będziemy je chciały zabrać ze sobą. Ja z tego powodu użeram się z siostrą która od roku nie zabiera swoich książek (bo nie ma jeszcze gdzie ich ułożyć we własnych kątach) a mi zaczyna brakować miejsca na moje ale nawet mimo że mi przeszkadzają jej jakieś specjalistyczne tomiszcza to nigdy bym ich nie rozdała bo nie są moje.
UsuńLata temu wyjechałam z rodzinnego domu. Nie tak dawno na półkach u siostry wypatrzyłam książki z dedykacją: "rybce B za to, za tamto, za coś..." Był tam Mann, Joyce i kilku innych wielkich bezcennych. Nic siostrze nie powiedziałam, o nic nie pytałam, wydłubałam książki i wsunęłam do walizki. Z kolei już u mnie syn niedawno zapytał: - Mamo! Jak umrzesz... - ja oczywiście natychmiast się zjeżyłam. A on kontynuował: - Przecież kidyś, kiedyś, tak? Ale zanim to zrobisz, to najpierw w testamencie zapisz mi wszystkie swoje książki - Poczułam się przeszczęśliwa. Mam ich...! Powiem tak: doskonale rozumiem akurat ten przymus posiadania. To piękny nałóg, pani Kasiu. Życzę, by się rozwijał
OdpowiedzUsuńto prawda książek nigdy nie jest za wiele też jestem molem książkowym a co do pisania w książkach ja czasami zaznaczam fragmenty które mnie się bardzo podobały karteczkami pisałam cytaty by ich nie podkreślać. a teraz bardzo lubie swoją wirtualną biblioteczkę na lubimyczytac.pl. Tam tworze półki np. przeczytane 20014 rok czy te które posiadam itd.
OdpowiedzUsuńWitam Pani Kasiu
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu jestem u Pani na blogu co dzień. Taki plasterek na duszę tęskniącą do Italii. Może kiedyś napiszę więcej co i jak.
Ale teraz w kwestii książek : sama mam ich prawie 6 tys., na 60 m2 mieszkania. I wiem z doświadczenia, że najlepszym rozwiązaniem nie jest klasyczny regał tylko system jak nazywam "piwniczny" czyli na ścianach stalowe listwy z otworami, na to podpórki o szerokości od 10 50 cm a na nie półki już o meblowym charakterze (np. pod kolor mebli). Dzięki temu można wykorzystać każdy zakątek na ścianie, po parapetem, czy pod schodami. Odstępy pomiędzy półkami też są dzięki temu ruchome - można nimi manewrować zależnie od potrzeb. A elementy kupuję w np. Castoramie - myślę że i u Was taki sklep jest na pewno.
Pozdrawiam cieplutko
wierny Owczarek z Krakowa
piszę jako anonim bo nie bardzo wiem co inaczej wybrać i co z tym zrobić ;)
Ojej ile książek :D. A wydawało mi się że ja mam dużo ;). Ale ja dopiero od niedawno mogę wzbogacać swoją własną biblioteczkę (uroki posiadania pracy) wiec jeszcze wiele przede mną no i tak właściwie jestem jedynym mieszkańcem mojego domu który tak kocha książki :D- rodzice jakoś nie mają motywacji, wolą tv :o, smutne ale prawdziwe.
OdpowiedzUsuńPrzepiękny, imponujący widok. Uwielbiam książki, mam dla nich wielki szacunek, sentyment, respekt. Kiedy widzę takie zbiory, nawet gdy jest to księgarnia, czy półka u znajomych budzi się we mnie głód czytania. Ale niestety nie czytam, tzn. bardzo mało. Teraz Pani jest dla mnie książką.... Książka w ręku jest dla mnie ukojeniem i zasypiam. Ale marzę o tym, że kiedyś będę czytała więcej i będę mogła czerpać z tego bogactwa...Serdecznie pozdrawiam i podziwiam
OdpowiedzUsuńAsia G.
chaos - ale jest to piękny chaos :) wracam do podziwiania ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki. I nie e-booki żadne, tylko te prawdziwe (nieekologiczne podobno), z papieru, pachnące... książkami:) Połykam je kiedy tylko mogę. Jadąc do pracy w autobusie, w przychodni, w parku. Jestem od nich uzależniona. Szanuję ludzi, którzy szanują książki. Czytam Pani bloga i cieszę się, że Pani synkowie też czytają - zwłaszcza Tomuś - prawda? Książki to nasze bogactwo, to okno na świat (czasami tak, jakiego już nie ma), to szerokie horyzonty i gimnastyka dla umysłu, to w końcu olbrzymia wrażliwość... Gratulacje więc za upór potrzebny by je przetransortować a nie porzucić, bo przecież nie można porzcać przyjaciół:) Pozdrawiam, ID
OdpowiedzUsuńJa tez jestem nieeokologiczna jesli chodzi o ksiazki. Ciesze sie tez, ze chlopcow zarazilam. Obydwaj czytaja bardzo duzo.
UsuńO rany! i wypatrzyłam "Złoto gór czarnych"!! :-D chyba wszyscy tym na Pradze się zaczytywali, jak również serią o Tomku.. Tym bardziej cieplutko pozdrawiam ID
OdpowiedzUsuńA ja się cieszę z Panią. Cieszę się również z tej książki, którą Pani tworzy na żywo... i proszę wierzyć - wielu osobom jest ona niezwykle potrzebna.
OdpowiedzUsuń