Jesienna słodycz Toskanii
środa, listopada 26, 2014Późna jesień w Toskanii karmi nas nieznanymi wcześniej owocami. O ile jeszcze kaki na polskich straganach widziałam, a poza tym poznałam je dobrze dawno temu w czasie pierwszych październikowych wakacji w Toskanii, o tyle już nespole czy giuggiole były dla mnie do niedawna absolutną nowością. Mnie osobiście ani jedne ani drugie nie zachwycają smakiem, natomiast Tomek oszalał na punkcie nespoli.
Nespola - to po polsku nieszpułka. Być może Wy ją znacie i okaże się, że to ja jestem ignorantem. Wyczytałam, że samo drzewo występuje jako roślina ozdobna, jednak na owocowanie polski klimat jest zbyt chłodny.
Tak czy inaczej po raz pierwszy z nespolą spotkałam się tutaj. Owoce zbiera się w październiku, ale nie nadają się jeszcze wtedy do jedzenia. Kiedy są twarde, ich smak jest okropny. Zebrane nespole muszą leżakować do momentu aż zmiękną, a ich skórka się pomarszczy. Dla laika - z wyglądu będą przejrzałe, ale pamiętajcie, że dopiero taki owoc nadaje się do spożycia.
Tak czy inaczej po raz pierwszy z nespolą spotkałam się tutaj. Owoce zbiera się w październiku, ale nie nadają się jeszcze wtedy do jedzenia. Kiedy są twarde, ich smak jest okropny. Zebrane nespole muszą leżakować do momentu aż zmiękną, a ich skórka się pomarszczy. Dla laika - z wyglądu będą przejrzałe, ale pamiętajcie, że dopiero taki owoc nadaje się do spożycia.
Jego smak jest słodki i przypomina bardzo suszoną gruszkę. Najlepiej zrobić dziurkę w miejscu gdzie był ogonek i wyssać słodką zawartość, uważając na pestki.
I na deser taka anegdotka z nespolami w roli głównej.
Pamiętacie za pewne Lorenzo z Cavallary i szalonego kucharza. Otóż Lorenzo ustawił w cantinie skrzynkę z owocami, z zamiarem, że kiedy dojrzeją zrobi z nich likier. Bruno miał ich sumiennie doglądać, ale nasz przyjaciel od czasu do czasu sam też zerkał do skrzynki i nie mógł pozbyć się wrażenia, że owoców ubywa. Mineło odpowiednio dużo czasu i w końcu Lorenzo pyta kucharza - "no to jak tam nasze nespole? Dojrzały już?".
Na co kucharz odpowiada - nie, nie dojrzały, ale niektóre się zepsuły, więc zaniosłem je dzikom....
Lorenzo się zabulgotał, ale kiedy już emocje w nim opadły zaczął zachodzić w głowę - jak to możliwe, że człowiek, który przejechał cały świat wszerz i wzdłuż, jadał rzeczy najdziwniejsze, chodzi po lasach, z których przynosi dziwne kwiatki i korzenie, a nie wiedział, że nespole je się dopiero wtedy, kiedy wyglądają na zepsute. Ignorancja Bruno tym bardziej zaskakująca, że przecież jest z Marradi, a tutaj te owoce były wielkim przysmakiem wszystkich dzieciaków, namiastką słodyczy.
MATURO - to znaczy DOJRZAŁY (wym. maturo)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
2 komentarze
Dla mnie to zupełnie egzotyczne owoce :-))
OdpowiedzUsuńW Neapolu jemy je w maju. Wprost z drzewa.
OdpowiedzUsuń