Październikowa niedziela, a zatem ...
poniedziałek, października 20, 2014Kasztany! Ale ile mogę pisać o kasztanach?? To znaczy ... mogę w nieskończoność i jeszcze nie raz tej jesieni będę, ale tak naprawdę sagra kasztanowa to przede wszystkim jeden wielki spektakl, a ja mam możliwość uczestniczenia w nim co tydzień i co za tym idzie nie muszę po łebkach "zaliczać" wszystkich atrakcji, tylko mogę cieszyć się nimi powoli, w pełni, dedykując każdą niedzielę czemuś innemu. Mogę bezkarnie delektować się każdą mijającą minutą. Dziś bezczelnie i z niepohamowaną radością muszę się Wam pochwalić, że wczorajsza festa była wielkim rodzinnym "ukulturalnianiem się". Pobiłam zdjęciowy rekord i już samo to zmusza mnie, by opowieść rozbić na odcinki, bowiem w jednym wpisie wszystkiego ująć nie sposób.
Miasteczko znów wypełniło się po brzegi, a pogoda była jeszcze piękniejsza. To już nie "jakby lato" to było najprawdziwsze lato, w najpiękniejszym wydaniu, ze słońcem palącym, z szukaniem cienia i orzeźwiających napojów.
Zaczęliśmy od teatru, który w takie dni otwarty był dla gości i kusił dwoma wystawami: malarstwa, nawiązującego do poezji Dino Campany i dzieł miejscowego stolarza. Poza tym samo wnętrze budynku jak zawsze imponujące i nawet chwila w loży przy niemej scenie tak zaaranżowanej to była prawdziwa przyjemność.
Potem zobaczyliśmy to i tamto, że aż mowę odebrało, ale tego nie zdradzę, o tym jutro i pojutrze opowiem obrazkowo.
A dziś przewrotnie to, co było na zakończenie naszego spaceru kasztanowego. Bańkowy spektakl dla dzieci. Dla dzieci ... tylko, że to dorośli klaskali najgłośniej i stali z otwartymi buziami! Jak wiele może pokazać jeden człowiek przy pomocy wody, pieniącego się płynu, dymu, z odrobiną muzyki w tle. Trzeba być aktorem, kominkiem, jednym i drugim, mieć w sobie coś hipnotyzującego, coś co nie pozwala odejść, tylko każe stać i podziwiać póki spektakl się nie skończy.
Wieczorem kładłam się spać z głową kipiącą od wrażeń, z satysfakcją, że żyjąc w takiej małej mieścinie mogę podarować sobie i dzieciom tyle wspaniałości, piękna i wzruszeń. Takie dni utwierdzają mnie w przekonaniu, że lepszego miejsca do życia nie ma na całym świecie!
LE BOLLE to znaczy BAŃKI (wym. le bolle)
LE BOLLE to znaczy BAŃKI (wym. le bolle)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
14 komentarze
Piękne zdjęcia, bardzo dziękuję i pozdrawiam..
OdpowiedzUsuńPięknie!
OdpowiedzUsuńA u nas już - "jakby zima"... Prognozy coś przebąkują o śniegu w tym tygodniu, ku przerażeniu mieszkających w Polsce Włochów :P
Wspaniałe zdjęcia, a Marradi coraz bardziej magiczne....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Asia G
Asiu Marradi jest naprawdę magiczne! Po wczorajszym dniu nie mam nawet cienia wątpliwości!
UsuńPyszności, pyszności - kupiłaś tę lalkę?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i do zobaczenia jutro na żywo :)
Nicko
Pyszności owszem! Tortelli z kasztanowym nadzieniem są absolutnie genialne!!! Lalki nie kupiłam, ale stałam jak zaczarowana przed straganem z tymi starymi lalkami. Matko jak ja kocham lalki!!! Jak będę stara i bogata to sobie taką kupię:)) Do zobaczenia!
UsuńLa vita e bella? :))
OdpowiedzUsuńPotrafisz tak zainteresować, zaciekawić, że niecierpliwie czeka się na kolejny post. Dobrze, że nie każesz długo czekać. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńprzepiękna fotorelacja! poczułam się, jakbym sama tam była :) a co do kasztanów... mmm narobiłaś mi smaka :)
OdpowiedzUsuńKasiu!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, wspaniałe pomysły,zadziwienie na twarzach dzieci i dorosłych, tyle doznań!!!! Staram się ostatnio szukać wokół siebie różnych zdarzeń dla porównania czy na moim podwórku coś się dzieje, a ja tego nie zauważam. Zobaczymy!
Pozdrawiam Asia op.
Spektakl fenomenalny można wnioskować z min oglądających.
OdpowiedzUsuńTak pisałaś o tych kasztanach i wczoraj kiedy mąż zabrał mnie do restauracji wybrałam zupę dyniową z kasztanami:)
Ela
Pani Kasiu, będąc w październiku w Umbrii nabyłem suszone kasztany i teraz banalne pytanie;
OdpowiedzUsuńczy je trzeba namoczyć przed spożyciem, jeżeli tak, to w czym (woda, mleko)?
Jeżeli nie, to twarde zęby trzeba mieć ;)
Pozdrawiam serdecznie
Marek
P.S.
Podczytuje od dawna:)
Nigdy takich suszonych nie jadlam, ale wiem, że przygotowuję się je następująco: najpierw trzeba namoczyć na noc w wodzie, a potem gotować przez około 40 min w wodzie osolonej z dodatkiem aromatycznej przyprawy/ warzywa. Najbarzdiej popularne to liść laurowy, ewentualnie rozmaryn. Tak ugotowane marroni można zjeść sobie same, ale mogą być też użyte do przygotowania dań zarówno na słodko jak i na słono. Jednak kiedy zamiast liścia lub rozmarynu ugotujemy je z łodygą selera naciowego - będą bazą tylko do dania na słono.
UsuńI oczywiście bardzo mi miło jeśli i mężczyźni tu zaglądają:)
Dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam serdecznie :)
Usuń